Chociaż wszyscy znamy formułkę, że Kazimierz Wielki „zastał Polskę drewnianą, a zostawił murowaną”, to okres panowania tego władcy historycy różnie oceniają. Przeważają zdecydowanie oceny pozytywne, ale bywają też mało pochlebne. Określenie o „Polsce murowanej” także czasami się koryguje, uznając je za uproszczenie. Podsumowując panowanie Kazimierza, prof. Henryk Samsonowicz zauważa, że w chwili jego śmierci „państwo było powiększone o jedną trzecią. Król odzyskał Kujawy, przyłączył Ruś Halicko-Włodzimierską, odzyskał grody niedaleko granic śląskiej i pomorskiej. Znaczenie kraju było nieporównywalnie większe niż w momencie, gdy obejmował tron. Trudno się dziwić, że ten władca, który budził rozmaite mieszane uczucia, jako jedyny władca Polski przeszedł do kanonu wiedzy historycznej z przydomkiem Wielki”.
Uczony dodaje przy tym, że mając tak wiele zasług, monarcha ten mimo wszystko „nie stoi w panteonie największych narodowych postaci”. Być może na tę ostatnią ocenę wpłynęły negatywne fakty. Wspomnimy tu nadzwyczaj bogate pozamałżeńskie życie seksualne, w tym nawet bigamię. Jakkolwiek nie uważamy, że akurat ten obszar był najważniejszy dla tej oceny, ponieważ takie postępowanie władców wielu państw było w zasadzie normą. No, może z wyjątkiem bigamii. Poza tym inne jeszcze czyny podjęte przez monarchę nie przynoszą mu splendoru. Mamy tu na myśli osobę ks. Boryczki, którego kazał utopić (prawdopodobnie). Z jego rozkazu zagłodzono też Maćka Borkowica.
(…)
W jakich okolicznościach zmarł wielki polski monarcha? Dlaczego nie wykonywał zaleceń medyków?
Cały tekst w najnowszym numerze miesięcznika „Historia Do Rzeczy”!