Istnienie więzienia wzbudzało skrajne emocje już w dwudziestoleciu międzywojennym. Do dzisiaj dzieli historyków. Wiele kontrowersji wzbudzał już sam sposób określania Berezy. W oficjalnych dokumentach rządowych używano nazwy „miejsce odosobnienia”, zdawano sobie jednak powszechnie sprawę, że jest to eufemizm, który nie oddaje warunków życia w tym miejscu.
Uzasadnieniem dla istnienia więzienia był zamach na ministra spraw wewnętrznych, Bronisława Pierackiego. Minister zginął 15 czerwca 1934 r. przy ul. Foksal w Warszawie. O zamach początkowo obwiniono prawicę, lecz ostatecznie okazało się, że sprawcą zabójstwa był Hryhorij Maciejko, członek Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUN).
Stworzenie specjalnego miejsca dla „więźniów politycznych” był zatem, według ówczesnej władzy, w pełni uzasadniony i konieczny. Zastanawiać może szybkość, z jaką podjęto tę decyzję i przygotowano rozporządzenie (1 dzień).
Do Berezy trafiali przeciwnicy sanacyjnego BBWR (Bezpartyjny Blok Współpracy z Rządem) i samego Józefa Piłsudskiego oraz działacze komunistyczni i Ukraińcy podejrzani o współpracę z OUN, a także tzw. paskarze, czyli spekulanci ekonomiczni i przestępcy, często recydywiści.
Sympatycy sanacji od początku bardzo entuzjastycznie odnosili się do powstania Berezy.
19 czerwca 1934 r. „Dziennik Polski” pisał, broniąc więzienia: „>Porządek musi być< to są słowa z jednego z pierwszych wywiadów udzielonych po zamachu majowym przez Marszałka Piłsudskiego (…). Mylą się wszyscy filozofowie gotowi przywoływać przykłady z tysiącleci historii dowodzące, że zawsze, wszędzie było odwrotnie. Nie będziemy się z niemi uczenie spierać o to, co było tam czy gdzieindziej. Wiemy natomiast, co musi być w Polsce, bo my tak chcemy. Musi być porządek. Musi być powaga. I będzie (…). Obozy koncentracyjne. Tak. Dlaczego? Dlatego, że owych osiem lat pracy nad wielkością Polski, osiem lat przykładu i osiem lat osiągnięć, osiem lat krzepnięcia — nie wystarczyło dla wszystkich (…). Będziemy zawsze i wszędzie czynić wszystko, co potrzeba aby wielkie i naprawdę dla większości Narodu wspólne cele — ład i na nim oparta siła Rzeczypospolitej zostały osiągnięte."
„Kurier Wileński” dodawał: „Dekret o obozach koncentracyjnych (…) zdaje się być wyraźną zapowiedzią bezkompromisowego likwidowania dalszych bastionów parlamentaryzmu i dlatego witamy go z zadowoleniem."
Określenie „obóz koncentracyjny” ma obecnie zdecydowanie negatywne znaczenie i przywodzi na myśl, przede wszystkim, obozy, jakie Niemcy budowali podczas II wojny światowej. Trzeba pamiętać, że przed rokiem 1939 ludzie takich skojarzeń nie mieli, lecz i tak sformułowanie to nie było odbierane zbyt pozytywnie. Prawica i komuniści porównywali Berezę do obozu koncentracyjnego, aby zaatakować władzę.
Jak zatem zaklasyfikować Berezę Kartuską? Historycy będą spierać się o to jeszcze przez długie lata. Choć nie należy nadużywać określenia „obóz koncentracyjny” (zwłaszcza mając na myśli dzisiejsze rozumienie tych słów), to z pewnością nie było to zwykłe więzienie, jak chciała to przedstawiać ówczesna władza.