We wrześniu 1941 roku Głowny urząd Statystyczny Rzeszy podjął decyzję o deportowaniu 5 tysięcy Romów i Sinti z pogranicza austriacko-węgierskiego na teren Polski, gdzie umieszczono ich na terenie łódzkiego getta (Litzmannstadt Ghetto).
Cyganie w łódzkim getcie
Cyganie byli postrzegani przez Niemców jako element obcy. W ideologii nazistowskiej zajmowali to samo miejsce, co Żydzi. Byli prześladowani, a w czasie II wojny światowej eksterminowani, o czym często, mówiąc o Holocauście, się zapomina.
Pierwsze ustawy wymierzone przeciwko Cyganom pojawiły się w 1938 roku. Po rozpoczęciu wojny Niemcy rozpoczęli proces ich przesiedlenia. Romowie i Sinti umieszczani byli w gettach i obozach.
Do Łodzi miało zostać sprowadzonych 5 tysięcy Cyganów zamieszkujących austriacko-węgierskie pogranicze, kraj związkowy Burgenland. Niemieckie władze okupacyjne w Łodzi zdecydowały o umieszczeniu Cyganów na terenie getta. W tym celu z Lizmannstadt Ghetto wydzielono część ulic. Żydzi przebywający w getcie nie wiedzieli, co jest przyczyną wyodrębnienia części getta, ani kto zostanie tam umieszczony.
Być może decyzję o wydzieleniu fragmentu getta podjęto z inicjatywy przełożonego Starszeństwa Żydów w Lizmannstadt Ghetto, Mordechaja Chaima Rumkowskiego, który nie chciał za nich odpowiadać. Niemcy obawiali się z kolei, że obecność Cyganów wpłynie negatywnie na produkcję w getcie.
5 listopada 1941 roku pierwsi Cyganie z Austrii zostali przywiezieni do Łodzi. Teren, na którym mieli zamieszkać został otoczony drutem kolczastym i oddzielony od getta rowem wypełnionym wodą. Okna od strony świata zewnętrznego zostały zabite deskami. Powierzchnia cygańskiego obozu w Lizmannstadt Ghetto wynosiła zaledwie 0,019 kilometra kwadratowego. Do środka mogli wejść tylko Niemcy i Żydzi dostarczający jedzenie. W obozie brakowało najprostszych sprzętów, nie było kuchni (żywność przynoszono z getta) i brakowało latryn.
Nadzór nad obozem cygańskim sprawował Rumkowski oraz policja kryminalna, a komisarzem obozu był Kriminaloberassistent Eugen Jansen. Porządku w obozie dla Cyganów pilnowali cygańscy funkcjonariusze sformowani na wzór służby z Litzmannstadt. Od strony zewnętrznej obóz był pilnowany przez Schupo.
Arnold Mostowicz, który pracował jako lekarz w getcie, w wydanej po wojnie książce „Żółta gwiazda i czerwony krzyż” pisał:
„Nawet dla mnie, nawykłego do katastrofalnie zagęszczonych mieszkań gettowych i obozów dla przybyszy z Niemiec czy Austrii, obraz, jaki przedstawiały obydwa pomieszczenia, był przerażający. [...] Nie było tam, jak i w widzianych przeze mnie kątem oka pokojach ani prycz, ani tym bardziej łóżek. Rozrzucona na podłodze słoma, pokryta szmatami, służyła za legowisko dla – ilu? Trzydziestu? Czterdziestu? Stu mieszkańców tego mrowiska? To było wstrząsające”.
Likwidacja obozu dla Cyganów
Wstrząsające, skrajnie złe warunki bytowania oraz głodowe racje żywnościowe bardzo szybko doprowadziły do coraz częstszych zachorowań wśród ludności cygańskiej. W końcu wybuchła epidemia tyfusu plamistego. Ludzie zaczęli umierać dziesiątkami, łącznie ponad tysiąc osób. Na tyfus umarł nawet komisarz obozu Eugen Jansen. Zmarli Romowi i Sinti zostali pochowani na cmentarzu żydowskim w Łodzi na tzw. polu gettowym.
Kiedy zaczęli chorować lekarze sprowadzeni do cygańskiego obozu, epidemia zaczęła wydostawać się na zewnątrz. To spowodowało, że Niemcy podjęli decyzję o jego likwidacji. 12 stycznia 1942 roku Romowie i Sinti, którzy nie umarli w wyniku epidemii, zostali wywiezieni do obozu zagłady w Chełmie nad Nerem (SS-Sonderkommando Kulmhof). Tam Niemcy zamordowali ich spalinami w specjalnie przygotowanych do tego ciężarówkach.
Najpewniej spośród 5 tysięcy Cyganów, którzy zostali przywiezieni do Łodzi w listopadzie 1942 roku, nikt nie przeżył.
Arnold Mostowicz pisał: „Pewnej nocy zajechały przed obóz cygański samochody ciężarowe, na które załadowano wszystkich, zdrowych i chorych - i wywieziono. Niemcy nie robili nawet tajemnicy z losu, jaki spotkał mieszkańców obozu. Zresztą. przed kim mieli robić tajemnicę? Przed innymi podludźmi, których czekała podobna przyszłość? Wszystkich Cyganów wymordowano... Część wystrzelano, a część zagazowano w samochodach z rurami spalinowymi wmontowanymi do wewnątrz. Sposób ten wypróbowano już wcześniej na Żydach wysiedlonych z getta. Kamienice, które tworzyły obóz, wróciły do getta, czyli za pojedyncze druty kolczaste. Solidnie je później wydezynfekowano i kilkadziesiąt rodzin żydowskich, zanim i te zagazowano w Chełmnie lub w Oświęcimiu zamieszkało w ich świeżych wnętrzach. Jak się później w Wydziale Zdrowia dowiedziano, na decyzję wymordowania obozu cygańskiego wpłynął podobno fakt zwiększonej liczby zachorowań na dur plamisty w samej Łodzi. Tej aryjskiej, rzecz jasna. Ile w tym prawdy - trudno dociec”.
Niemcy ograbili Cyganów ze wszystkich kosztowności, biżuterii oraz cennych instrumentów muzycznych, które ci zabrali ze sobą z Austrii. Niemcy odbierali Romom i Sinti wszystko od chwili, kiedy ci wysiedli na stacji Radegast w Łodzi. Być może majętność austriackich Cyganów była jedną z głównych przyczyn, dla których Niemcy postanowili wywieźć ich do centralnej Polski.
Czytaj też:
Getto warszawskie. Miasto za drutem kolczastym. Piekielny pomysł NiemcówCzytaj też:
Obóz koncentracyjny dla dzieci w Łodzi. Największa hańba NiemcówCzytaj też:
Łódź: odnaleziono miejsce pochówku dzieci - więźniów obozu przy ul. Przemysłowej