Wojna w Wietnamie trwała od 1955 roku. W historii świata było mało konfliktów, które zapisały się w powszechnej świadomości jako bardziej krwawe i okrutne. Dla wielu Amerykanów Wietnam to wciąż niezabliźniona rana i wielka trauma.
Egzekucja w Sajgonie
30 stycznia 1968 roku (w Nowy Rok według kalendarza chińskiego) wojska komunistycznego Wietnamu Północnego (Wietkong) zaatakowały nagle i z wielką siłą wojska Wietnamu Południowego oraz ich sojuszników rozpoczynając ofensywę „Tet”. Działo się to w czasie, kiedy Amerykanie byli pewni, że losy wojny są już właściwie przesądzone, a Południe i USA będą mogły za chwilę ogłaszać sukces.
Walki szybko rozgorzały w samym Sajgonie. Wietkong atakował cele i obszary, które dotąd były uznawane przez Amerykanów za „bezpieczne”. Żołnierze i partyzanci z Północy udowodnili Amerykanom, w tym samemu prezydentowi USA Lyndonowi B. Johnsonowi, jak bardzo mylili się w ocenie sytuacji.
Kiedy Wietkong dotarł do Sajgonu, jednym z członków szwadronów śmierci był Nguyễn Văn Lém. „Specjalizował” się on w walkach z policją krajową, a także wyłapywaniem osób z nią związanych. Lém był odpowiedzialany m.in. za mordowanie cywilów i członków rodzin osób podejrzewanych o kontakty z Południem i Amerykanami.
Nguyễn Văn Lém został schwytany 1 lutego 1969 roku. Według informacji posiadanych przez wojsko Wietnamu Południowego, Lém zabił właśnie 34 osoby, w tym 24 cywilów. Żołnierze uchwycili go jednak i doprowadzili do generała brygady Nguyễn Ngọc Loana.
W tym czasie znajdowało się w Sajgonie sporo amerykańskich korespondentów. Jednym z nich był fotograf Associated Press, Eddie Adams, który akurat znalazł się w pobliżu, kiedy żołnierze Południa prowadzili schwytanego Léma. Towarzyszył mu Võ Sửu, operator telewizji NBC, który wszystko nagrywał.
Jak wspominał później Adams, postanowił zrobić schwytanemu Lémowi kilka zdjęć. Był pewny, że za chwilę rozpocznie się jego przesłuchanie albo, że Loan zacznie mu grozić, aby wydał innych. „Ale tak się nie stało. Loan wyciągnął pistolet z kabury, podniósł go do głowy Léma i po prostu strzelił mu w skroń” – mówił Adams.
Fotograf uchwycił moment, w którym pocisk ze Smith & Wesson trafił w głowę Léma z bliskiej odległości. Obraz ten – ze względu na to, że Lém był w cywilnym ubraniu – przypominał egzekucję nieuzbrojonego cywila zabijanego przez żołnierza Wietnamu Południowego.
Kontrowersje
Tuż po zabiciu Léma Loan powiedział do Adamsa i Võ Sửu: „Ci faceci zabijają wielu naszych ludzi i wielu waszych. Myślę, że Budda mi wybaczy”.
W rozmowie z Orianą Fallaci w maju 1968 roku Loan powiedział: „On nie miał na sobie munduru. Nie mogę szanować człowieka, który strzela bez munduru. Bo to zbyt proste: zabijasz i nie jesteś rozpoznawany. Kiedy ktoś jest ubrany w mundur podejmuje takie samo ryzyko jak ja. Ale Wietkong w cywilnym ubraniu... Ogarnęła mnie wściekłość”.
Fotografia Adamsa szybko obiegła cały świat i znalazła się na wielu pierwszych stronach gazet wywołując sensację. Zdjęcie szybko zaczęli wykorzystywać przeciwnicy wojny w Wietnamie, celowo lub nie, mówiąc o zbrodniach na cywilach dokonywanych pod okiem Amerykanów. Po czasie uznano nawet, że egzekucja Nguyễn Văn Léma była zbrodnią wojenną. Fotografia Adamsa stała się symbolem wszystkiego, co złe w amerykańskiej interwencji w Wietnamie.
Zdjęcie wykonane przez Adamsa zatytułowane „Saigon Execution” zdobyło nagrodę Pulitzera w roku 1969. Sam autor nie był jednak z niego zadowolony. Przyznawał, że zarobił pieniądze na śmierci dwóch osób. Jeden został zastrzelony, a drugi był już na zawsze „wyklęty” jako wojenny zbrodniarz.
„Dostałem pieniądze za pokazanie, jak jeden człowiek zabija drugiego. Dwa życia zostały zniszczone, a ja dostawałem za to pieniądze. Byłem bohaterem” – mówił.
Adams wyraźnie dawał jednak później do zrozumienia, że egzekucja Léma nie była nieuzasadniona i przyznawał, iż żałuje, że – dla kontrastu – nie mógł zrobić zdjęcia, kiedy Lém zabija niewinne ofiary, dzieci i staruszków.
Cztery lata później inny fotograf Associated Press zdobył nagrodę za inne zdjęcie z Wietnamu. „Terror of War” przedstawiało przerażone dzieci uciekające po tym, jak lotnictwo południowowietnamskie zaatakowało ich wioskę napalmem. Ta fotografia, podobnie jak „Saigon Execution”, przeszła do historii.
Czytaj też:
Oriana Fallaci. Dziennikarski wróg islamu numer jedenCzytaj też:
Pol Pot, Khmerzy i komunizm, czyli Kambodża utopiona we krwiCzytaj też:
Banda czworga. Jak rewolucja (kulturalna) pożarła własne dzieci