Poznański Czerwiec. Strajki zaczęły się 28 czerwca 1956 roku o godzinie 6:30 w Zakładach im. Józefa Stalina Poznań (dawniej oraz współcześnie: Zakłady im. Hipolita Cegielskiego). „Na czele pochodu Cegielskiego szły kobiety pracujące na kamieniu przy szlifowaniu ręcznym pudeł wagonów. Obdarte, wychudzone, w wykoślawionych drewniakach – wyglądały jak prawdziwe katorżnice. Za nimi pracownicy montażu i spawacze. Szliśmy spokojnie, bez żadnych okrzyków” (IPN) – mówił później jeden z uczestników strajków.
Bunt
Po 1945 roku gospodarka w Polsce podporządkowana została wyłącznie decyzjom politycznym. Nie liczono się z faktycznymi możliwościami państwa. Centralnie planowana gospodarka nie była oczywiście efektywna. Aby zrealizować wyśrubowane założenia podwyższano normy pracy przy jednoczesnym obcinaniu pensji, likwidowaniu premii czy dodatków. W sklepach zaczęło brakować podstawowych produktów spożywczych i przemysłowych. Sytuację pogarszała jeszcze atmosfera strachu. Ludzie bali upominać się o swoje prawa czy polepszenie warunków pracy. Sytuacja zaczęła zmieniać się po śmierci Józefa Stalina. Społeczeństwo zaczęło żywić nadzieję, że pozytywne zmiany systemu są możliwe. Szybko okazało się jednak, że komuniści nie zamierzają liberalizować swojej polityki. Przekonali się o tym obywatele Czechosłowacji i NRD, którzy zaczęli domagać się złagodzenia politycznego kursu. Wszystkie wystąpienia zostały zdławione za pomocą sowieckiego wojska.
W samym Poznaniu i okolicy, podobnie jak innych zakątkach Polaki, komuniści wydali wojnę prywatnym właścicielom sklepów oraz rolnikom, do których należały małe i średnie gospodarstwa. Chęć kontroli całego państwowego handlu i produkcji przy zachowaniu efektywności udać się nie mogła. W sklepach zaczęło brakować produktów (przede wszystkim mięsa czy masła). Brakowało także węgla.
W Zakładach im. Józefa Stalina, gdzie Czerwiec 1956 się rozpoczął, warunki pracy wciąż się pogarszały. Ludzie byli zmuszani do wyrabiania większych norm przy jednoczesnym braku premii czy specjalnych dodatków. Złe zarządzenie przedsiębiorstwem było przez robotników wielokrotnie zgłaszane. Delegacje pracownicze były nawet na rozmowach w Warszawie. Kolejna tura takich rozmów odbyła się 26 czerwca 1956 roku, lecz zakończyła się, po raz kolejny, niepowodzeniem.
Poznański Czerwiec
Zdesperowani pracownicy poznańskich fabryk zdecydowali się na organizację strajku generalnego. Rozpoczął się on 28 czerwca 1956 roku o godzinie 6:30. Robotnicy z Zakładów Stalina wyszli na ulice Poznania. Wkrótce dołączyli do nich kolejni, m.in. z Zakładów Naprawczych Taboru Kolejowego, Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego, Poznańskich Zakładów Przemysłu Odzieżowego im. Komuny Paryskiej, Zakładów Graficznych im. Marcina Kasprzaka, Poznańskiej Fabryki Maszyn Żniwnych i Wielkopolskiej Fabryki Urządzeń Mechanicznych „Wiepofama”.
Jak wspominali później świadkowie, tłum szedł spokojnie i karnie, choć nastroje były bardzo nerwowe. Do początkowych haseł w rodzaju „My chcemy chleba” czy „Jesteśmy głodni”, dość szybko dołączyły hasła antykomunistyczne i propolskie, jak „Precz z bolszewizmem”, „Precz z Ruskimi”, „Chcemy wolnej Polski”, „My chcemy Boga”. Maszerujący ludzie śpiewali pieśni religijne, hymn Polski i Rotę.
Delegacja robotników udała się na rozmowy do Prezydium Miejskiej Rady Narodowej, a następnie do siedziby Komitetu Wojewódzkiego PZPR, gdzie domagano się przyjazdu do Poznania najwyższych władz PRL – premiera Józefa Cyrankiewicza lub pierwszego sekretarza KC PZPR Edwarda Ochaba. W tym czasie wśród manifestantów rozeszła się pogłoska o aresztowaniu delegacji robotniczej. Wzburzony tłum ruszył w kierunku więzienia przy ulicy Młyńskiej, gdzie delegaci mieli być przetrzymywani. W budynku więzienia strajkujący weszli do magazynu broni, gdzie w ich ręce dostało się około 80 karabinów i pistoletów. Z dachu budynku Zakładu Ubezpieczeń Społecznych zrzucono zaś urządzenia służące do zagłuszenia zachodnich audycji radiowych.
W tym samym czasie część demonstrantów szła pod gmach Wojewódzkiego Urzędu do spraw Bezpieczeństwa Publicznego. Tam, z okien budynku, komuniści rozkazali strzelać do protestujących robotników. Był to początek starć na wielu poznańskich ulicach. Uzbrojeni demonstranci także otworzyli ogień do strzelających do nich milicjantów. Walki trwały wiele godzin, aż do później nocy.
Następnego dnia, 29 czerwca atmosfera w Poznaniu była nadal bardzo napięta. Wiele zakładów nie podjęło pracy. Pod budynkiem Wojewódzkiego Urzędu do spraw Bezpieczeństwa Publicznego ponownie zbierał się tłum, lecz ludzie wycofali się widząc czołgi. Komuniści postanowili bowiem rozprawić się z cywilami przy pomocy wojska. Do Poznania ściągnięto dwie dywizje pancerne i dwie dywizje piechoty – ponad 10 tysięcy żołnierzy i 300 czołgów. Akcją „pacyfikacyjną” kierował osobiście wiceminister obrony narodowej generał Stanisław Popławski.
Tego samego dnia wieczorem Cyrankiewicz wygłosił swoje niesławne przemówienie, w czasie którego zapewniał, że:
„…każdy prowokator czy szaleniec, który odważy się podnieść rękę przeciw władzy ludowej, niech będzie pewny, że mu tę rękę władza ludowa odrąbie (...)”
W czasie walk podczas Poznańskiego Czerwca zginęło niemal 60 osób. Rannych zostało nawet 650 ludzi.
Już w trakcie strajku, a później podczas walk ulicznych, milicja i UB aresztowały dziesiątki osób. Akcję zatrzymań prowadzono jeszcze wiele tygodni później. Do 8 sierpnia aresztowano łącznie 746 osoby. Późniejsze procesy sądowe były obserwowane i relacjonowane przez zagraniczne media. Komuniści od początku prowadzili więc „śledztwa” w kierunku wykazania, że odpowiedzialność za „wydarzenia czerwcowe” ponosi grupa prowokatorów, kryminalistów i awanturników oraz, że nie mają one nic wspólnego z masowym i powszechnym niezadowoleniem społecznym.
*
Przez wiele lat temat „czarnego czwartku”, czyli 28 czerwca 1956 roku, był w Polsce tabu. W pierwszą rocznicę Poznańskiego Czerwca uroczystości, wbrew woli komunistów, zorganizował Kościół poznański, na czele z arcybiskupem Antonim Baraniakiem. Kościół objął także pomocą rodziny ludzi zabitych i rannych podczas Czerwca 1956.
O tym, co wydarzyło się w Poznaniu w czerwcu 1956 roku można było mówić, choć nadal jeszcze ostrożnie, dopiero po 1980 roku. 28 czerwca 1981 roku odsłonięto Pomnik Poznańskiego Czerwca 1956.
Poznański Czerwiec był szeroko komentowany w zachodniej prasie. Brytyjski „Daily Express” pisał:
„Polacy nigdy nie zrezygnują z walki. Naziści ich zbombardowali. Armia Czerwona ich zdradziła. Komuniści ich zniewolili. Ale duch tych nieszczęśliwych ludzi nie został złamany. Wolność jest cenniejsza, gdy sam musisz o nią walczyć”.
Czytaj też:
Czerwiec 1976. Protesty w Radomiu, Płocku i UrsusieCzytaj też:
Bitwa o handel. Jak komuniści eliminowali "prywaciarzy"Czytaj też:
"Włodek Urwipięta". Pomnik Lenina w Nowej Hucie i jego burzliwe dzieje