To ironiczne określenie szczecińskiej metropolii – Kopalnia Szczecin – powstało w pierwszych latach po wojnie. Dotyczyło metropolii nad Odrą jako rezerwuaru cegieł i materiałów z rozbiórki bardziej lub mniej zburzonych szczecińskich gmachów i kamienic. Cegły potrzebnej władzom centralnym do szybkiej odbudowy Warszawy i innych miast Polski. Kim byli ludzie, którzy rozstrzygali o burzeniu domów na jednych ulicach i pozostawianiu w spokoju innych fragmentów miasta?
Decyzje o rozbiórce podejmowały różne podmioty – zarząd miasta, aktyw partyjny, dyrektorzy firm rozbiórkowych. Jak podaje Małgorzata Wrzosek, badaczka losów powojennego Szczecina, zaledwie 5 proc. rozebranego budulca wykorzystano do odbudowy Szczecina. Działalność firm rozbiórkowych i oddziałów Służby Polsce, polegająca na rozbieraniu niekiedy jeszcze całkiem zdatnych do odbudowy budynków, stanowi do dziś głęboką szczecińską traumę. Jej symbolem jest potępiana dziś rozbiórka w 1954 r. przedwojennego Teatru Miejskiego – w niewielkim stopniu uszkodzonego przez bombardowania. Wzniesiony w 1848 r. gmach teatru, według projektu Carla Ferdinanda Langhansa, kojarzył się wówczas z pozbawionym wartości artystycznej pruskim pompieryzmem. Prezydent Piotr Zaremba narzekał, że były gmach Stadttheater zasłania widok z placu Żołnierza na Odrę. A zapewne w ostatecznym rachunku zadecydowała potrzeba wypełnienia planu dostawy cegły. Z podobnego powodu, choć bardziej wskutek finansowej rachuby, rozebrano na cegłę w Berlinie Zachodnim mało zniszczony Anhalter Bahnhof.
Stara pruska zabudowa z przełomu XIX i XX w., dziś przyjmowana z sentymentem, wtedy dość powszechnie była uważana za „germański nalot” na prasłowiańskim mieście. Nie cenił jej prezydent Piotr Zaremba, sam z wykształcenia urbanista, który chętnie snuł wizje Szczecina przyszłości i podobnie jak architekci Biura Odbudowy Stolicy w Warszawie w zniszczeniu starej tkanki miejskiej widział szanse na nowe, awangardowe rozwiązania.
„Chodziło tu o coś więcej – wskazywał Zaremba. – O wykorzystanie tragicznej, ale jedynej okazji, by na ruinach i zgliszczach wznieść miasto nowe, kontynuujące wartościowe tradycje miasta starego, ale odżegnujące się od tego wszystkiego, co przyniosło ze sobą długotrwałe obce panowanie”.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.