Polowanie na Hitlera
  • Piotr WłoczykAutor:Piotr Włoczyk

Polowanie na Hitlera

Dodano: 

Wróćmy do nieudanej próby strącenia samolotu. Dwa tygodnie później inny członek tej samej grupy spiskowców, Rudolf von Gersdorff, miał się wysadzić w powietrze podczas oprowadzania Hitlera po berlińskiej wystawie poświęconej zdobyczom z frontu wschodniego. Hitler jednak niespodziewanie skrócił swoją wizytę i do zamachu nie doszło. Czy von Gersdorff był jedynym potencjalnym zamachowcem samobójcą?

Na pewno był pierwszym, który podjął się takiego zadania. Moim zdaniem również Clausa von Stauffenberga można zaliczyć do tej kategorii, ponieważ zdawał on sobie sprawę, że jego misja może się okazać samobójcza. Kolejnym przykładem jest Eberhard von Breitenbuch, który miał wejść na spotkanie z Hitlerem w willi Berghof w Berchtesgaden z przemyconym pistoletem. W jego trakcie zamierzał po prostu wyciągnąć broń i strzelić do Hitlera. To oczywiście też byłaby misja samobójcza. Z kolei Axel von dem Bussche zamierzał odbezpieczyć granat, złapać mocno Hitlera i wylecieć razem z nim w powietrze. Ale ten zamach również – przedziwnym zbiegiem okoliczności – nie doszedł do skutku.

W ten sposób dochodzimy do najbardziej znanego zamachu, przeprowadzonego 20 lipca 1944 r. Wtedy życie niemieckiemu zbrodniarzowi uratował masywny stół oraz to, że jeden z oficerów przestawił aktówkę z bombą za grubą podporę stołu. Jak się zachował Hitler, gdy dowiedział się o ogromnym zasięgu organizacji spiskowej? Po zamachu rozstrzelano przecież 5 tys. osób.

Hitler był wściekły, ale w tamtym okresie już generalnie cały czas chodził rozwścieczony. Ustalenia służb tylko potwierdzały jego domysły, że niemieccy oficerowie nigdy nie zostali odpowiednio zindoktrynowani, jeżeli chodzi o przekonania nazistowskie. Po 20 lipca w Niemczech upuszczono dużo krwi i eliminowano wszystkich, którzy w jakimkolwiek charakterze związani byli z ruchem oporu. Wielu członków niemieckiej arystokracji zostało wtedy zlikwidowanych, ponieważ Hitler uważał ich za wyjątkowo podejrzanych.

Co się mogło zmienić w Niemczech, gdyby 20 lipca bomba wybuchła tam, gdzie ją pierwotnie podłożył Stauffenberg?

Wielokrotnie zadawałem sobie to pytanie. Również w tamtym okresie temat ten zajmował bardzo wiele osób. Pojawiały się m.in. nieuprawnione – moim zdaniem – sugestie, jakoby wojna mogła zostać od razu przerwana i Niemcy mogły zostać uratowane. W 1944 r. istniały dwa możliwe scenariusze. W pierwszym Stauffenberg zabija znienawidzonego dyktatora, ale jego dalszy spisek się nie powodzi. Hitler mógł zostać w takim przypadku zastąpiony triumwiratem Himmler-Goebbels-Bormann, a SS byłoby główną siłą sprawczą w III Rzeszy. To chyba nie jest najszczęśliwszy wariant, prawda? Drugi scenariusz zakłada, że Hitler ginie, a spiskowcom, którzy go zabili, udaje się przejąć władzę. Tylko że nie mamy absolutnie żadnej pewności, iż wstrzymaliby oni od razu walkę na wszystkich frontach.

Czytaj też:
Walter Schellenberg - szef wywiadu SS wyszedł z więzienia dzięki Amerykanom

Pewnie wiele osób czuje sympatię do Stauffenberga. Ale on przecież nienawidził Słowian.

To prawda. Nie można Stauffenbergowi odmawiać heroizmu, ale nie można przy tym zakładać, że był on po naszej stronie, bo to po prostu nieprawda! Stauffenberg był niemieckim nacjonalistą. Nienawidził nazistów za zrujnowanie kraju i za ludobójstwo Żydów, tylko że zanim do tego doszło, jeszcze w latach 1939 i 1940 upajał się nazistowskimi sukcesami. Rozsadzała go duma z tego, że Niemcy pokonały Polskę i Francję. Sam fakt, że 20 lipca 1944 r. zrobił coś, co pochwalamy, nie oznacza, że był naszym sojusznikiem. W zasadzie jeżeli chodzi o mentalność, to Stauffenbergowi jest znacznie bliżej do Hitlera niż do nas – czyli ówczesnych Polaków i Brytyjczyków. Nie wolno o tym zapominać.

O ile trudniej było się zbliżyć spiskowcom do Hitlera po tym najbardziej znanym zamachu?

Już po ataku Georga Elsera w 1939 r. doszło do ogromnej reorganizacji ochrony przywódcy III Rzeszy. Przedtem jego ochrona była raczej niedbale zorganizowana. Po zamachu Stauffenberga doszło do kolejnej wielkiej zmiany. Podwojono stan osobowy ochrony, trasy przejazdów były jeszcze lepiej zabezpieczone. W tym okresie Hitler jest już w zasadzie odizolowany od świata – nie przemawia do tłumów, praktycznie nie widuje się go w miejscach publicznych. Publiczną twarzą hitlerowskiego reżimu staje się Goebbels.

W którym momencie w głowie tego szaleńca zrodził się pomysł, że jest niepokonany?

Na głos powiedział to po nieudanym wybuchu bomby Stauffenberga. Stwierdził wtedy, że jest niepokonany i nieśmiertelny. Ale już po tym, jak Elser chciał go zabić, po raz pierwszy zakiełkowała w jego głowie myśl, że został wybrany przez opatrzność, by przewodzić Niemcom w marszu ku wielkości.

Ale chyba to, że Hitler dożył końca wojny, nie wynikało tylko z jego szczęścia. Jego nieregularny kalendarz stanowił swego rodzaju tarczę.

Rzeczywiście, ale to nie było celowe. Wychodziło mu to przypadkiem, ponieważ prowadził bardzo nieregularny tryb życia. Nigdy nie było pewności, co mu przyjdzie do głowy, dlatego tak ciężko było go wyeliminować. Przedwczesne wyjście z piwnicy, w której Georg Elser umieścił bombę zegarową, wynikło zaś ze splotu okoliczności – nieoczekiwanej zmiany pogody.

Gdzie Hitler czuł się najbezpieczniej?

Wilczego Szańca wprawdzie generalnie nie lubił, ale czuł się tam na pewno bardzo bezpiecznie z uwagi na ogromne środki bezpieczeństwa, które widać tam było na każdym kroku.

A jeżeli chodzi o środki transportu? Bardzo często podróżował swoim pancernym pociągiem „Amerika”.

Tak, ale równie często latał samolotem. W tamtym czasie pociąg był standardowym środkiem lokomocji dla przywódców państw. Podróże lotnicze wciąż jeszcze uważano raczej za ryzykowne. Gdy Chamberlain przyleciał na spotkanie z Hitlerem w 1938 r., była to dla niego pierwsza podróż lotnicza w życiu! I tak samo było z większością ówczesnych polityków, którzy generalnie unikali samolotów. Dla Hitlera ten środek transportu wydawał się jednak bardzo nowoczesny i dodawał mu – w jego mniemaniu – blasku.