Seks w armii Berlinga

Seks w armii Berlinga

Dodano: 

„Wieczorem 10.X.1943 była dowódcą warty baonu kobiecego w Sielcach. Oficer inspekcyjny przyszedł do niej z żądaniem, aby poszła do jednego z pomieszczeń warty, gdzie bawi się dowódca baonu kobiecego z dziewczętami. Sieńkowska odmówiła nie chcąc pójść, ponieważ są tam osoby z baonu kobiecego. Oficer inspekcyjny poszedł sam i napisał po powrocie protokół, w którym jakoby było uwidocznione, że zastał tam śpiących dowódcę baonu kobiecego por. Maca z sierżantem Wysocką i z-cę d-cy ds. wyszkolenia ppor. Holzera z sierż. Turkiewiczówną oraz podoficera Morelówną pracującą w kwatermistrzostwie, która nie spała. Oficer inspekcyjny zażądał od Sieńkowskiej podpisania protokółu. Sieńkowska odmówiła. Pytana przeze mnie sierż. Turkiewicz wyjaśniła, że w niedzielę po kolacji zawołał ją ppor. Holzer razem z sierż. Wysocką i powiedział: – Pojedziemy. Dokąd jedzie nie wiedziała, myślała, że może do teatru. Razem z nimi pojechał d-ca baonu i podoficer Morelówna. Pojechali do Sielc, gdzie jedli, pili, bawili się, potem poszli spać. Wrócili do obozu ok. 5-tej rano…”.

„[…] jedna z dziewcząt, która była przydzielona do sprzątania w ziemiance dowódcy i ppor. Holzera – Szalówna, z 2. komp. strzelców – wieczorem 10.X. przybiegła przerażona, że dowódca w stanie nietrzeźwym chciał ją zgwałcić i zmuszał ją rozkazem i krzykami »baczność« do posłuszeństwa, chwytał za ręce, ciągnął na łóżko. Krzykami i prośbą uwolniła się. Wtedy dowódca kazał jej zawołać saninstruktora Kozieł, z którą się zamknął i kazał Szalównie wyjść. W tym czasie do dowódcy zachodzili niektórzy oficerowie. W ziemiance było ciemno, drzwi zamknięte i głos dowódcy odpowiadał »nie wolno«”.

Kolejny raport, za okres od 11 do 14 listopada, informował, że „znaczna część oficerów upiła się. Bili się, strzelali, chodzili po ziemiankach i obejmowali dziewczęta. Najgorzej zachowywali się ci z kompanii 4 pp. »Żołnierze rzucali się na dziewczęta, bili je po twarzy, przemocą wydzierali karabiny, których dziewczęta nie chciały oddać, kopali dziewczęta, bili kolbami, były próby gwałtów. Dowódca kompanii kpt. Lola [? – mało czytelne] nie reagował na to, a wręcz jeszcze podniecał swoich żołnierzy«”.

Jak przypomina Płużański, „Przed laty w »Dzienniku Łódzkim« pojawiła się wypowiedź ppor. Marii Wolańskiej: »Podczas zlotu w Platerówce sama słyszałam – niektóre dziewczyny mówiły, że «jakby nie dawały, to by nie żyły». To były bardzo rozgoryczone dziewczyny«. W tym samym artykule czytamy: »Sama [M. Wolańska] ma złe wspomnienia z ruskimi oficerami-dowódcami, których było sporo i u Berlinga. […] Do niej też dobierali się… […] Więc, krótko mówiąc, dziewczyny zachowywały się różnie. Niektóre żyły z żołnierzami. Frontowe ciąże też się zdarzały, a i o skrobankach coś niecoś wie«. Czy dlatego w 1. SBK odbywały się comiesięczne przeglądy ginekologiczne?

Podpułkownik Adam Bromberg, zastępca dowódcy pułku w 1. DP, politruk, później dyrektor PWN i inicjator »Wielkiej Encyklopedii Powszechnej«: »Nasza dywizja była większa od przeciętnej sowieckiej – trzy pułki […], batalion fizylierek [tak nazywano 1. SBK] do służby wartowniczej i łączności, z których najładniejsze zabierano do kancelarii dywizji, pułków, batalionów. […] Naszkowski zostawił mi również swoją sekretarkę, Dankę, i zgodnie z wojskowym zwyczajem miejsce przy niej na łóżku polowym. […] Danka była bardzo atrakcyjna i łatwo nawiązywała kontakty, nawet z kilkoma oficerami naraz […] a pili wszędzie – na postojach, w marszu i w warunkach bojowych. W każdym czołgu jechał kanister z wódką, przy każdym czołgu kręciła się dziewczyna«.

Bolszewicka kalka

Zygmunt Berling we wspomnieniach: »za rozpowszechnione i niczym nie hamowane pijaństwo i pewną demoralizację korpusu oficerskiego, w tym daleko idące rozluźnienie dyscypliny w oddziałach, odpowiedzialny był Świerczewski. […] Świerczewski znany był jako nałogowy pijak«. Ten sam Berling napisał do żony, że po powrocie do obozu »zastał w Sielcach burdel«. […]

Wszystkie te żołnierskie obyczaje w Wojsku Polskim – pijaństwo, demoralizacja, gwałty, przechodnie polowe żony – przypominały te z Armii Czerwonej, a wręcz były ich kalką. Nie ma w tym zresztą nic dziwnego. Do WP oddelegowano około 21 tys. oficerów i generałów AC.

Gustaw Herling-Grudziński w »Innym świecie« o kobietach wykorzystywanych seksualnie w łagrze: »Dla Rosjan, nawykłych do «ślubów za pięć rubli» i kopulacji uprawianej na wzór potrzeb fizjologicznych w wychodkach publicznych, nie był to właściwie problem istotny i służył raczej za przedmiot drwin z równouprawnienia kobiet w nowym ustroju«.

Jedną z bardziej znanych »Platerówek« (zastępcą dowódcy ds. polityczno-wychowawczych) była Irena Sztachelska. […] razem z innymi »Platerówkami«: Adelą Żurawską (dowódczyni kompanii, po wojnie prokuratorka – prawa ręka Heleny Wolińskiej), Krystyną Jodkowską (dowódczyni plutonu) i Ludwiką Bibrowską (zastępczyni dowódcy ds. polityczno-wychowawczych) wytoczyła Henrykowi Piecuchowi proces za poniżenie, bo śmiał wspomnieć, jakie obyczaje panowały w 1. Samodzielnym Batalionie Kobiecym im. Emilii Plater”.

Trzeba jednak dodać, że użyte przez Piecucha sformułowania były zbyt daleko idącym uogólnieniem. Kontakty męsko-damskie w 1. Armii Polskiej w ZSRS były bowiem różnej natury. Tak czy inaczej się wydaje, że przynajmniej niektóre kobiety zapłaciły więcej za wyrwanie się z „nieludzkiej ziemi” niż mężczyźni. Na zakończenie tego wątku feministycznego wypada dodać, że kobiety służyły nie tylko w 1. SBK i w pododdziałach sanitarnych, ale także w innych jednostkach, na przykład jako telegrafistki w kompaniach łączności.

Tadeusz A. Kisielewski

Artykuł został opublikowany w 10/2014 wydaniu miesięcznika Historia Do Rzeczy.