Konwencja Alvenslebena była porozumieniem pomiędzy Prusami a Rosją, które dotyczyło wspólnego stłumienia powstania styczniowego.
Płonne nadzieje
Po zakończeniu wojny krymskiej (1853-1856) Rosja była państwem osłabionym. Wielu polskich działaczy niepodległościowych wierzyło wówczas, że jest to dogodny moment na wzniecenie powstania. Siła bojowa armii rosyjskiej była mocno nadwyrężona, a sam carat zmagał się z dużym kryzysem wizerunkowym, gdyż w konflikcie krymskim ukazał się jako agresor.
Kolejną zachętą do wzniecenia powstania były wydarzenia, jakie miały miejsce na południu kontynentu, gdzie Włochy i Francja zwyciężyły Austrię. Atmosfera na ziemiach polskich była coraz bardziej napięta, a wielu ludzi coraz silnej paliło się do walki.
Gorączkowe nastroje sięgały zenitu w trakcie pogrzebu wdowy po generale Sowińskim, bohaterze powstania listopadowego, który miał miejsce w czerwcu 1860 roku. Była to okazja do wielkiej patriotycznej demonstracji Polaków. Kolejna duża manifestacja odbyła się pół roku później, 25 lutego 1861 roku, w 30. rocznicę bitwy pod Grochowem. Następna – dwa dni później na Placu Zamkowym w Warszawie. W jej trakcie, podczas starć z żandarmami, zginęło pięciu manifestantów. W kwietniu tego samego roku, w tym samym miejscu, zginęło ponad sto manifestujących polskość osób.
Obowiązującym nieformalnie kolorem stała się dla Polaków czerń. Kobiety nosiły czarne suknie, w mężczyźni czarne czamarki (okrycie wierzchnie sięgające ud). Pojawiały się szpilki z orłem w cierniowej koronie czy w formie korony cierniowej. W wielu kościołach na wszystkich polskich ziemiach odprawiane były Msze święte za pomyślność Ojczyzny. To tam gromadzono się, aby śpiewać patriotyczne pieśni.
Władze carskie, nie mogąc poradzić sobie z falą cichego buntu, były bezradne. W końcu postanowiono o wprowadzeniu stanu wojennego. Do katolickich kościołów weszło wojsko. Około 1500 ludzi zostało aresztowanych i osadzonych w Cytadeli warszawskiej. Kościoły zamknięto.
„Nasilający się opór społeczeństwa polskiego spowodował powrót władz do łagodniejszego kursu. Nowym arcybiskupem warszawskim został Zygmunt Feliński, który z jednej strony doprowadził do otwarcia nieczynnych świątyń, z drugiej nie dopuścił do aresztowań śpiewających patriotyczne pieśni. W maju namiestnikiem Królestwa został brat cara, Konstanty, a na czele cywilnego rządu stanął [Aleksander] Wielopolski. Wydane przez niego, za zgodą cara, dekrety o oczynszowaniu chłopów, równouprawnieniu Żydów, a zwłaszcza reformie szkolnictwa (w oparciu o ten ostatni w Warszawie odnowiony został uniwersytet, nazwany Szkołą Główną) poprawiały położenie polskich poddanych Aleksandra II. Reformy, choć przyniosły w praktyce również spolszczenie administracji, były jednak bardzo odległe od powszechnych oczekiwań”. (W. Suleja, „Poszli nasi w bój bez broni…”, IPN).
Plany powstania
Powstanie narodowe miało wybuchnąć już w latem 1862 roku. Zamierzano opanować Cytadelę i Twierdzę Modlin, po czym przejąć znajdujące się tam zapasy broni. Z zamiarów tych nic jednak nie wyszło, gdyż główni pomysłodawcy zostali w „międzyczasie” aresztowani przez Rosjan.
Liczbę osób zaprzysiężonych, gotowych do wzięcia udziału w powstaniu w połowie 1862 roku szacuje się na 20 tysięcy. Zamierzano wywołać narodowy zryw trochę później, wiosną 1863 roku. Plany zostały jednak przyspieszone, jak się okazało, decyzją Wielopolskiego.
W październiku 1862 roku Wielopolski ogłosił pobór do wojska. Tym razem nie typowano jednak rekrutów na „chybił-trafił”, lecz sporządzono bardzo dokładne, imienne listy. Znaleźli się na nich, jak można się domyślać, wszyscy podejrzewani o propowstańczą działalność.
Przywódcy polskich organizacji patriotycznych nie mieli wyboru. Jeśli chcieli wywołać powstanie, to druga połowa stycznia była ostatnim na to momentem. Zryw miał rozpocząć się w nocy z 22 na 23 stycznia 1863 roku. Tylko tej pierwszej nocy stoczono z Rosjanami 33 potyczki.
„Rozkaz podjęcia walki zaskoczył dowódców przyszłych oddziałów w terenie. Brakowało broni – do walki z regularną armią stawał ochotnik uzbrojony w myśliwską strzelbę, kosę osadzoną na sztorc, pikę, a nawet zwyczajny drąg. Słowa pieśni W Krwawym polu – »poszli nasi w bój bez broni« – mówiły i o budzących rozpacz realiach, i o płynącej z patriotyzmu determinacji”. (op. cit.)
Konwencja Alvenslebena
8 lutego 1863 roku generał Gustaw Alvensleben, wysłannik Otto von Bismarcka, podpisał w Petersburgu układ z Rosją, który zakładał, że Prusy udzielą Rosji wszelkiego wsparcia w stłumieniu powstania. Obydwa państwa zgodziły się nawet, aby ich armie przekraczały granice swoich państw, jeżeli celem jest ściganie powstańców.
Ta antypolska akcja Prus spotkała się z reakcją Francji. Cesarz Napoleon III opowiedział w tym konflikcie za Polakami, jednak prócz potępiającej konwencję Alvenslebena noty dyplomatycznej, nie zrobił nic, aby powstańcom styczniowym pomóc. Przeciwko konwencji wypowiedziały się też Wielka Brytania i Austria, jednak i one, prócz wysłania dokumentów dyplomatycznych, nie podjęły żadnych konkretnych kroków. Co więcej, w lutym 1864 roku swą neutralność w konflikcie wypowiedziała Austria, wprowadzając w Galicji stan oblężenia.
Powstanie styczniowe zakończyło się po półtora roku. Wzięło w nim udział około 200 tysięcy ludzi. W jego trakcie siły powstańcze stoczyły około 1200 bitew i potyczek.
Czytaj też:
Powstanie styczniowe. Droga do wybuchu największego polskiego zrywuCzytaj też:
Styczniowi komandosi. Żuawi śmierciCzytaj też:
Emilia Plater. Ile prawdy jest w legendzie powstania listopadowego?