Polska Republika Sowiecka. Scenariusz alternatywny
  • Piotr ZychowiczAutor:Piotr Zychowicz

Polska Republika Sowiecka. Scenariusz alternatywny

Dodano: 

Kler. Zgodnie z leninowskim hasłem „religia to opium dla ludu” Sowieci przystąpili do bezwzględnej rozprawy z Kościołem katolickim. Księża i zakonnice byli mordowani lub wysyłani do straszliwych obozów koncentracyjnych, które szybko powstały w okolicach Warszawy. Kościoły i klasztory okradziono. Część świątyń została zburzona, a część zamieniona na „muzea ateizmu” i magazyny zboża. Praktyki religijne zostały surowo zakazane. Kościół musiał zejść do podziemia.

Chłopi i robotnicy. Chociaż bolszewicy przyszli do Polski pod hasłem „wyzwolenia” tych grup społecznych, to szybko pokazali swoje prawdziwe oblicze. Pod ich rządami sytuacja włościan okazała się znacznie gorsza niż za czasów pańszczyzny. Polscy chłopi musieli oddawać władzom olbrzymie kontyngenty, wszelki opór był tłumiony w sposób sadystyczny. Złudna okazała się także obietnica podziału ziemi „obszarniczej”. Na horyzoncie szybko pojawiło się bowiem widmo kolektywizacji. Robotnicy fabryczni zostali zaś zamienieni w niewolników harujących za głodowe stawki w fatalnie zarządzanych państwowych kombinatach-molochach.

W Polsce zapanowały rządy krwawego terroru – ofiary szły w setki tysięcy – oraz niebywała wręcz nędza. Ulice Warszawy, Łodzi, Krakowa, Wilna, Lwowa i innych polskich miast stały się szare i smutne, a ich znakiem rozpoznawczym – wszechobecne kolejki. Gospodarka się załamała, sklepy świeciły pustkami, pieniądze przestały mieć jakąkolwiek wartość.

Czytaj też:
Bomba atomowa nad Sowietami

Na budynkach rządowych wisiały tymczasem wielkie czerwone sztandary i napisy wielbiące nową rzeczywistość. Stworzone przez bolszewików polskojęzyczne gazety przekraczały wszelkie granice kłamstwa, twierdząc, że Polakom nigdy jeszcze nie żyło się tak cudownie. Każdy, kto ośmielił się krytykować sowieckie porządki, znikał w tajemniczych okolicznościach. Ludzie byli spędzani na wielkie manifestacje, podczas których musieli maszerować z podobiznami Dzierżyńskiego i wznosić komunistyczne hasła. Nikt nie śmiał odmówić.

Szeregi partii komunistycznej, która do tej pory była formacją całkowicie marginalną, pęczniały. Wstępowały do niej tysiące Polaków. A nie tylko Żydów, jak głosiła zachodnia propaganda. Przynależność do czerwonej elity dawała bowiem władzę nad innymi ludźmi, chroniła przed represjami i zapewniała lepsze warunki życia – przydział mieszkaniowy i większe kartki żywnościowe. Na wierzch społeczeństwa wypłynęły męty.

Najwybitniejsi polscy pisarze i poeci nagle zaczęli sławić Lenina, Dzierżyńskiego i Trockiego. Pisali peany na cześć „wyzwolicieli” z Armii Czerwonej i „utrwalaczy władzy ludowej” z polskiej Czeka. W Warszawie urządzono wiele procesów pokazowych schwytanych wybitnych polskich polityków. Podczas rozpraw ludzie ci miotali pod swoim adresem najgorsze oskarżenia i żądali dla siebie kary śmierci. Trybunały rewolucyjne łaskawie przychyliły się do tych wniosków…

Jednocześnie w Polsce w niebywały sposób rozprzestrzeniło się donosicielstwo. Donosy składali na siebie koledzy z pracy, znajomi, a nawet członkowie rodzin. Rządy komunistyczne doprowadziły do całkowitego moralnego rozkładu polskiego narodu.

Na Europę!

Klęska wojsk polskich pod Warszawą w sierpniu 1920 r. miała katastrofalne konsekwencje nie tylko dla Polski, lecz także dla świata. Okazało się, że armia polska była murem, który chronił przed bolszewicką dziczą całą Europę. Po jego pokonaniu Armia Czerwona wlała się do serca kontynentu.

Zgodnie z zapowiedzią armia marsz. Tuchaczewskiego „po trupie Polski” wkroczyła na teren Niemiec. Niemiec, które były zdemoralizowane i wyniszczone po niedawnej klęsce w I wojnie światowej. Podobnie jak wcześniej w Warszawie od razu uaktywniły się miejscowe elementy komunistyczne. Na czele z niedobitkami słynnego marksistowskiego Związku Spartakusa.

Powstały komitety żołnierskie, które wypowiedziały posłuszeństwo oficerom i odmówiły walki z czerwonym najeźdźcą. Doszło do aktów sabotażu i terroru. Walkę podjęły w zasadzie tylko Freikorpsy złożone z prawicowych weteranów. Mimo heroicznego oporu niemieccy ochotnicy nie byli w stanie powstrzymać Armii Czerwonej. Bolszewicy wdarli się do Berlina, gdzie powtórzyły się mrożące krew w żyłach sceny z ulic Petersburga, Moskwy i Warszawy.

Czytaj też:
Zoologiczna polonofobia Stalina

Całe Niemcy zostały opanowane przez czerwonych i stanęły w ogniu rewolucji. Ofensywa prowadzona przez Lwa Trockiego została powstrzymana dopiero na Renie przez wojska zwycięskiej koalicji: Brytyjczyków, Francuzów i Amerykanów. Tam ustabilizował się front, a wkrótce zapadła żelazna kurtyna – granica między wolnym światem a bolszewicką satrapią.

Sowieci na podobny stanowczy opór nie napotkali na kierunku północnym i południowym. Po pokonaniu Polski błyskawicznie opanowali trzy republiki bałtyckie – Litwę, Łotwę i Estonię. Triumfalny marsz bolszewików powstrzymali dopiero bohaterscy Finowie dowodzeni przez byłego carskiego oficera Carla Gustafa Mannerheima.

Jednocześnie Armia Czerwona wlała się na teren byłego imperium austro-węgierskiego. Tam pod ciosami bolszewików padały kolejne kraje świeżo powstałe na gruzach monarchii Habsburgów: Czechosłowacja, Austria, Węgry. Sowieci podbili także Rumunię i Bułgarię.

Ze wszystkich tych krajów – od Niemiec, przez Polskę aż do Rosji – stworzony został olbrzymi Związek Socjalistycznych Republik Sowieckich. Najbardziej ludobójczy i totalitarny reżim w dziejach świata. Pod jego jarzmem cierpiało ponad 200 mln ludzi.

A po niemal 100 latach od tych tragicznych wydarzeń popularny polski miesięcznik historyczny opublikował artykuł z gatunku historii alternatywnej. Przedstawiony w nim został scenariusz: Co by było, gdyby Józef Piłsudski w sierpniu 1920 r. powstrzymał bolszewików pod Warszawą?

Artykuł został opublikowany w 8/2016 wydaniu miesięcznika Historia Do Rzeczy.