Po bitwie pod Grunwaldem

Po bitwie pod Grunwaldem

Dodano: 
Wojciech Kossak, Grunwald
Wojciech Kossak, Grunwald Źródło: Wikimedia Commons
HISTORIA WIECZNIE ŻYWA | Ostatnim akordem batalii z 15 lipca 1410 r. było zdobycie krzyżackiego obozu. Zaraz potem Jagiełło polecił rozbić wszystkie znalezione tam beczki z winem, które zakonnicy przygotowali na ucztę zwycięstwa. Monarcha był zupełnym abstynentem, obawiał się zresztą, że pod wpływem alkoholu dojdzie do samosądów na wziętych do niewoli. Tym bardziej że w rękach polskich znalazło się wielu członków znakomitych rodów.

Natomiast to, co wydarzyło się w następnych dniach, do dzisiaj wzbudza spory wśród historyków. Nagle jakby coś się zacięło w sprawnie działającej polsko-litewskiej machinie militarnej. Wprawdzie armia nie obozowała zbyt długo na polu bitwy, ale niespodziewanie bardzo wolno wędrowała w kierunku Malborka. Niecałe 100 km pokonano w dziewięć dni, podczas gdy wcześniej zajmowało to trzy razy mniej czasu. Wcześniej do Malborka dotarł nawet wóz ze zwłokami wielkiego mistrza, Ulryka von Jungingena, które na polecenie króla odnaleziono na polu bity, obmyto i ustrojono purpurą. W tym czasie w krzyżackiej stolicy zapanowała kompletna panika, a dowódca obrony zamku, komtur Świecia, Henryk von Plauen, zaproponował nawet Jagielle oddanie Pomorza w zamian za pokój.

Artykuł został opublikowany w 29/2024 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.