Czy to tylko faux pas?

Czy to tylko faux pas?

Dodano: 
Wojciech Jaruzelski (L), były prezydent Chorwacji Stjepan Mesić (2L) i Bronisław Komorowski (3L) podczas uroczystości na Placu Czerwonym w Moskwie
Wojciech Jaruzelski (L), były prezydent Chorwacji Stjepan Mesić (2L) i Bronisław Komorowski (3L) podczas uroczystości na Placu Czerwonym w Moskwie Źródło: PAP / Jacek Turczyk
KOMUCHOŻERCA | W zalewie propagandy bardzo szybko zapominamy nawet to, co jest bardzo istotne. Czasem jednak warto do tego wracać. Dlaczego? Bo znajomość przeszłości, również tej niedawnej, pozwala nam lepiej zrozumieć teraźniejszość. Ot, choćby taki fakt jak defilada z okazji sowieckiego dnia zwycięstwa w drugiej wojnie światowej, obchodzona na przekór Europie dzień później, czyli 9 maja.

Na obowiązkową defiladę w 2010 r. przed Putinem wykonujący wówczas obowiązki prezydenta RP Bronisław Komorowski zabrał ze sobą w delegację kombatanta. I to nie byle jakiego! Zamiast, też czyniąc ukłon w stronę moskiewskich gospodarzy, przywieźć ze sobą np. prostego żołnierza spod Leniono (wiadomo, że łagiernika), uczynił ukłon jeszcze niższy i symboliczny. Wziął bowiem ze sobą Wojciecha Jaruzelskiego. A to przecież symbol dla obu stron – (post)sowieckiej i polskiej – nie byle jaki. Symbol zniewolenia Polski. Co można było uzyskać w zamian? Przecież nic.

Artykuł został opublikowany w 39/2024 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Autor: Leszek Żebrowski