Gladiatorzy, rzymscy niewolnicy szkoleni do walk na arenach, to bohaterowie także innych filmów. W ostatnim czasie niewątpliwie najsłynniejszym z nich jest sequel filmu z roku 2000, czyli „Gladiator 2”. Niewiele zapowiada, aby film ten odniósł tak ogromny sukces jak pierwsza część, gdzie Russel Crowe wcielił się w rolę generała Maximusa Decimus Meridusa, lecz gorączkowe oczekiwanie na pojawienie się tego dzieła w kinach, a także liczne dyskusje na jego temat udowadniają, że tematyka starożytnego Rzymu oraz postaci gladiatorów są dla większości ludzi wciąż atrakcyjne.
A jak naprawdę wyglądało życie gladiatora? Kim byli ich właściciele, jak wyglądało szkolenie gladiatorów? Czy wszyscy gladiatorzy nosili to samo uzbrojenie i walczyli tak samo? Czy kciuk cesarza skierowany w dół oznaczał, że gladiator ma zginąć na arenie, nawet jeśli prosi o łaskę? Spróbujemy odpowiedzieć na te pytania.
Etruskie zwyczaje i rzymskie igrzyska
Nazwa gladiator wywodzi się od nazwy rzymskiego miecza „gladius”. Gladiatorzy byli specjalnie szkolonymi wojownikami, którzy brali udział w walkach w cyrkach lub amfiteatrach. Już z racji tego, iż należało ich solidnie wytrenować, aby nie było łatwo ich szybko pokonać, można stwierdzić – wydaje się to oczywiste – że byli bardzo cenni i mieli zapewnioną dobrą opiekę. Gladiatorami opiekowali się masażyści i lekarze. Najsłynniejszym medykiem zajmującym się gladiatorami był wybitny lekarz, w późniejszym czasie osobisty lekarz cesarza Marka Aureliusza, Galen. Gladiatorom „przysługiwały” także specjalna dieta oraz kochanki i wynagrodzenie. Gladiatorzy byli inwestycją na lata, a ich właściciel (często bogaty patrycjusz) mógł dorobić się na ich sukcesach majątku. Mieszkańcy starożytnego Rzymu uwielbiali oglądać walki gladiatorów. Wielu wojowników było doskonale wszystkim znanych. Część z nich, najbardziej waleczni, uchodzili nawet za kogoś w rodzaju „celebrytów”. Najlepsi byli ponadto wykupywani przez bogatych mieszczan wchodząc w skład ich straży przybocznej. Bywało, że gladiatorzy dostawali się także do najbliższego otoczenia cesarzy jako ich ochroniarze.
Walki gladiatorów wywodzą się ze zwyczajów etruskich. Ten starożytny lud zamieszkujący Półwysep Apeniński praktykował oddawanie czci zmarłym poprzez toczenie walk. Ta tradycja, podobnie jak wiele innych, została przyjęta przez Rzymian, kiedy ich państwo coraz bardziej się rozszerzało. Etruskowie zaszczepili Rzymowi wiele swych obyczajów, a sami jednocześnie „rozpłynęli się” wśród rzymskiej społeczności.
Pierwszy raz gladiatorzy walczyli w Rzymie około 264 roku p.n.e. podczas pogrzebu senatora Juniusza Brutusa Pera. Wydarzenie to zwane munus (dosłownie „ofiara dla umarłych”, w liczbie mnogiej „munera”) zorganizował syn zmarłego. Od tamtej pory walki toczono coraz częściej, do czego przyczynił się też coraz szybszy napływ niewolników z terenów, które podbijał Rzym. Ze skromnej uroczystości ku czci zmarłego, walki niewolników stały się po kilku dekadach hucznymi widowiskami, na które ściągało wielu ciekawskich i żądnych rozrywki mieszkańców Rzymu, a później też innych miast. Już na początku II wieku p.n.e. munera przypominały raczej igrzyska – w walkach brało udział nawet 200 gladiatorów. Ta liczba wciąż się zwiększała.
Z biegiem lat walki gladiatorów organizowane były już nie tylko przez co bogatszych rzymskich obywateli, ale też przez wpływowych senatorów i urzędników, a później samych cesarzy (którzy także posiadali własnych gladiatorów). Walki gladiatorów stały się regularnym widowiskiem w rzymskich miastach. W końcu, już za czasów pierwszych cesarzy, walki gladiatorów miały miejsce kilka razy w miesiącu. A nawet częściej, jeżeli doliczyć walki, które fundowali bogaci obywatele. Walki odbywały się w cyrkach i amfiteatrach zlokalizowanych właściwie w każdym rzymskim mieście. Największym i najbardziej słynnym pozostaje Amfiteatr Flawiuszów, czyli rzymskie Koloseum, który w latach świetności mógł pomieścić nawet 50 tysięcy widzów.
W walkach brali udział przede wszystkim mężczyźni, choć zdarzało się, że na arenie pojawiały się kobiety. Czasami, aby widowisko było bardziej „atrakcyjne” gladiatorzy musieli walczyć np. z tygrysami, lwami, a nawet słoniami.
„Począwszy od połowy I wieku n.e. munera stawały się coraz bardziej makabryczne. Pod rządami szaleńców pokroju Nerona czy Kaliguli na arenach działy się rzeczy, które nawet wielu Rzymian przepełniały odrazą. Oprócz zwykłych walk uzbrojonych, mających równe szanse gladiatorów dokonywano przed widownią potwornych egzekucji – skazańców podpalano żywcem, krzyżowano czy rzucano na pożarcie lwom. Prześladowani chrześcijanie kończyli zwykle właśnie na arenach rzymskich amfiteatrów. Z kolei znany z okrucieństwa i czarnego humoru cesarz Domicjan gustował w walkach kobiet i karłów. Wszelkie granice przekroczył obłąkany Kommodus, osobiście staczając pojedynki na arenie. II i III wiek n.e. to okres największego rozwoju munera – ogromne igrzyska z tysiącami gladiatorów trwały w Rzymie miesiącami. Cesarz Trajan w 107 roku n.e. zorganizował największe igrzyska w historii – trwały 123 dni, a walczyło w nich 10 tysięcy gladiatorów”. – czytamy na portalu www.imperiumromanum.pl
Walki gladiatorów nie cieszyły się aprobatą Juliusza Cezara, Klaudiusza czy Marka Aureliusza, lecz żaden z nich, z racji, iż była to ogromnie popularna rozrywka dla ludu (nie bez przyczyny narodziło się powiedzenie „Chleba i igrzysk”) nie próbował jej nawet zakazywać. Walki gladiatorów zostały zakazane po raz pierwszy dopiero przez cesarza Konstantyna Wielkiego w 326 roku, lecz tego rozporządzenia, de facto, nie respektowano. Starcia na arenie wciąż były bardzo popularne. Ostatnie walki gladiatorów odbywały się do lat 40. V wieku.
Jak szkolono gladiatora
Gladiatorami nie byli wyłącznie niewolnicy czy jeńcy wojenni. Gladiatorem mógł zostać także wolny obywatel Rzymu, który podpisał umowę np. z właścicielem szkoły gladiatorów. Do walk na arenach kierowani byli też przestępcy. Najwięcej gladiatorów było jednak niewolnikami. Pochodzili oni głównie z Tracji, Galii i Germanii.
Szkolenie gladiatora było bardzo surowe. Wojowników karano za każde przewinienie. Jednocześnie mieli zapewnione dobre warunki życia, dietę bogatą przede wszystkim w rośliny strączkowe i (trochę mniej) mięso i suszone owoce oraz różne wygody. Wypłacano im też wynagrodzenie. Nie wszyscy jednak wytrzymywali tak ogromną presję; zdarzało się, że szkoleni na gladiatorów niewolnicy woleli popełnić samobójstwo, niż iść na arenę. Najsłynniejsze szkoły gladiatorów mieściły się w Kapui (tu szkolony był Spartakus) oraz w Rzymie i Rawennie.
Jeżeli gladiator był dość zdolny, przetrwał kilka lat oraz zgromadził odpowiednią ilość pieniędzy, mógł wykupić się z niewoli i zacząć nowe życie. W innym wypadku do końca życia był niewolnikiem, którego życie leżało w rękach tylko jego pana. Inna rzecz, że niewielu gladiatorów dożywało sędziwego wieku. Wielu z nich ginęło na arenach nie przekraczając 30 roku życia.
Gladiator był niewolnikiem, lecz mógł, jeżeli zgodził się na to jego właściciel, założyć rodzinę. Czasem pozwalano mu nawet zamieszkać poza szkołą gladiatorów czy koszarami.
Szkolenie gladiatora trwało kilka-kilkanaście miesięcy. Wojownik ostatecznie sam wybierał broń, którą władał najlepiej (do walk używano m.in. mieczy, sztyletów, harpunów, trójzębów, oszczepów czy siatek). Kiedy przeszedł ostateczny test, lądował na arenie. Jego przeciwnik wybierany był przeważnie poprzez losowanie. Walki toczono pomiędzy różnymi szkołami gladiatorów. Wbrew dość obiegowym opiniom, większość gladiatorów wcale nie ginęła na arenie. Byli zbyt cenni, aby tak swobodnie szafować ich życiem. Oczywiście zdarzało się, że wojownicy umierali w czasie walki, lecz nie było to regułą i zdarzało się częściej podczas najbardziej spektakularnych, największych i najdroższych igrzysk, w czasie których wystawiano nawet tysiące gladiatorów. Wtedy ich śmierć była jakby „wliczona” w koszty.
Walki były dokładnie zaplanowane. Przykładowo: najpierw na arenę wychodzili słabsi gladiatorzy, którzy walczyli w grupach, później miały miejsce walki z dzikimi zwierzętami, a na końcu, niejako w walce dnia, mierzyli się dwaj najlepsi wojownicy. Zwycięzcy otrzymywali nagrody pieniężne oraz wieńce.
Gladiatorzy, którzy zginęli na arenie byli chowani w masowych grobach za miastem. Rzadko zdarzało się, aby urządzano im osobne pochówki, chyba, że zdecydował się na to właściciel gladiatora albo wyjątkowo zaangażowany wielbiciel (lub wielbicielka) jego waleczności.
Kciuk w górę czy w dół?
Wokół gladiatorów narosło sporo mitów. Jeden z nich mówi, jakoby wchodzący na arenę wojownicy kierowali do cesarza słowa: Ave Imperator, morituri te salutant!, czyli „Witaj Cezarze, idący na śmierć cię pozdrawiają!”. Źródła nie potwierdzają jakoby zdarzało się to za każdym razem (pisał o tym Swetoniusz), a więc nie była to reguła. Jeżeli gladiatorzy kierowali jakieś pozdrowienie do tłumu oraz cesarza, nie musiała to być konkretna, ustalona formuła.
Innym powszechnie znanym mitem na temat gladiatorów jest dobijanie pokonanych, co wskazywać miał cesarz poprzez kciuk skierowany w dół (tzw. pollice verso, czyli „odwrócony kciuk”). Gest ten pokazywać mieli najpierw widzowie, którzy wywierali presję na władcę. Ten mógł przychylić się do żądań widowni i, albo darować gladiatorowi życie (wtedy kciuk miał kierować w górę) albo też mógł kazać go dobić (co okazywał kierując kciuk w dół). Nie wiemy, czy faktycznie taka symbolika obowiązywała. Bardzo możliwe, że wyciągnięta pięść i kciuk skierowany w górę bądź w dół oznaczał coś dokładnie odwrotnego – kciuk w dole mógł znaczyć, że gladiator ma jeszcze pozostać wśród żywych, tu na ziemi, zaś skierowany ku górze, czy raczej ku szyi, miał oznaczać, że wojownika należy dobić wbijając mu miecz między kręgi szyjne, aby zadać szybką śmierć. Istnieje też hipoteza mówiąca, że łaskę okazywano pokazując po porostu wyciągniętą pięść, zaś kary śmierci żądano wystawiając kciuk.
Walki gladiatorów nie były też zupełnie pozbawione reguł, jak mogłoby się wydawać. Nad przebiegiem widowiska czuwali sędziowie (summa rudis), którzy mogli ganić za zbyt pasywną postawę, ale też za zbyt brutalne, niehonorowe zachowania. Sędzia mógł też nakazać naprawę uszkodzonego w czasie walki uzbrojenia jednego z gladiatorów. Bywało, że sędzia wzywał na arenę lekarza, aby ten ocenił, czy gladiator nadaje się jeszcze do walki lub aby opatrzył mu pospieszenie rany.
Również, wbrew powszechnemu przekonaniu, gladiatorzy nie byli raczej umięśnionymi atletami o posągowej budowie. Można powiedzieć, że byli nawet nieco otyli. Tkanka tłuszczowa miała zapewnić im wytrzymałość i chronić najważniejsze partie ciała. Taka budowa ciała była związana z dietą, jaką spożywali. Przeważały w niej, wspomniane wyżej, rośliny strączkowe, bób czy soczewica oraz jęczmień, a nie mięso. Gladiatorzy spożywali też specjalny napój z zwęglonego drewna, który miał wzmacniać ich kości.
W dziejach Rzymu kilka razy dochodziło do masowych buntów gladiatorów. Najbardziej znanym jest powstanie Spartakusa, które miało miejsce w roku 73 p.n.e.
Czytaj też:
Cuda świata, rzymskie drogi. Jak dawniej podróżowano?Czytaj też:
Bitwa pod Kannami. Rzeź rzymskich wojskCzytaj też:
Sześć przedmiotów, których działania wciąż nie znamy. Kto i po co je wykonał?