Pod koniec listopada 1942 roku Niemcy rozpoczęli Akcję „Zamość”, czyli proces wysiedlania Polaków z Zamojszczyzny. Dorosłych zabijano, wysyłano do pracy w Rzeszy albo do obozów koncentracyjnych. Niektórych przesiedlono w inne części Polaki. Dzieci wyrywano rodzicom z rąk. Te, które wyglądały najbardziej „aryjsko” były wysyłane do Niemiec, aby tam poddać je germanizacji, zniemczyć, sprawić, by zapomniały kim są i skąd pochodzą. Inne dzieci wysyłano w różne rejony Polski: do obozów koncentracyjnych, domów opieki. Setki dzieci przeżyły wtedy tylko dlatego, że pomocy udzielili im zwykli ludzie, którzy choć sami znajdowali się w skrajnie trudnej sytuacji, udzielili schronienia opuszczonym, głodnym, zziębniętym dzieciom. Nie inaczej było w Siedlcach. Jeden z transportów z Zamojszczyzny dotarł tam na przełomie stycznia i lutego 1943 roku.
Pogrzeb dzieci
„Na stacji w Siedlcach ofiarni kolejarze wyłuskali nas spod sterty brudnych chust i łachów. Siostra wspomina, że okrywała nas ubraniami tych osób, które już zamarzły. Wszyscy ruszyli na ratunek dzieciom. Ofiarność społeczeństwa była ogromna, kto mógł ratował dzieci, a przecież trudno było w czasie okupacji wyżywić nawet swoją rodzinę” – pisze w książce „Wspomnienia z dzieciństwa i okresu powojennego. Gdyby mama żyła” Janina Zielińska, która w 1943 roku miała pięć lat.
Kilkadziesiąt dzieci spośród wszystkich, które dotarły do Siedlec, nie przeżyło transportu. Zabiły je ogromny stres, mróz i głód. Resztę dzieci uratowali mieszkańcy miasta, który z narażaniem własnego życia przyszli na stację, gdzie zatrzymał się pociąg i wyciągali przerażone dzieci z wagonów.
Pogrzeb 30 dzieci, tych, które nie przeżyły „podróży” z Zamojszczyzny, odbył się 3 lutego 1943 roku. Jego organizacji podjął się burmistrz Siedlec, były żołnierz Legionów, POW i uczestnik walk we wrześniu 1939 roku, Stanisław Zdanowski.
W pogrzebie wzięło udział około 5-10 tysięcy ludzi. Trumny ze szczątkami dzieci mieszkańcy Siedlec nieśli na własnych ramionach. Ceremonia zamieniła się w wielką patriotyczną, choć cichą manifestację. Tym tragicznym widokiem zawstydzeni byli podobno nawet Niemcy, którzy mieszkali w mieście; trudno im było patrzeć na niewielkie trumny, które niesione były z kościoła świętego Stanisława na cmentarz przy ulicy Cmentarnej.
Bohaterski burmistrz Zdanowski za swoją postawę został niedługo później aresztowany przez Niemców i zamknięty na warszawskim Pawiaku. Później Niemcy wywieźli go do obozu Auschwitz, a następnie do Sachsenhausen i Schwarzheide. Zdanowski doczekał wolności. Po wojnie wrócił do Polski, zmarł w 1966 roku.
Aktion Zamość
Akcja Zamość wiąże się z polityką władz niemieckich wobec ludności polskiej zamieszkującej wschodnie tereny Rzeczpospolitej. W ramach Generalplan Ost Polacy mieli zostać wysiedleni z żyznych terenów byłej Drugiej Rzeczpospolitej. Ich miejsce mieli zająć Niemcy. Niemcy kierowali się względami nie tylko ekonomicznymi, ale też ideologicznymi – chodziło o przesunięcie niemczyzny na wschód i rozszerzenie niemieckiej „przestrzeni życiowej”. Ten postulat, czyli przesunięcie granicy obszarów zamieszkiwanych przez Niemców, był podnoszony wśród Niemców od wielu lat.
Przesiedlenia ludności polskiej odbywały się w wielu polskich regionach. Najszerzej zakrojona była akcja przeprowadzona na Zamojszczyźnie. Kierował nią, wyznaczony przez Heinricha Himmlera, Odillo Globocnik. Jej początek datuje się na 28 listopada 1942 roku, choć, de facto, do pierwszych wysiedleń doszło już rok wcześniej. Łącznie z terenu Zamojszczyzny wywieziono 110 tysięcy ludzi, w tym 30 tysięcy dzieci.
Czytaj też:
Mord w Kuźnicy Żelichowskiej. Niemcy zabili generałówCzytaj też:
Dom ten płonął. A może to była stodoła...Czytaj też:
80. rocznica wyzwolenia Auschwitz. Niemcy mordowali ludzi do ostatniego dnia