To właśnie na nich Gehlen oparł plany walki podziemnej, przedstawiając strukturę i zadania przyszłego niemieckiego ruchu oporu Heinrichowi Himmlerowi. Założenia te zostały później w dużej mierze przejęte przez Werwolf. Raport zawierał również analizę możliwości wykorzystania Polaków przeciwko ZSRR. Polski ruch oporu zosstał w nim oceniony bardzo wysoko, zwłaszcza w zakresie prowadzenia wywiadu i pracy propagandowej.
Ratując skórę
Pod koniec wojny został awansowny do stopnia generała porucznika, co do dzisiaj jest pomijane przez niemieckich historyków. Awanse w tym czasie dostawali jedynie bezwzględnie wierni Hitlerowi generałowie, gotowi walczyć z nim do końca.
Gehlen nie miał jednak takich planów i na początku marca 1945 r. zaczął przygotowywać się do zmiany frontu. Przewidywał, że po pokonaniu Niemiec zacznie się konflikt dotychczasowych aliantów, a państwa zachodnie będą potrzebować informacji na temat ZSRR. Oficerowie Fremde Heere Ost na polecenie swojego szefa zmikrofilmowali najważniejsze materiały z posiadanych zbiorów i zakopali w 52 wodoszczelnych pojemnikach w kilku miejscach w austriackich Alpach. Pozostałe materiały w większości zostały zniszczone. Gehlen, w ramach ostatecznych porządków robionych przez Hitlera został zwolniony ze stanowiska 9 kwietnia 1945 r. W tym samym dniu na rozkaz Führera w obozie we Flossenburgu został powieszony admirał Canaris.
Były już szef FHO ewakuował swoją rodzinę z Legnicy do Niemiec Zachodnich, a sam ukrył się wraz z kilkoma oficerami w domku myśliwskim nad Jeziorem Schliersee w Alpach Bawarskich. 22 maja 1945 r. oddali się w ręce Amerykanów z 7. Armii.
W masie jeńców przebywających w obozach, udało im się zwrócić uwagę szefa wywiadu wojskowego w amerykańskiej strefie okupacyjnej, gen. Edwina Sieberta. Gehlen potrafił umiejętnie i stopniowo ujawniać posiadaną wiedzę i ukryte materiały. W końcu Amerykanie postawili na niego. Jego konkurent - płk Hermann Baun z Abwehry nie posiadał dokumentów, a wszelkie próby nawiązania łączności z pozostawioną na wschodzie agenturą spełzły na niczym.
Podczas konferencji poczdamskiej Gehlen był już w Waszyngtonie, negocjując z Amerykanami stworzenie służby szpiegującej ZSRR. Ówczesne amerykańskie służby wywiadowcze były w powijakach, a ich wiedza o Sowietach była znikoma. W rysującym się z nimi konflikcie, Gehlen ze swoimi materiałami był zdobyczą na wagę złota.
Gehlensorganisation
Po powrocie do Niemiec, w lipcu 1946 r. zakłada organizację nazwaną od swojego nazwiska Organizacją Gehlena, finansowaną całkowicie przez Amerykanów i działającą na ich rzecz. Gehlen wynegocjował, że szpiegować będzie wyłącznie ZSRR i jego satelitów, a po powstaniu państwa niemieckiego, stanie się jego służbą wywiadowczą. Do tego czasu ma być autonomiczna - kontakty z Amerykanami utrzymywane są przez oficerów łącznikowych, a Gehlen ma swobodę w wyborze metod działania i pracowników.
Czytaj też:
Jak „zdradziłem” imperium zła
Funkcjonariusze rekrutują się głównie z niemieckich służb wywiadu i bezpieczeństwa. Nie tylko wojskowych, ale również policji kryminalnej, gestapo i SD. Formalnie nie można było zatrudniać zbrodniarzy wojennych i byłych funkcjonariuszy RSHA, ale nie przywiązuje się do tego wagi. Jeszcze w l. 60 tych ok. 30% funkcjonariuszy miało nazistowską przeszłość. Praca dla organizacji często pozwalała na uniknięcie odpowiedzialności za zbrodnie popełnione podczas wojny. Przychodziło to tym łatwiej, że wykorzystując możliwości służby, tworzono fałszywe tożsamości i wydawano legalizacyjne dokumenty. Wydania samego Gehlena jako przestępcy domagał się wielokrotnie od Amerykanów m.in. szef Komisji Kontroli Głównego Dowództwa Armii Radzieckiej w Niemczech gen. Nikołaj Trusow, jednak bez skutku.
W 1947 r. organizacja przenosi swoją siedzibę do Pullach niedaleko Monachium, a po powstaniu Republiki Federalnej Niemiec, od 1950 r. zaczyna zbierać informacje również dla niej. W 1956 r. przekształca się w niemiecki wywiad - Bundesnachrichtendienst - BND. Głównym obszarem zainteresowania pozostają ZSRR, NRD, Polska, Czechosłowacja i inne państwa „demokracji ludowej“.
Po zapadnięciu żelaznej kurtyny pozyskiwanie stamtąd informacji było bardzo utrudnione. Gehlen zapewniał Amerykanów, że posiada rozbudowaną siatkę uśpionych kontaktów na wschodzie. Jednak agenci zrzucani na spadochronach, aby nawiązać łączność z dawnymi konfidentami i członkami Werwolfu byli szybko wyłapywani przez służby bezpieczeństwa. Złapanym organizowano pokazowe procesy, w których najczęściej zapadały wyroki śmierci. Szybko trzeba było wrócić do starych, wojennych metod. Gehlen znowu postawił na masowe zdobywanie informacji. Przesłuchiwano powracających do Niemiec jeńców wojennych i uciekinierów, wypytując o wszystko, poczynając od wyposażenia i rozlokowania oddziałów wojskowych, a na cenach ziemniaków kończąc. Na miejscu informacje zbierali niemieccy handlowcy i udający ich funkcjonariusze.