Do tzw. pokojowej frakcji w brytyjskim establishmencie. Hess był przekonany, że w Wielkiej Brytanii działa niezwykle wpływowa grupa ludzi, którzy uważają, że Winston Churchill prowadzi Wielką Brytanię ku katastrofie. Ich zdaniem bowiem Związek Sowiecki stanowił znacznie większe zagrożenie dla świata niż Niemcy. Hess był przekonany, że frakcja ta cieszy się poparciem samego króla Jerzego VI.
Taka grupa rzeczywiście istniała czy była to tylko iluzja?
Ona rzeczywiście istniała, choć wbrew temu, co sądził Hess, nie tworzyła żadnej formalnej organizacji. Takimi kategoriami myślało wielu arystokratów, właścicieli ziemskich, bankierów, dyplomatów i przemysłowców. Ludzie ci nie byli jednak zorganizowani. Nie mogli przekonać Churchilla do zawarcia pokoju z Niemcami. A tym bardziej obalić jego rządu.
Na czym więc oparł swoje nadzieje Hess?
Hess wpadł w pułapkę brytyjskich służb. Wykorzystały one istnienie wspomnianych wyżej środowisk do ściągnięcia Hessa do Szkocji. Przy pomocy wysłanych do Europy „wysłanników” rzekomej opozycji brytyjski wywiad MI6 zaszczepił w Hessie przekonanie, że frakcja pokojowa jest potężna i gotowa do radykalnych działań. Potrzebuje tylko impulsu z Berlina.
Gdzie konkretnie leciał Hess?
Do myśliwskiego pałacyku Dungavel w południowej Szkocji. Posiadłość ta należała do księcia Douglasa Douglasa-Hamiltona, arystokraty i miłośnika lotnictwa. Brytyjskie służby przekonały zastępcę Führera, że książę jest liderem proniemieckiej opozycji i oczekuje na przybycie Hessa.
Tak rzeczywiście było?
Skądże. Książę rzeczywiście przed wojną był przeciwnikiem konfrontacji z Rzeszą, ale w 1941 r. nie miał pojęcia o intrydze MI6. W tym czasie kierował obroną przeciwlotniczą Szkocji i nawet nie było go w Dungavel. Oczywiście to tylko przypuszczenie graniczące z pewnością. Wszystkie dokumenty dotyczące tej ściśle tajnej operacji zostały albo zniszczone, albo starannie ukryte. To niezwykle sensacyjna, tajemnicza historia.
Sam lot Hessa jest jak wyjęty z powieści sensacyjnej.
To był spektakularny, imponujący pokaz umiejętności lotniczych i nawigacyjnych. Hess był zapalonym lotnikiem. Gdy wybuchła wojna, chciał się zaciągnąć do Luftwaffe, lecz Hitler stanowczo mu tego zabronił. W połowie 1940 r. pozwolono mu jednak latać, choć nie na froncie. Hess otrzymał do swojej dyspozycji messerschmitta Bf 110, w którym kazał zamontować dodatkowe zbiorniki paliwa. I całymi miesiącami ćwiczył długie loty.
Wystartował po południu 10 maja z lotniska w Augsburgu-Haunstetten…
I skierował się w stronę Wielkiej Brytanii. Przeleciał nad Morzem Północnym i wszedł w przestrzeń powietrzną Anglii. Od razu wychwycił go radar. W powietrze wzbiły się dwa spitfire’y, aby przechwycić i zestrzelić intruza. Hess zszedł wówczas niemal nad sam poziom morza i wykorzystując wzgórza i mgłę, ukrył się przed nieprzyjacielskimi maszynami. Potem znalazł się nad Morzem Irlandzkim i zawrócił prosto nad Szkocję. Dotarł w pobliże Dungavel i skoczył na spadochronie, rozbijając messerschmitta.
Co się stało na ziemi?
Został wzięty do niewoli przez farmera uzbrojonego w widły. Wkrótce na miejscu zjawili się członkowie Home Guard i policjanci. Hess został zaprowadzony do niewielkiej szopy używanej przez skautów i tam czekał na przybycie wojska. Na miejsce sprowadzono również telefonicznie pracownika polskiego konsulatu w Glasgow, Romana Battaglię, który znał niemiecki. To on pierwszy przesłuchał Hessa.
Co postanowiono z nim zrobić?
Hess domagał się spotkania z księciem Hamiltonem. Spodziewał się, że zostanie niezwłocznie przewieziony do króla Jerzego VI, aby przedstawić mu propozycję Hitlera. Wielce się jednak rozczarował. Został otoczony przez uzbrojonych ludzi i aresztowany.
Gdzie go umieszczono?
Na początku w komisariacie policji, a potem przewieziono go do szkockiego zamku Buchanan. Brytyjskie służby otoczyły go ścisłą ochroną, bo w Szkocji zawiązany został spisek na jego życie. Ktoś chciał Rudolfa Hessa zamordować.
Kto?
Polacy, którzy stacjonowali w Szkocji. Grupa polskich oficerów jakimś sposobem dowiedziała się, że Hess przyleciał do Wielkiej Brytanii z ofertą pokojową. Oficerowie ci bali się, że Londyn powie „tak” i Wielka Brytania zawrze pokój z III Rzeszą. Oczywiście kosztem Polski, która zostanie sprzedana Niemcom. Postanowili więc działać. MI6 udało się jednak ochronić Hessa przed polskimi zabójcami.
Na jak wysokim szczeblu został zawiązany ten spisek?
Tego nie wiem. Zdradzę panu jednak pewien bardzo intrygujący szczegół. Otóż dzień po przybyciu Rudolfa Hessa w Szkocji wylądował samolot, na którego pokładzie znajdował się polski naczelny wódz, Władysław Sikorski.
Hess spotkał się w końcu z księciem Hamiltonem?
Czytaj też:
Polska zdradzona. Churchill nie miał wobec Polaków żadnych skrupułów
Tak. Doszło do dwóch takich spotkań. W jednym z nich uczestniczył przedstawiciel ministerstwa spraw zagranicznych Ivone Kirkpatrick. Przed wojną pracował on w ambasadzie brytyjskiej w Berlinie i potwierdził tożsamość Hessa. To zapewne Kirkpatrick wysłuchał oferty Hessa i odebrał przywiezione przez niego dokumenty. Trafiły one na biurko Churchilla, który kazał sprawę zatuszować, a Hessa zamknąć pod kluczem. Pokojowa propozycja Hitlera pozostała bez odpowiedzi. Wielka Brytania nie wycofała się z wojny.
Fiasko.
Całkowite. Hess był załamany. Miał poczucie klęski. Spodziewał się, że odegra wielką historyczną rolę jako człowiek, który doprowadził do zawarcia pokoju między Niemcami a Wielką Brytanią. Tymczasem okazało się, że został nabity w butelkę. W efekcie w czerwcu 1941 r. podjął próbę samobójczą. Poprosił, aby strażnicy przynieśli mu coś do pokoju. Gdy otworzyli drzwi, wyskoczył na zewnątrz i rzucił się ze schodów. Spadł jednak na siatkę zabezpieczającą. Poważnie się poturbował, ale przeżył. Pięć lat później skazano go w Norymberdze na dożywocie.
Za co? Przecież nie popełnił żadnych zbrodni wojennych.
No cóż, gdy zaczął się Holokaust, Rudolf Hess rzeczywiście był już w Wielkiej Brytanii. Niewykluczone jednak, że wiedział o tym, iż na Żydów i Słowian mają spaść ostre represje. Sowieccy prokuratorzy domagali się dla niego kary śmierci, ale Brytyjczykom i Amerykanom udało się to żądanie zablokować.
Patrick Buchanan napisał głośną książkę „Churchill, Hitler i niepotrzebna wojna”. Postawił w niej tezę, że Wielka Brytania popełniła wielki błąd, wdając się w wojnę z Niemcami, bo skutkiem tego straciła swoje imperium. Może więc odrzucenie oferty Hessa było błędem?
Wielka Brytania w 1941 r. stała na przegranej pozycji. Niezależnie od tego, jaką decyzję by podjęła, wojna zakończyłaby się dla niej klęską. Stany Zjednoczone dążyły już wówczas do zniszczenia imperium brytyjskiego, aby po wojnie zająć miejsce globalnego hegemona. Jednakże zawarcie pokoju z Hitlerem doprowadziłoby do tego, że Niemcy rozbiliby Związek Sowiecki. A wtedy staliby się absolutnymi panami Europy. Czy Hitler dotrzymałby wówczas słowa i zostawił Wielką Brytanię w spokoju? Bardzo wątpliwe.
Myśli pan, że po pokonaniu Stalina zwróciłby się przeciwko Churchillowi?
Jestem o tym przekonany. Wielka Brytania i tak straciłaby więc swoje imperium. Mogła przegrać wojnę na rzecz Stanów Zjednoczonych albo narodowosocjalistycznych Niemiec. Z dwojga złego wolę to pierwsze rozwiązanie. Dlatego uważam, że Churchill postąpił słusznie, odrzucając ofertę Hitlera. To był wybór wypływający z pobudek natury moralnej. Straciliśmy imperium – to prawda, ale przynajmniej walczyliśmy w słusznej sprawie.
Proszę wybaczyć, ale ktoś, kto działa z „pobudek moralnych”, nie zawiera sojuszu ze Stalinem.
(śmiech) To prawda. Churchill mówił jednak wyraźnie, że aby pokonać Hitlera, gotowy jest sprzymierzyć się z samym diabłem.
Peter Padfield jest znanym brytyjskim historykiem. Specjalizuje się w dziejach III Rzeszy, II wojny światowej i marynarki wojennej. Napisał kilkadziesiąt książek, m.in. „Dönitz. Ostatni Führer”, „Himmler. Reichsführer SS, Hess: Flight for the Führer” oraz „Hess, Hitler & Churchill: The Real Turning Point of the Second World War”.
Czytaj też:
Tajemnica śmierci Rommla. Dlaczego najlepszy feldmarszałek Hitlera musiał zginąć?
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.