Kości i łuski w leju po bombie. Odkryto dowody bestialskiej zbrodni Niemców

Kości i łuski w leju po bombie. Odkryto dowody bestialskiej zbrodni Niemców

Dodano: 
Odkopany lej po bombie
Odkopany lej po bombie Źródło: FOT: Stowarzyszenia „Wizna 1939”
W sobotę 12 października br. Stowarzyszenie „Wizna 1939” przeprowadziło badania terenowe w Wiźnie, w poszukiwaniu pozostałości z okresu II wojny światowej. W ich wyniku natrafiono na szczątki ludzkie (zbiorowy pochówek w leju po bombie) przedwojennych mieszkańców Wizny narodowości żydowskiej oraz łuski od niemieckiej amunicji. To już kolejny etap przeprowadzonych badań, w których potwierdziły się przekazy o zbiorowych, bestialskich mordach na ludności cywilnej, dokonanych przez Niemców w czerwcu 1941 roku.

Dariusz Szymanowski,
Prezes Stowarzyszenia „Wizna 1939”

Niemiecki atak na ZSRR, czyli operacja Barbarossa (niem. Unternehmen Barbarossa) rozpoczął się 22 czerwca 1941 r. Była to najistotniejsza i największa operacja wojskowa w czasie II wojny światowej. Obok działań wojskowych Niemcy prowadzili także zakrojoną na szeroką skalę eksterminację ludności żydowskiej zamieszkującej podbijane tereny. W tym samym dniu Niemcy wkroczyli także do Wizny, która była kontrolowana przez Sowietów.

Od samego początku przystąpiono do zorganizowanych akcji mordowania miejscowych Żydów. Wielu z nich zdołało uciec do Jedwabnego lub innych pobliskich miejscowości, próbując w ten sposób uniknąć represji i śmierci. W samej Wiźnie miały miejsce dwa najbardziej zapamiętane tragiczne wydarzenia: jedno to rozstrzelanie grupy Żydów na peryferiach miasteczka, drugie to mord na kobietach, dzieciach i starcach, zebranych w kuźni mieszczącej się w Wiźnie „przy rynku” (obecnie Pl. Kpt. Raginisa). Do niewielkiego budynku kuźni Niemcy wrzucili kilka granatów, mordując w ten sposób zgromadzonych tam ludzi, w tym kobiety i małe dzieci.

Tak zapamiętali to tragiczne wydarzenie mieszkańcy Wizny, z którymi autor książki „Nie tylko polskie Termopile” rozmawiał w 2010 roku:

Janina Dobrońska:
- Tam była kuźnia, to, to ja widziałam zara po tym wypadku. Ja i moja koleżanka […]. I w kuźni nagnali Żydów i granaty tam do niech wwalili. To ja byłam naocznie świadkiem. My tam zajrzeli, bo drzwi byli otwarte, brama na oścież. To my zajrzeli, to tak na boku siedziała Żydówka, młoda matka. Trzymała dziecko u piersia, a jej krew ciekła, a dzieciak ssał… To ja to widziała, to jak my zobaczyli z nio, to to uliczko uciekaliśmy do domu. To ja to widziałam na swoje oczy, i tam ile ich zabitych było, to ja nie powiem, bo ja się wystraszyłam, bo ja czego takiego nie widziałam.To Niemcy ich zabili, Niemcy, tak.

Czytaj też:
Wielkopolskie Westerplatte. Niemcy nie oszczędzili tu nikogo

Lucjan Piotrowski:
- […] Przy Srebrowskiej ulicy był dom tam, żydowski, on ocalał, no to tam Żydzi się zgromadzili. Nie mieli gdzie się podziać, no to tam były kobiety i dzieci, i starcy, bo już ci mężczyźni tak w sile wieku, to już pouciekali, pochowali się albo zostali rozstrzelani. To tam granaty wrzucili, no to tam zginęło trochę tych… No, pełen wóz wywieźli, akurat koło nas wieźli tych pomordowanych, a ja później pobiegłem tam, gdzie ten dom. Tam ściana była wyrwana i kobiety z dziećmi tylko byli. Siedzieli tak, no bez wyrazu żadnego na twarzy, szare twarze, blade, popielate można powiedzieć… Ludzie tam się gromadzili, zaglądali.

Nie wiadomo gdzie i czy w ogóle pochowano zabitych. Nikt nie prowadził w tym temacie żadnych badań historycznych czy terenowych. Dzięki prowadzonym od kilku lat rozmowom z mieszkańcami Wizny, udało się ustalić, że zamordowanych Żydów Niemcy wrzucili do dołu po wybuchu bomby, i z rozmów tych wynikało, że było to prawdopodobnie gdzieś na polu Stanisława Piotrowskiego. Niektórzy mieszkańcy zapamiętali też, że ten dół był gdzieś na środku pola i chociaż sami tego nie widzieli, to pamiętali co mówili inni, którzy kopali na tym polu kartofle. Niestety, dziś w terenie nie było żadnego śladu, który pozwoliłby na odnalezienie poszukiwanego miejsca, a ludzie przez lata nie chcieli wspominać o tych wydarzeniach.

W związku z tym, w celu odnalezienia w terenie potencjalnego miejsca zasypanego dołu po wybuchu bomby, wykorzystano zdjęcia lotnicze z lat 70-tych. Na arkuszu obejmującym badany obszar udało się zaobserwować miejsce o okrągłym kształcie, wyróżniające się - na zdjęciu - ciemniejszą barwą od pozostałej części obrazu (wskazane czerwoną strzałką na załączonym niżej zdjęciu). Jego kształt i wielkość pozwalała przypuszczać, że mógł to być ślad po zasypanym dole. Podczas badań zorganizowanych i realizowanych przez Stowarzyszenie „Wizna 1939”, tę widoczną na zdjęciu „ciemną plamę” udało się zidentyfikować w terenie.

Badania terenowe na miejscu zbrodni

Wykonane w tym miejscu, przy pomocy georadaru, badania geofizyczne struktury ziemi, potwierdziły, że mamy do czynienia z zasypanym dołem o głębokości ok. 2,5 m, w którym urządzenie wykryło także obiekty metalowe. Nasze przypuszczenia potwierdziło także wykonane w tym miejscu specjalistyczne badanie detektorem metalu (tzw. „ramą”) Lorenza. Okazało się, że w dole zalegały duże fragmenty (odłamki) bomby lotniczej, której wybuch spowodował powstanie tak dużej wyrwy w ziemi. Jednakże oprócz tego, na głębokości ok. 1,5 m została odsłonięta pojedyncza, wyraźnie spalona, ludzka kość udowa. W innym miejscu pojawił się fragment buta (niedużego rozmiaru, „czółenko”), w którym, jak się później okazało, znajdowały się kości stopy.

Po wypoziomowaniu wykopu dało się zauważyć, że w odkrytym miejscu widoczna jest rzucająca się w oczy warstwa sinego iłu, „odcinająca się” od pozostałej części gruntu. Zmiany zabarwienia gruntu i wyraźnie inna struktura wskazywały na miejsce zalegania szczątków ludzkich. W związku z powyższym prace przerwano, a następnie, zgodnie z procedurą, o fakcie tym powiadomiono policję i prokuraturę. Niedługo potem na miejscu pojawił się prokurator Prokuratury Okręgowej w Łomży wraz z zespołem dochodzeniowo-śledczym. Prokurator zdecydował o wstrzymaniu prac do poniedziałku, kiedy to powinny zapaść dalsze decyzje w tej sprawie.

Oczekujemy, że sprawą ekshumacji oraz zbadania okoliczności tego mordu zajmie się teraz IPN w Białymstoku (oddział właściwy miejscowo).

Badania terenowe na miejscu zbrodni

Czy w odnalezionym miejscu znajdują się szczątki zamordowanych w kuźni Żydów? Nie ma co do tego wątpliwości. Miejsce to potwierdził – w dniu poszukiwań – mieszkaniec Wizny Jan Nadolny:

- To pole, co jest ten dół, należało kiedyś do mojego teścia i on opowiadał mi, że w tym dole było 30 albo 36 osób. W tym czasie z Wizny do Jedwabnego uciekło dużo, i tam też w tej stodole [w Jedwabnem] dużo Żydów z Wizny jest…
Teść mówił mi, że u niego mieszkał jeden Żyd, co jego żona i dzieci zginęli w tej kuźni [w Wiźnie]. Nie pamiętam jak się on nazywał, ale ta jego żona to chyba była Rachela. On jeszcze potem przez rok mieszkał u teścia i jeszcze pomagał mu przy żniwach, ale w 42 roku Niemcy go zabrali – przyjechał żandarm na rowerze i go zabrał, i gdzieś go poprowadził.

Warto nadmienić, że w pobliżu odnaleziono także kilka łusek od niemieckiej amunicji z lat 1937 i 1938, które mogą mieć związek z wydarzeniami z czerwca 1941 roku.

Wywiady ze świadkami zbrodni niemieckich pochodzą z książki „Nie tylko polskie Termopile. Wizna w latach 1939-1945”, wyd. Stowarzyszenie „Wizna 1939”, z 2010 r. Pozycja jest złożona z wywiadów z mieszkańcami Wizny i okolic, którzy byli świadkami m.in. przedstawionych wydarzeń, oraz unikalnych zdjęć z okresu wojny. Obecnie Grupa Poszukiwawcza Stowarzyszenia „Wizna 1939” pod kierownictwem autora zajmuje się badaniem opisanych wydarzeń.