Krzysztof Jasiewicz
W dniu 17 września 1939 r. o godz. 5 nad ranem czasu moskiewskiego (godz. 3 czasu polskiego) na terenie od Dźwiny do Dniestru nastąpiło uderzenie Związku Sowieckiego na Polskę. Armia Czerwona w sile dwóch frontów, o liczebności wyjściowej niemal pół miliona żołnierzy, dysponująca ponad 6 tys. czołgów, 9 tys. dział i moździerzy oraz blisko 2 tys. samolotów wdarła się na terytorium Rzeczypospolitej.
Mimo bohaterskiej obrony oddziałów KOP i nielicznych jednostek rezerwowych Wojska Polskiego Sowieci szybko posuwali się na zachód i zajmowali kolejne polskie terytoria. Jednym z nich była Suwalszczyzna, która ostatecznie – zgodnie z sowiecko-niemieckim porozumieniem – została przyłączona do Prus Wschodnich i stała się częścią III Rzeszy. Na przełomie września i października 1939 r. przez kilkanaście dni Suwalszczyzna znajdowała się jednak pod okupacją sowiecką.
Jest to fakt bardzo mało znany tak jak mało znane jest to, że przez ten czas Sowieci w brutalny sposób zwalczali na tym terenie Polaków. Z materiałów archiwalnych, do których dotarłem w Moskwie, wynika, że na mocy rozkazu nr 05/op. Sztabu Frontu Białoruskiego i osobistego polecenia głównodowodzącego Dzierżyńskiej Grupy Konno-Zmechanizowanej 22 września zapadła decyzja o rozpoczęciu operacji zmierzającej do zlikwidowania „augustowskiego zgrupowania” wojsk polskich. Chodziło o jednostki operujące między Grodnem a Augustowem. Armia Czerwona postanowiła również „oczyścić” z resztek oddziałów Wojska Polskiego rejony Wiżajn, Suwałk i Sejn.
Dowództwo nad potężnymi siłami sowieckimi skierowanymi do tej operacji objęli komkor Iwan Bołdin wraz z członkiem Rady Wojennej Grupy korpusowym komisarzem Nikołajewem. Ze strony polskiej z jednostkami sowieckimi walkę podjęło wiele oddziałów polskiej kawalerii – między innymi pułk ochotników słynnego zagończyka płk. Dąmbrowskiego – niedobitki kilku pułków piechoty, żandarmeria z Grodna oraz jeden batalion KOP. Całością dowodził generał brygady Józef Konstanty Olszyna-Wilczyński, który – wedle źródeł sowieckich – poległ w boju pod Sopoćkiniami koło Grodna 22 września. Według źródeł polskich został on zaś po prostu zamordowany z zimną krwią przez sowieckich bojców.
„Widok, który się ukazał moim oczom, był tak okropny, że nie miałam sił iść dalej. W oczach mi wszystko tańczyło – relacjonowała żona generała. – Mąż leżał twarzą do ziemi, lewa noga pod kolanem była przestrzelona w poprzek z karabinu maszynowego. Tuż obok leżał kapitan z czaszką rozłupaną na dwoje, a zawartość czaszki leżała obok, wylana jako jedna krwawa masa. Na czerepie sterczały zmierzwione, oblepione krwią włosy.
Widok był potworny. Podeszłam bliżej, zbadałam serce i puls, choć wiedziałam, że to jest daremne. Był jeszcze ciepły, ale nie żył. Zaczęłam gorączkowo szukać jakiegoś drobiazgu, jakiejś pamiątki, lecz w kieszeniach męża nie było nic. Zrabowali nawet Virtuti Militari i ryngraf z Matką Boską, który mu włożyłam do kieszeni w pierwszym dniu wojny”. Bolszewiccy oprawcy zabrali również rogatywkę polskiego dowódcy i obnosili ją jako trofeum.
Czytaj też:
Sowiecki horror w kościele w Grodnie. Takiej metody mordowania nikt się nie spodziewał
Wedle sowieckiego opisu wymierzona w polskie oddziały operacja zaczęła się 23 września o godz. 8. Z Grodna wyruszyły wówczas 101. batalion zmotoryzowany i oddział czołgów majora Bogdanowa oraz 4. dywizja kawalerii. Siły sowieckie dążyły do okrążenia polskich oddziałów. Te ostatnie miały w wielu miejscach przygotowane punkty oporu i momentami prowadziły energiczną obronę, wykorzystując korzystne warunki terenowe – Puszczę Augustowską, Kanał Augustowski i mniejsze rzeczki. Chociaż Sowieci ponosili straty, to ich przewaga była ogromna i w efekcie tylko w dniach 22–23 września wzięli do niewoli ponad 500 Polaków, zdobyli kilkaset karabinów, liczne szable, amunicję, granaty, a nawet kilka samochodów osobowych, jedną ciężarówkę i trzy motocykle.
Oddział majora Bogdanowa zajął Sejny 24 września o godz. 8 i rozpoczął obsadzanie granicy z Litwą w celu odcięcia dróg odwrotu polskim jednostkom. O godz. 13 ruszył w sile 18 czołgów, jednego samochodu pancernego i plutonu karabinów maszynowych w kierunku Szypliszek, Wiżajn, Tartaku i Suwałk. Do tej ostatniej miejscowości wojska sowieckie wkroczyły 24 września od strony Augustowa. Pierwsze formacje pojawiły się w Suwałkach o świcie, a główne siły, które zajęły miasto o godzinie 7. Suwałki, przed wojną jeden z największych garnizonów polskiej armii, nie były bronione.