Na początku września wycofujące się oddziały Armii „Pomorze” zostały ostrzelane przez nieznanych sprawców. W akcji przeciwko dywersantom wzięły udział znajdujące się w mieście: pododdziały 15 DP, baon rez. 62 pp, 82 baon wartowniczy oraz ludność cywilna miasta, harcerze, junacy, uczniowie gimnazjum i in. Akcją kierowali: dowódca 15 DP gen. Z. Przyjałkowski i komendant miasta mjr W. Albrycht. Główne ogniska akcji zlikwidowano w ciągu dnia; do 5 IX zabito w walce i rozstrzelano na miejscu na mocy wyroków sądu ok. 300 Niemców, ok. 700 aresztowano, z tego większość zwolniono; straty pol. wyniosły ok. 240 żołnierzy.
Do dziś obie strony: polska i niemiecką mają zupełnie różne, historyczne wersję tych wydarzeń.
Sytuacja ta doprowadziła do zdecydowanej reakcji strony polskiej. Bowiem pojmano i rozstrzelano około 400 osób narodowości niemieckiej zamieszkujących Bydgoszcz i okolice. Powojenne dochodzenie wykazało, że atak na polski oddział był zamierzoną akcją dywersyjną Niemców, która miała wprowadzić chaos w poczynaniach Polaków.
Mały Berlin
Bydgoszcz jako miasto wkraczała w wojenną zawieruchę z opinią wielokulturowego tygla. Znaczna część ówczesnego, bydgoskiego społeczeństwa stanowili Niemcy. Stąd też, czasami Bydgoszcz była nazywana małym Berlinem. W przededniu wojny sytuacja w mieście była wyjątkowo niespokojna. Niemcy wykorzystywali swoją diasporę w Bydgoszczy do wzniecania rozmaitych niepokojów. Z kolei ludność polska zdecydowanie odpowiadała niechęcią do Niemców. O tragedię w takich okolicznościach nie było więc trudno.
Odwet
Po zajęciu Bydgoszczy przez Niemców okupanci podjęli śledztwo związane z domniemaną masakrą niemieckich cywili. Następnie podjęto kroki odwetowe zabijając ponad 2,5 tys. Polaków. W celu wykorzystania propagandowych korzyści, które niosła z sobą narracja na temat bydgoskiej „krwawej niedzieli” okupanci postanowili oficjalnie osądzić część spośród „sprawców” rzekomego pogromu niemieckiej ludności cywilnej. Zadanie to zostało powierzone Sądowi Specjalnemu w Bydgoszczy (niem. Sondergericht Bromberg). Sąd rozpoczął swoją działalność 9 września 1939 i już dwa dni później wydał trzy wyroki śmierci. Do końca wojny w sprawach dotyczących rzekomych prześladowań volksdeutschów we wrześniu 1939 przed bydgoskim sądem specjalnym stanęło 545 oskarżonych. 243 osoby (w tym jedna narodowości niemieckiej) zostały skazane na karę śmierci. 10 oskarżonych zostało skazanych na karę dożywotniego pozbawienia wolności, 89 na karę ciężkiego więzienia, a 83 na karę zwykłego więzienia. 84 oskarżonych uniewinniono, a w przypadku 36 osób sprawę załatwiono w nieznany sposób.
Fakty i propaganda
Goebbelsowska propaganda szybko sformułowała chwytliwe hasło „Bromberger Blutsonntag”. To stąd, do dziś funkcjonuje termin„Krwawa niedziela”. Pojawił się on na łamach dziennika „Deutsche Rundschau” w kilka dni po zajściu. Nazwa ta stała się terminem historiograficznym. Hasło niesie bowiem określony ładunek faktograficzny. Jego popularne używanie nawet po ponad siedemdziesięciu latach od zakończenia II wojny światowej jasno wskazuje na skuteczność niemieckiej propagandy i utrwalenie pewnych stereotypów historiograficznych W niemieckiej literaturze była zazwyczaj mowa o krwawej niedzieli jako o masakrze na cywilach narodowości niemieckiej. Przełomem była publikacja Güntera Schuberta "Bydgoska krwawa niedziela. Śmierć legendy", której polskie wydanie ukazało się w 2003 roku. W książce autor wyraźnie stawia tezę, iż bydgoskie wydarzenia były w rzeczywistości prowokacją niemieckiego wywiadu, mająca posłużyć do destabilizacji sytuacji w regionie.
Niestety nie udało się historykom do tej pory odnaleźć dokumentacji zawierającej plan niemieckiej dywersji. Takie odkrycie ukróciło by wszelkie spekulacje na temat bydgoskich wydarzeń.
Najnowsze ustalenia historyków zbliżają nas do prawdy pozostawia jednak jeszcze wiele problemów do wyjaśnienia. Historycy nadal muszą prowadzić kwerendy w licznych archiwach w Niemczech i Rosji. Oby te żmudne poszukiwania zostały uwieńczone odkryciem kolejnych dokumentów, które umożliwią bardziej jednoznaczną interpretację wydarzeń z początku II wojny światowej.
Czytaj też:
Tajemnice historii – Leszek AdamczewskiCzytaj też:
Wiceszef MSZ: Potrzebny traktat z Niemcami ws. reparacji