Relacje wybrał Tomasz Stańczyk
O godz. 1 ogień jak nożem ustał. Wśród oczekujących tego momentu żołnierzy przeszedł szmer: „Teraz nasi poszli – daj im, Boże, szczęście!”. Jak się później okazało, przerwanie ognia było błędem, gdyż umożliwiło to Niemcom obsadzenie naziemnych bunkrów i stawienie skutecznego oporu […]. Następnego dnia, 12 maja, przed południem nie mogliśmy uzyskać żadnych wiadomości o wyniku nocnego boju. To było niepokojące! Tylko od rannych wywożonych na tyły sanitarkami dowiedzieliśmy się, że to nie była bitwa, a piekło i rzeź! Opowiadali, że dostali się w ogień artylerii, że Niemcy kryją się w niedostępnych bunkrach i mają tak zaminowane, że pod każdym prawie kamieniem leżą miny. Patrole saperów rozminowujących przejścia dla piechoty zostały wybite.
Piotr Medyna, „Do Polski przez cały świat. Wspomnienia z 2 Korpusu”, Warszawa 1970
*
Nagle obok mnie usłyszałem jakiś śpiew. Darł się na cały głos któryś z żołnierzy. Wystarczyło tego, aby sprowokować ogień Niemców. Biedny, zszokowany chłopiec, pomyślałem w duchu. Ale już dopadł go ktoś i uderzył w gębę. Z miłości, jak ojciec!
– Zabił mnie! Zabił! – wrzeszczał, padając na ziemię.
– Zwariował – powiedział ktoś obok.
– Zwyczajny szok – zaprzeczył zdyszany Jarski, który podbiegł do niego i gładził go po włosach, powtarzając trzykrotnie: Rysiu, Rysiu, nie bądź gówniarzem.
Tadeusz Radwański, „Karpatczykami nas zwali”, Warszawa 1978
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.