15 sierpnia 1939 roku Niemcy rozpoczęli akcję mordowania pacjentów szpitala psychiatrycznego w Świeciu. Zbrodnia ta była częścią niemieckich mordów w Mniszku, która z kolei zaliczana jest do Zbrodni Pomorskiej – akcji wymierzonej w Polaków mieszkających na Pomorzu, gdzie Niemcy wkroczyli w pierwszej kolejności we wrześniu 1939 roku. Morderstw dokonywała przede wszystkim organizacja Volksdeutscher Selbstschutz pod nadzorem SS.
Zbrodnia w Świeciu
Mordy w Świeciu rozpoczęły się już 3 września 1939 roku. Ludzi masowo zatrzymywano i osadzano w więzieniach i prowizorycznych aresztach. Wśród zatrzymanych byli też pacjenci ze szpitala psychiatrycznego w Świeciu. 15 października około tysiąc pacjentów zostało wywiezionych na teren żwirowni w Mniszku pod Świeciem, gdzie zamordowali ich niemieccy SS-mani ze specjalnej jednostki Wachsturmbann „Eimann” (oddział Kurta Eimanna). Pozostałych pacjentów wywieziono wówczas ze Świecia. Trzymano ich w szpitalu w Kocborowie, a następnie zabito w Lesie Szpęgawskim. Wśród ofiar niemieckich oprawców było 120 polskich dzieci, którym wmówiono najpierw, że opuszczają szpital i jadą na wycieczkę. Do końca przy dzieciach pozostał ich opiekun, dyrektor szpitala doktor Józef Bednarz, który nie chcąc ich opuścić, został wraz z nimi przez Niemców zamordowany.
Zabijanie chorych psychicznie oraz niepełnosprawnych Polaków ze Świecia i okolic trwało około tygodnia. Wszystkich pochowano w masowych mogiłach, do kopania których zmuszono okolicznych mieszkańców. „Wyczyszczone” z polskich pacjentów szpitale były wykorzystywane jako tymczasowe więzienia dla kolejnych grup aresztowanych Polaków, którzy wkrótce także byli przez Niemców mordowani. Egzekucje w lasach koło Mniszka odbywały się niemal do końca wojny.
Akcja T4
Szefem programu „Akcja T4” został szef kancelarii Hitlera, SS-Obergruppenführer Philipp Bouhler. We wrześniu w Sopocie odbyła się narada, w której wzięło udział kilku lekarzy oraz Adolf Hitler. Opracowano wówczas plany likwidacji osób chorych umysłowo na terenie Niemiec, co miało pomóc w utrzymaniu „czystości krwi”. Ludzi nieuleczalnie chorych określono jako „życia niewarte życia”.
W całej Rzeszy ogłoszono obowiązek zgłaszania przez rodziców, lekarzy pediatrów i pielęgniarki środowiskowe niepełnosprawnych dzieci. Uzasadniono tę potrzebę względami naukowymi. Kiedy rodzic przybył z dzieckiem do wyznaczonego ośrodka, dziecko było poddawane szczegółowym badaniom, w trakcie których stwierdzano, czy należy (dosłownie) pozostawić je przy życiu, czy jakkolwiek rokuje, czy jest w stanie samodzielnie funkcjonować. W przypadku decyzji o zabiciu dziecka, podawano mu zastrzyk, a rodziców informowano, że jest to zwykła szczepionka. Zastrzyk zawierał śmiertelną dawkę barbituranów lub morfiny.
Od końca września 1939 roku Akcja T4 przeniosła się także do okupowanej Polski. Zaczęto interesować się pacjentami przebywającymi w szpitalach psychiatrycznych i innych ośrodkach opieki. W Polsce, ze względu na to, że nie martwiono się o tajność operacji, akcja T4 była przeprowadzana przez SS i Gestapo. Do wymordowania chorych doszło wtedy m.in. w Krajowym Zakładzie Psychiatrycznym w Dziekance (dzielnica Gniezna), gdzie zginęło 1,2 tysiąca osób.
Z czasem zabijanie poprzez zastrzyk uznano za mało efektywne, zaczęto więc szukać innych metod masowych mordów. Niemcy zaczęli wtedy przeprowadzać eksperymenty z trującymi gazami, jak tlenek węgla, spaliny samochodowe i cyjanowodór. Na potrzeby Akcji T4 wybudowano pierwsze stacjonarne komory gazowe. Zabito w nich pacjentów z polskich szpitali m.in. w Owińskach. Niepełnosprawnych zagazowano także w Forcie VII w Poznaniu (zabito tam około 4,5 tysiąca ludzi). Niemcy wybudowali również mobilne komory gazowe, które z zewnątrz wyglądały jak wozy meblowe. Pierwszy raz ruchomą komorę gazową zastosowano w szpitalu w Owińsku. Zastosowano ją również w Łodzi, gdzie latem 1940 roku zginęli pacjenci szpitala „Kochanówek”. Około 250 osób wywieziono również z Łodzi do lasu lućmierskiego (koło Zgierza), gdzie wszystkich rozstrzelano.
Akcja T4 weszła kolejną fazę w 1942 roku. Zalecono wtedy, aby we wszystkich ośrodkach, gdzie są nieuleczalnie chorzy, stosować wobec niech „specjalną dietę”. Ten eufemizm oznaczał po prostu śmierć głodową. Ludzie ginęli w ten sposób dosłownie pod okiem lekarzy i pielęgniarek.
Sprzeciw wobec Akcji T4 wyrażała w sumie garstka ludzi, głównie z kręgów katolickich. W całej Rzeszy istniało poza tym przyzwolenie na masowe mordy na ludziach nieuleczalnie chorych.
Czytaj też:
Akcja Saybusch. Gehenna mieszkańców ŻywiecczyznyCzytaj też:
Niezagojone rany. Rzeź Woli - gehenna cywilówCzytaj też:
Szczątki 700 osób w 188 trumnach. Pogrzeb ofiar zbrodni pomorskiej