„Historycy niechętnie zajmują się Policją Polską Generalnego Gubernatorstwa. Czyli formacją, od koloru noszonych przez jej funkcjonariuszy mundurów, powszechnie nazywaną granatową policją. Nie pasuje ona bowiem do czarno-białego schematu, według którego pisze się u nas o czasach okupacji niemieckiej: z jednej strony – okupant, z drugiej – zjednoczone w oporze i walce polskie społeczeństwo” - pisze Piotr Zychowicz w tekście otwierającym temat numeru najnowszej „Historii Do Rzeczy”.
„Skoro w okupowanej Polsce wszystko było takie jednoznaczne, to jak wytłumaczyć to, że na jej terenie służyło kilkanaście tysięcy uzbrojonych w broń palną i umundurowanych Polaków? Jak wyjaśnić to, że ludzie ci znajdowali się pod niemiecką komendą i wykonywali polecenia okupanta?” - pyta Zychowicz.
W dalszej części tekstu autor przypomina wydane ostatnio przez IPN „Oświadczenie w sprawie zbrodni Rzeszy Niemieckiej w okupowanej Polsce oraz fałszywych informacji pojawiających się w obiegu publicznym”:
„Za skuteczność realizacji zarządzeń i wykonywanie zbrodni na Żydach schwytanych poza gettami odpowiadali funkcjonariusze służb państwowych Rzeszy Niemieckiej. Byli to członkowie różnego rodzaju niemieckich służb, w tym Gestapo, Kripo, SS, Żandarmerii, Wehrmachtu, a także nowych służb policyjnych stworzonych przez Rzeszę Niemiecką z obywateli podbitych państw. […] Tak jak w gettach Niemcy wykorzystywali do zbrodniczych akcji powołaną do życia przez Rzeszę Niemiecką policję „gettową” złożoną z Żydów, tak poza gettami wykorzystywali do zbrodniczych akcji stworzoną przez Rzeszę Niemiecką tzw. granatową policję złożoną w większości z Polaków, a w mniejszym zakresie także z Ukraińców i volksdeutschów. Policja ta […] bezwzględnie podlegała rozkazom cywilnych i policyjno-wojskowych władz niemieckich”.
„Nie oznacza to jednak, że wszyscy funkcjonariusze polskiej policji brali udział w tym akcje barbarzyństwa i że całą tę formację należy uznać za zbrodniczą” - pisze autor tekstu i podaje przykład Jana Fereńskiego, komendanta policji granatowej w Gorlicach. Otóż Fereński w 1940 roku wyciągnął z rąk niemieckiej policji kryminalnej dwóch Żydów w zamian za łapówkę w postaci 5 kg kawy. Z kolei w 1942 roku komendant z Gorlic ostrzegł dr. Jakuba Blecha, przewodniczącego Rady Żydowskiej o planowej przez Niemców akcji pacyfikacji gorlickiego getta. Dzięki temu wielu Żydów w ostatniej chwili udało się uciec z miasta.
W dalszej części tekstu redaktor naczelny „Historii Do Rzeczy” opisuje okoliczności powstania granatowej policji, przypomina kary, jakie groziły za uchylanie się od służby w tej formacji, a także przywołuje największe kontrowersje związane z funkcjonowaniem Policji Polskiej Generalnego Gubernatorstwa.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.