Zdrajcy czy patrioci – jak oceniać granatową policję

Zdrajcy czy patrioci – jak oceniać granatową policję

Dodano: 
Niemiecka Ordnungspolizei i polska granatowa policja w Krakowie, 1941 r.
Niemiecka Ordnungspolizei i polska granatowa policja w Krakowie, 1941 r. Źródło: Wikimedia Commons / Bundesarchiv, Bild 101I-030-0780-13 / Kintscher
W szeregach granatowej policji występował cały wachlarz postaw. Od bohaterstwa do podłości.

„Historycy niechętnie zajmują się Policją Polską Generalnego Gubernatorstwa. Czyli formacją, od koloru noszonych przez jej funkcjonariuszy mundurów, powszechnie nazywaną granatową policją. Nie pasuje ona bowiem do czarno-białego schematu, według którego pisze się u nas o czasach okupacji niemieckiej: z jednej strony – okupant, z drugiej – zjednoczone w oporze i walce polskie społeczeństwo” - pisze Piotr Zychowicz w tekście otwierającym temat numeru najnowszej „Historii Do Rzeczy”.

„Skoro w okupowanej Polsce wszystko było takie jednoznaczne, to jak wytłumaczyć to, że na jej terenie służyło kilkanaście tysięcy uzbrojonych w broń palną i umundurowanych Polaków? Jak wyjaśnić to, że ludzie ci znajdowali się pod niemiecką komendą i wykonywali polecenia okupanta?” - pyta Zychowicz.

W dalszej części tekstu autor przypomina wydane ostatnio przez IPN „Oświadczenie w sprawie zbrodni Rzeszy Niemieckiej w okupowanej Polsce oraz fałszywych informacji pojawiających się w obiegu publicznym”:

„Za skuteczność realizacji zarządzeń i wykonywanie zbrodni na Żydach schwytanych poza gettami odpowiadali funkcjonariusze służb państwowych Rzeszy Niemieckiej. Byli to członkowie różnego rodzaju niemieckich służb, w tym Gestapo, Kripo, SS, Żandarmerii, Wehrmachtu, a także nowych służb policyjnych stworzonych przez Rzeszę Niemiecką z obywateli podbitych państw. […] Tak jak w gettach Niemcy wykorzystywali do zbrodniczych akcji powołaną do życia przez Rzeszę Niemiecką policję „gettową” złożoną z Żydów, tak poza gettami wykorzystywali do zbrodniczych akcji stworzoną przez Rzeszę Niemiecką tzw. granatową policję złożoną w większości z Polaków, a w mniejszym zakresie także z Ukraińców i volksdeutschów. Policja ta […] bezwzględnie podlegała rozkazom cywilnych i policyjno-wojskowych władz niemieckich”.

„Nie oznacza to jednak, że wszyscy funkcjonariusze polskiej policji brali udział w tym akcje barbarzyństwa i że całą tę formację należy uznać za zbrodniczą” - pisze autor tekstu i podaje przykład Jana Fereńskiego, komendanta policji granatowej w Gorlicach. Otóż Fereński w 1940 roku wyciągnął z rąk niemieckiej policji kryminalnej dwóch Żydów w zamian za łapówkę w postaci 5 kg kawy. Z kolei w 1942 roku komendant z Gorlic ostrzegł dr. Jakuba Blecha, przewodniczącego Rady Żydowskiej o planowej przez Niemców akcji pacyfikacji gorlickiego getta. Dzięki temu wielu Żydów w ostatniej chwili udało się uciec z miasta.

W dalszej części tekstu redaktor naczelny „Historii Do Rzeczy” opisuje okoliczności powstania granatowej policji, przypomina kary, jakie groziły za uchylanie się od służby w tej formacji, a także przywołuje największe kontrowersje związane z funkcjonowaniem Policji Polskiej Generalnego Gubernatorstwa.

Więcej możesz przeczytać w 6/2018 wydaniu miesięcznika Historia Do Rzeczy.