Friedrich Kadgien urodził się w 1907 roku. Do NSDAP wstąpił w 1932 roku, a trzy lata później został członkiem SS. Pracował jako prawnik m.in. w Urzędzie Planu Czteroletniego. Był jednym z najważniejszych ekspertów finansowych Adolfa Hitlera i odpowiadał m.in. za przejmowanie i rozdysponowywanie ukradzionych żydowskich aktywów. Ponadto zajmował się też robotnikami przymusowymi wywożonymi do Rzeszy oraz koordynował sprzedaż skradzionych akcji i papierów wartościowych między Niemcami a firmami zagranicznymi. Kiedy Niemcy miały za chwilę przegrać wojnę, Kadgien (przez aliantów określany jako „Wąż”) wywiózł miliony dolarów i wiele dzieł sztuki do Ameryki Południowej. Po wojnie żył wygodnie i bogato w Argentynie. Zajmował się handlem ziemią, bydłem, diamentami i dziełami sztuki. Pośredniczył w transakcjach między niemieckimi firmami (np. Siemensem) a argentyńskim rządem Juana Peróna. Sprzedawał również broń wartą miliony dolarów m.in. brazylijskiej juncie wojskowej. Zmarł w 1978 roku.
Ukradziona kolekcja
Córka Kadgiena zamieściła niedawno w internecie ofertę sprzedaży swojego domu w Mar del Plata, około 400 kilometrów od Buenos Aires. Zdjęcia, które zamieściła od razu zaalarmowały poszukiwaczy zaginionych dzieł sztuki, które Niemcy ukradli w czasie drugiej wojny światowej.
Na jednej ze ścian sprzedawanego domu znajdował się obraz pt. „Portret Damy” włoskiego malarza Giuseppe Ghislandiego (1655-1743), po którym ślad zaginął w 1946 roku. „Portret damy” Ghislandiego, przedstawia włoską hrabinę Colleoni. To olejny obraz na płótnie o wymiarach 119,5 x 89 centymetrów.
Obraz znajdował się wcześniej w posiadaniu Jacques’a Goudstikkera, właściciela około 1100 dzieł sztuki, któremu Niemcy odebrali kolekcję w czasie drugiej wojny. Goudstikker zmarł w 1940 roku, kiedy próbował uciec przed Niemcami (zginął w wyniku nieszczęśliwego wypadku na statku). Jego kolekcję przeglądał osobiście Hermann Göring, którego, notabene, Kadgien był bliskim współpracownikiem. Ogromną większość dzieł należących do Goudstikkera wywieziono z Holandii.
„Wpadka” z obrazem
O sprawie obrazu pędzla Ghislandiego, którą nagłośniły holenderskie media, zostały poinformowane argentyńskie władze. W miniony wtorek policja weszła do posiadłości córki Kadgiena, lecz okazało się, że obrazu już tam nie ma.
Kolekcją, którą potencjalnie wciąż ukrywa rodzina Kadgiena interesowała się holenderska gazeta „Algemeen Dagblad”. To jej korespondent w Argentynie, Peter Schouten, odkrył, gdzie znajduje się poszukiwany od 80 lat obraz.
– Chcieliśmy wiedzieć, co stało się z majątkiem Kadgiena, co stało się z obrazami, ale jego dwie córki nie chcą rozmawiać z prasą – przekazał Schouten. – W końcu udałem się do Mar del Plata, gdzie mieszkają. Nikt nie otworzył dzwonka, tylko szczekał pies.
Później Schouten znalazł ogłoszenie: córka Kadgiena sprzedaje 209-metrowy dom, położony w uroczej dzielnicy Mar del Plata, za 265 tysięcy dolarów. Przeglądając ofertę, znalazł zdjęcie, które wyprowadziło go z równowagi.
– Zdjęcie numer pięć przedstawiało obraz poszukiwany w Holandii od 80 lat, oficjalnie uznany za zaginiony lub skradziony – mówił.
Ponad 200 dzieł kolekcji holenderskiego kolekcjonera zostało jak dotąd zwróconych spadkobiercom po długim sporze prawnym z państwem holenderskim. Gdzie znajdują się pozostałe dzieła, na razie nie wiadomo. Po odkryciu „Portretu damy” w domu należącym do córki niemieckiego zbrodniarza, spadkobiercy Goudstikkera, mieszkający w Stanach Zjednoczonych, wnieśli pozew sądowy w celu odzyskania obrazu. W tym czasie argentyńskie władze przekazały, że Patricia Kadgien i jej mąż staną przed sądem za ukrywanie kontrabandy.
Historie takie jak ta, każą postawić pytanie, jak wiele dzieł sztuki wywiezionych także z Polski w czasie drugiej wojny światowej wciąż znajduje się w rękach potomków niemieckich zbrodniarzy przyozdabiając ściany ich salonów.
Czytaj też:
Odkrycie w Palmirach. Znaleziono kolejne ofiary niemieckich zbrodniCzytaj też:
Mordowali całe kamienice ludzi. W kilka dni Niemcy zabili nawet 65 tys. cywilówCzytaj też:
"Trupie główki" idą w ogień
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.