We wrześniu 1920 roku doszło do bitwy nad Niemnem. Starcie to przesądziło o losach całej wojny. Bolszewicy nie podnieśli się po tej klęsce i musieli porzucić plany poniesienia swej rewolucji na Zachód Europy.
We wrześniu 1920 roku doszło do bitwy nad Niemnem. Starcie to przesądziło o losach całej wojny. Bolszewicy nie podnieśli się po tej klęsce i musieli porzucić plany poniesienia swej rewolucji na Zachód Europy.
Od Wisły do Niemna
Zwycięstwo w Bitwie Warszawskiej miało strategiczne znacznie dla sił polskich, ale nie zakończyło wojny z bolszewikami. Armia Czerwona, dowodzona przez Michaiła Tuchaczewskiego, choć mocno poturbowana, nie została unicestwiona. Wycofała się na wschód, na linię rzek Niemen, Szczara i Świsłocz, zamierzając umocnić swoją pozycję i zaatakować ponowie. Bolszewicy nadal dysponowali armią liczącą około 100 tysięcy żołnierzy.
Po stronie polskiej sytuacja wyglądała inaczej. Wojsko Polskie, wciąż zmęczone, ale podniesione na duchu zwycięstwem warszawskim, liczyło ok. 67 tysięcy żołnierzy gotowych do działań ofensywnych. Józef Piłsudski wiedział, że nie wolno dać przeciwnikowi czasu na odbudowę szeregów. Konieczne było więc szybkie uderzenie, które miało złamać sowiecki front i zmusić bolszewików do całkowitego odwrotu.
Plan niemeńska
Piłsudski oraz generałowie Leonard Skierski i Edward Śmigły-Rydz, przygotowali plan zakładający szeroką ofensywę. Główna idea polegała na oskrzydleniu sił bolszewickich: uderzeniu zarówno od północy, jak i od południa, tak aby obejść linie obronne i zmusić przeciwnika do odwrotu. Grodno, ważny węzeł komunikacyjny i strategiczny punkt w sowieckim systemie obrony, miało odegrać kluczową rolę.
Bitwa nad Niemnem rozpoczęła się 20 września 1920 roku. Polskie wojska ruszyły do natarcia. Już od pierwszych godzin walka miała charakter manewrowy. Oddziały polskie parły naprzód, szukając luk w sowieckiej obronie. Kawaleria wykorzystywała swoją mobilność, aby atakować skrzydła i tyły przeciwnika. Celem było przełamanie frontu, a następnie rozbicie armii Tuchaczewskiego na kilku odcinkach.
Bolszewicy, choć liczniejsi, byli w defensywie. Korzystali z naturalnych przeszkód – rzek, bagien i lasów – aby spowolnić natarcie. Próbowali kontrataków, ale ich wojsko było osłabione wcześniejszymi porażkami. Grodno, choć bolszewicy bronili go zaciekle, musiało ulec polskim żołnierzom.
Najcięższe walki rozegrały się 25-26 września. Polacy, atakując jednocześnie na kilku kierunkach, zdołali przełamać linię obrony w rejonie Grodna. Zgrane uderzenie piechoty i kawalerii spowodowało, że front bolszewicki załamał się. Komuniści zaczęli się chaotycznie cofać, zostawiając tysiące zabitych, rannych i jeńców.
28 września stało się jasne, że Armia Czerwona poniosła kolejną, druzgocącą klęskę. Polska ofensywa osiągnęła pełny sukces: przeciwnik został zmuszony do odwrotu daleko na wschód.
Bitwa nad Niemnem była kosztowna dla obu stron, ale straty bolszewików były nieporównanie większe. Wojsko Polskie straciło około 7 tysięcy ludzi, zaś Armia Czerwona łącznie ponad 40 tysięcy; wśród nich byli polegli, ranni i jeńcy.
Dla Tuchaczewskiego była to druga katastrofa po Bitwie Warszawskiej. Jego armie utraciły zdolność do dalszych działań ofensywnych.
Traktat pokojowy w Rydze
Od zwycięstwa nad Niemnem Armia Czerwona nie była już zdolna do przeprowadzenia kontrataku. Kolejny triumf Polski znacząco wpłynął na morale żołnierzy, ale i całego społeczeństwa. Ponadto, pomyślny dla Polski przebieg bitwy, wzmocnił jej pozycję przed nadchodzącymi rozmowami pokojowymi w Rydze. Niestety, jak miało się okazać, Polacy nie wykorzystali zbyt dobrze tej szansy, a traktat ryski nie był dla Rzeczpospolitej w pełni korzystny.
Polska uzyskała ziemie, które leżały w granicach Rzeczpospolitej przed trzecim rozbiorem, czyli gubernie grodzieńską i wileńską oraz zachodnie części guberni wołyńskiej z Łuckiem, Równem i Krzemieńcem i guberni mińskiej z Nieświeżem, Dokszycami i Stołpcami. Granica polsko-rosyjska przebiegała niemal wzdłuż linii drugiego rozbioru. Jednocześnie Polska i bolszewicka Rosja zrzekały się roszczeń do terenów leżących poza ich granicami.
Polska zyskiwała dodatkowo 3 tysiące kilometrów kwadratowych. Choć wydaje się to dużo, to początkowo roszczenia Polski obejmowały 12 tysięcy kilometrów kwadratowych, a więc otrzymaliśmy stosunkowo niewiele.
Polska uznała zarazem istnienie marionetkowej, zależnej od Moskwy, Ukraińskiej Socjalistycznej Republiki Sowieckiej i wycofała swoje poparcie dla Ukraińskiej Republiki Ludowej, swojego sojusznika z okresu wojny z bolszewikami, nie mającego jednak międzynarodowego poparcia. Ten krok, czyli porzucenie sojuszu z państwem Symona Petlury, jest dziś przez wielu historyków krytykowany.
Zgodnie z traktatem ryskim, Polska miała otrzymać ponadto rekompensatę w wysokości 30 milionów rubli w złocie „za wkład ziem polskich w budowanie gospodarki rosyjskiej w okresie rozbiorów” – te pieniądze nie zostały jednak nigdy wypłacone.
Rosja została także zobowiązana do zwrotu zagrabionych w czasie rozbiorów dzieł sztuki i zabytków. Do Polski wróciło wówczas sporo cennych eksponatów, lecz i tak była to kropla w morzu spośród wszystkich zagrabionych dzieł sztuki.
Czytaj też:
Traktat ryski. Przegrany układ po wygranej wojnieCzytaj też:
105 lat temu rozstrzygnęliśmy o swym losie. Starcie, które zmieniło historię PolskiCzytaj też:
Bolszewia w popłochu. Polacy rozbili armię Budionnego