Choć zwykło się mówić o „tęczowej fladze”, to tak naprawdę symbol „dumy LGBT” ma zaledwie sześć kolorów, a nie – jak prawdziwa tęcza – kolorów siedem. Wiadomo jednak, że z daleka trudno „na szybko” zliczyć kolory widniejące na flagach czy powiewających chorągiewkach, stąd dziś już każdy widzący z daleka kilka kolorów, jest niemal pewien, że ma przed oczyma symbolikę społeczności LGBT. Sprytne to. I celowo mylące. Skąd wziął się pomysł, aby LGBT utożsamiać z niedorobioną tęczą? Skąd wzięła się „tęczowa flaga”?
LGBT(QIA...)?
Najpierw rozwińmy skrót: LGBT oznacza „Lesbijki, Geje, Biseksualiści i Transwestyci”. Jest to skrót stosowany najczęściej, lecz przez część lewicowych środowisk już… odrzucany jako zbyt staroświecki. Nowa moda każe używać różnych wariacji, jak LGBTI, LGBTIA, LGBTQ, LGBTIA, LGBTQIA etc., gdzie „I” oznacza osobę interseksualną, „A” – aseksualną, a „Q” – queer. Oprócz wersji powyższych, jest jeszcze cała masa innych form, w których przeciętny człowiek, nie mający nic wspólnego z tym nurtem, ma prawo się pogubić.
Trendy zmieniają się wraz z odkrywaniem co rusz nowej płci i nowej tożsamości płciowej. Niegdyś genderyści wyróżniali trzy płcie (żeńską, męską i „nieokreśloną”). Kilka lat temu płci, zdaniem różnych lewicowych profesorów (i to całkiem poważnych, światowych uczelni), było już niemal 60.
Dla porządku dodajmy jeszcze, że słowo „płeć” (ang. „sex”) lewicowcom także kojarzy się źle. Utożsamiają oni „płeć” jedynie z biologią, która – jak nawet oni się czasami zgadzają – sprawia, że człowiek rodzi się mężczyzną lub kobietą. Bardziej adekwatne, ich zdaniem, jest stosowanie słowa „gender”, które oznacza płeć „społeczno-kulturową”, co w praktyce oznacza, że o płci/genderze nie decyduje to, kim się urodziliśmy, ale to, kim CHCEMY być i kim się CZUJEMY.
Stąd właśnie, brane baaardzo serio przypadki, jak np. 40-letni mężczyzna twierdzący, że w głębi serca jest 8-letnią dziewczynką lub osoby, które podają, że po przebudzeniu są mężczyznami, w południe czują się interseksualni, a wieczorem ich gender zamienia się w kobietę.
Można także twierdzić – to chyba stosunkowo nowy trend – że jest się po prostu „genderfluid”, a więc nasz gender zmienia się nawet z minuty na minutę i nie da się go w żaden sposób określić. Można być także „osobą niebinarną”, czyli czuć się jednocześnie np. mężczyzną i kobietą, albo też zostać od razu „pangender”, czyli czuć się wszystkimi genderami na raz.
Do wyboru, do koloru.
„Tęczowa flaga” – historia
Mało kto zastanawia się dzisiaj pewnie nad tym, kto wymyślił „tęczową flagę” i co takiego miała ona prezentować. Historia flagi LGBT zaczyna się w 1978 roku, dopiero dekadę po rewolucji seksualnej i dziewięć lat po zamieszkach w Stonewall, od których Amerykanie liczą „początek walk o prawa LGBT”.
Tęczowa flaga została zaprojektowana przez Gilberta Bakera, byłego żołnierza walczącego na wojnie w Wietnamie, który w drugiej połowie lat 70. występował już jako „drag queen”. Dla niewtajemniczonych: drag queen to osoba, najczęściej mężczyzna, zakładająca wyzywające, często bardzo kolorowe damskie ubrania, peruki i nosząca wulgarny makijaż (na Zachodzie bardzo popularne stają się ostatnio „lekcje”, w czasie których drag queen czytają dzieciom bajki albo organizują im jakieś zabawy).
Wracając do flagi.. Pomysł na stworzenie symbolu, z którym będą mogły utożsamiać się wszystkie osoby LGBT powstał w głowie Harveya Milka, który zasłynął w zasadzie tylko tym, że jako pierwszy radny miasta San Francisco w historii przyznał się otwarcie do tego, że jest gejem (dziś taki krok nazywa się „wyjściem z szafy” – ang. coming out). Dla lewicy w USA Harvey Milk to człowiek-ikona. Nazywa się go nawet „męczennikiem walki o prawa osób LGBT”. W 2008 roku nakręcono poświęcony mu film pt. „Obywatel Milk”, gdzie w tytułową rolę wcielił się Sean Penn.
W ten sposób Harvey Milk, działający na rzecz „praw osób LGBT” zlecił Gilbertowi Bakerowi stworzenie symbolu, który zjednoczy wszystkich nie-hetero podczas zbliżającej się parady równości w San Francisco.
W tamtym czasie geje i lesbijki, dla odróżnienia się od reszty, używali najczęściej symbolu, który przypięli im… Niemcy w czasie II wojny światowej. Był to różowy trójkąt, którym oznaczano homoseksualistów przebywających w niemieckich obozach koncentracyjnych. To z pewnością może dziwić, ale to właśnie różowy trójkąt był tym, co przez wiele lat po wojnie „jednoczyło” gejów. Baker znał oczywiście tę symbolikę, lecz, słusznie zresztą twierdził, że ma ona zbyt bolesne i mroczne korzenie, aby móc jej bez wstrętu używać.
Baker chciał stworzyć dla LGBT coś, co będzie miało uniwersalne zastosowanie. W ten sposób wpadł na pomysł stworzenia flagi.
Flaga była czymś, co świetnie sprawdzało się podczas manifestacji i marszów. Było ją można nosić w formie pomniejszonej jako chorągiewkę albo umieścić na koszulkach, torbach, plecakach czy przypinkach.
Baker wymyślił sobie, że flaga ma reprezentować całą społeczność LGBT, ludzi wszystkich ras, płci i grup wiekowych. Odrzucił więc koncepcje stworzenia flagi w konkretnych odcieniach czy dwóch-trzech kolorach, które mogłyby nie oddawać całego „spektrum” LGBT. W ten sposób skomponował flagę, gdzie znalazło się osiem pasów różnego koloru: różowy, czerwony, pomarańczowy, żółty, zielony, turkusowy, indygo oraz fioletowy.
Zaprojektowana przez niego flaga została po raz pierwszy zaprezentowana 25 czerwca 1978 roku z okazji Dnia Wolności Gejów w San Francisco i od razu zaczęła cieszyć się dużą popularnością.
Niestety – dla Bakera – firma szyjąca flagi nie dysponowała dostateczną ilością materiału w kolorach turkusowym i indygo, więc postanowiono wyciąć te dwa kolory i zastąpić je niebieskim. W ten sposób flaga LGBT otrzymała sześć kolorów i choć zwie się ją tęczową, to z tęczą nadal nie ma ona nic wspólnego.
27 października 1978 roku został zamordowany Harvey Milk. Wtedy popularność nowego symbolu LGBT znacząco wzrosła.
Obecnie flaga LGBT prezentowana jest gdzieniegdzie (niestety) nawet częściej od flag narodowych. Pomysł z 1978 roku przyjął się nadzwyczaj dobrze, a flaga LGBT jest dziś rozpoznawalna na całym świecie. Z okazji tzw. „miesiąca dumy” (czyli czerwca) i masowo organizowanych na całym świecie parad równości, a także przy każdej innej sposobności, warto jednak podkreślać, że symbolika LGBT nie ma nic wspólnego z tęczą, którą oglądamy po deszczu na niebie, czy też, która – przede wszystkim – pojawia się wielokrotnie w Piśmie Świętym jako symbol Bożej chwały i znak przymierza pomiędzy Bogiem a ludźmi.
PS. Warto dodać, że z czasem powstawać zaczęły przeróżne wariacje/rodzaje/warianty flagi LGBT. Obecnie niemal każdy z dziesiątek „genderów” i orientacji seksualnych ma własną flagę – wszystkie jednak „wywodzą” się od tej z 1978 roku.
Czytaj też:
Herbert Marcuse. Lewicowa tolerancja, czyli precz z prawicąCzytaj też:
Drag queen dla przedszkolaków. Szokująca akcji Pizzy Hut
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.