Pożary w Australii. Między bagatelizowaniem a histerią

Pożary w Australii. Między bagatelizowaniem a histerią

Dodano: 
Australia. Pożar buszu, grudzień 2019
Australia. Pożar buszu, grudzień 2019 Źródło: Wikimedia Commons / Meganesia, CC BY-SA 4.0
O pożarach, jakie wybuchają w Australii co jakiś czas głośno jest na całym świecie. Jaki wpływ mają one na środowisko i czy jest to zjawisko „normalne”?

Ostatnie potężne pożary buszu w Australii miały miejsce na przełomie 2019 i 2020 roku. W ich wyniku zginęły 34 osoby, a około 2,5 tysiąca budynków spłonęło lub zostało uszkodzonych. To wielka tragedia. Zniszczenia infrastruktury to zarazem duże szkody dla miejscowej gospodarki. Warto jednak przyjrzeć się, w jaki sposób przyroda radzi sobie z tak niszczycielskim żywiołem, gdyż to właśnie środowisko (a nie ludzkie tragedie) zdają się być przedmiotem największej troski różnych lewicowych organizacji na całym świecie.

Kilka faktów

Jak się okazuje, pożary są zjawiskiem, które występuje w Australii od wieków. W ciągu ostatnich 150 lat na kontynencie tym wybuchło ponad 80 wielkich pożarów. Przyczyną tak częstego występowania tych katastrof jest australijski klimat, ukształtowanie terenu i położenie państwa-kontynentu na kuli ziemskiej.

W Australii często występują susze. Większość kontynentu obejmują strefy klimatyczne pustynna i półpustynna. Słabo rozwinięta linia brzegowa i brak większych zatok powodują, że przenikanie wpływów oceanicznych do wnętrza kontynentu jest niewielkie. Ogranicza je także: na zachodzie wysoka krawędź Wyżyny Zachodnioaustralijskiej, a na wschodzie bariera Wielkich Gór Wododziałowych. W związku z takim ukształtowaniem terenu, pomimo, iż Australia leży na środku Oceanu, w jej wnętrzu panuje suchy klimat kontynentalny.

Premier Australii Scott Morrison ogląda skutki pożarów na farmie w stanie Wiktoria

Największa ilość opadów, powyżej 1000 mm rocznie, występuje w północno-wschodnich krańcach lądu, co związane jest z napływem wilgotnych mas powietrza morskiego (monsunów) w porze letniej, czyli od grudnia do marca. Czym dalej w głąb kontynentu, tym ilość opadów jest mniejsza. Wewnątrz kraju roczna suma opadów nie przekracza 250 mm.

Megapożar z 2019 roku

Choć pożary są w Australii zjawiskiem, które można uznać za „normalne” naukowcy wskazują, że w ostatnich latach katastrofy te stają się coraz bardziej niszczycielskie i mają coraz większy zasięg. Większość badaczy wskazuje na oczywiste dla nich zmiany klimatu, lecz odpowiedź na pytanie, dlaczego w Australii dochodzi do coraz bardziej gwałtowanych i rozległych pożarów jest bardziej złożona.

W połowie lat 70. XX wieku doszło do jeszcze większego (niż pożar z lat 2019-2020) tzw. megapożaru, zaś inny z wielkich pożarów, z lat 2008-2009, doprowadził do śmierci ponad 170 osób. Pomimo to dopiero pożar z lat 2019-2020 wywołał światową dyskusję na temat przyczyn ich występowania. Można być złośliwym i twierdzić, że dopiero zdjęcia koali z osmalonym futerkiem wywołały falę światowych wyrzutów sumienia. Wcześniejsze ludzkie tragedie takiego wrażenia nie robiły.

Za przyczynę pożaru, który wybuchł w 2018 roku uważa się potężną suszę, która doświadczyła Australijczyków w latach 2017-2018. Niski poziom opadów utrzymywał się także w 2019 roku i spowodował go m.in. El Niño (zjawisko polegające na utrzymywaniu się ponadprzeciętnie wysokiej temperatury na powierzchni wody w strefie równikowej Pacyfiku) oraz wyjątkowo niska aktywność huraganów w tym rejonie świata. To wszystko wpłynęło na suchą wiosnę i lato (od września do lutego, czyli w porze deszczowej na północnym-wschodzie). Pierwsze pożary wybuchły we wrześniu 2019 roku.

Miesiąc później pożary rozprzestrzeniły się w południowo-zachodniej Australii w stanach Nowa Południowa Walia i Queensland. W grudniu pożary były już tak rozległe, że zaobserwowano wytwarzanie przez nie własnej pogody. Schemat ich powstawania był nasępujący: z dymu tworzyły się chmury z rodzaju Cumulonimbus flammagenitus, w których powstawały komórki burzowe oraz czyniące wielkie szkody prądy zstępujące uderzające z chmury w ziemię zwane downburst. Uderzające w ziemię pioruny wywoływały kolejne ogniska pożarów, itd.

Schemat powstawania chmur Cumulonimbus flammagenitus

Do 7 stycznia 2020 roku dym z australijskich pożarów dotarł aż do Chile i Argentyny (to odległość 11 tysięcy kilometrów). Emisja dwutlenku węgla wyniosła około 306 milionów ton, został (lub zostanie) on jednak wchłonięty przez odrastająca roślinność, która już krótko po pożarach odrastać zaczęła na pogorzeliskach. Ostanie pożary zostały ugaszone w maju 2020 roku. Krótko po ich ugaszeniu, a nawet w trakcie trwania katastrofy, naukowcy z całego świata zarzucali władzom Australii bierność i bagatelizowanie problemu.

Australijska Organizacja Badań Naukowych i Przemysłowych Wspólnoty Narodów (CSIRO) zauważyła, że w ostatnim dziesięcioleciu powierzchnia spalonego buszu jest o 800 procent większa, niż podczas pożarów, które wybuchały w latach 90. Zdaniem naukowców z CSIRO jednym z głównych czynników, które odpowiadają za wzrost liczby pożarów jest ocieplający się klimat, lecz jest to nadal odpowiedź nie całkiem pełna.

„Ociepleniu towarzyszy spadek sum opadów: w południowo-wschodniej części kontynentu opady od kwietnia do października (jesień-wiosna) zmalały w latach 1999–2018 o 11% w stosunku do lat 1900–1998. Nakładanie się tych trendów spowodowało, że w okresie 1961–2000 30% lat było jednocześnie cieplejszych i bardziej suchych niż średnia ze 140 lat (S. Matthews i in., 2012). Taki również był 2019 rok – nie tylko najcieplejszy, ale i najsuchszy w historii pomiarów w Australii. Podobnie rekordowy (in minus) był pod względem wilgotności grudzień, w którym ilość opadów na terytorium Queensland, Nowej Południowej Walii, Wiktorii i Terytorium Północnego była wśród 10 najniższych od 1900 roku (raport BOM, 2019, BOM, 2020). Na dodatek 2019 był trzecim suchym rokiem z rzędu”. (Anna Sierpińska; naukaoklimacie.pl)

Władze Australii, chcąc lub nie, muszą zacząć lepiej przygotowywać się do radzenia sobie z wielkimi pożarami. Jak wskazują badacze, megapożary mogą z biegiem lat pojawiać się częściej i trwać dłużej. Jednocześnie wraz z częstszym się ich pojawianiem, ryzyko wystąpienia kolejnych również wzrasta.

Czytaj też:
Rok bez lata – katastrofa klimatyczna u progu XIX wieku
Czytaj też:
Aokigahara. Japoński "las samobójców"
Czytaj też:
Rosetta, Uluburun, Derinkuyu. Siedem wielkich zabytków odkrytych przez przypadek

Źródło: DoRzeczy.pl / naukaoklimacie.pl