Walizkowa bomba jądrowa. Rosjanie twierdzili, że już ich nie mają

Walizkowa bomba jądrowa. Rosjanie twierdzili, że już ich nie mają

Dodano: 
Walizkowa bomba atomowa
Walizkowa bomba atomowaŹródło:Wikimedia Commons / Randroide, CC BY-SA 3.0
Walizkowa bomba jądrowa to broń, jaką w czasie zimnej wojny dysponowały służby specjalne Związku Sowieckiego. Choć ich siła rażenia była znacznie mniejsza, niż „zwykłych” bomb atomowych, to i tak mogła ona spowodować ogromne zniszczenie.

Walizkowa bomba jądrowa to broń, o której co jakiś czas wciąż się przypomina. Po tym, jak w sierpniu 2020 roku doszło do olbrzymiej eksplozji w porcie stolicy Libanu, Bejrucie, niektórzy spekulowali, że taki wybuch wywołać mógł tylko niewielki ładunek jądrowy. Choć niczego takiego nie udowodniono, to temat walizkowych bomb atomowych na krótko powrócił.

Mały ładunek o wielkiej mocy

Najmniejszą możliwą do wykonania bombą jądrową jest kula plutonu Pu-239 (lub uranu U-233). Kula ta, mająca około 10,1 centymetra średnicy i ważąca 10,5 kilograma, może wybuchnąć z siłą 10-20 ton trotylu. Do jej detonacji może dojść tylko wtedy, jeśli zapoczątkuje się reakcję rozszczepienia. Potrzebna jest masa większa od krytycznej – wystarczy już 1,1 masy krytycznej, aby spowodować eksplozję.

Choć siła wybuchu takiej bomby może się wydawać niewielka – w końcu 10-20 ton, to nie kilka kiloton czy megaton (dla porównania, bomba Little Boy, którą zrzucono na Hiroszimę wybuchła z mocą 15 kiloton) – to tak naprawdę uczynić może ona ogromne szkody. Wybuch o sile 20 ton może spowodować śmierć wszystkich ludzi w promieniu 300 metrów. Ponadto, nawet stosunkowo mała eksplozja, powoduje emisję wysokiej dawki promieniowania (przy 20 tonach – 1350 rem).

Bomba walizkowa i zimna wojna

Od czasu zrzucenia przez Amerykanów bomb atomowych na Hiroszimę i Nagasaki, zarówno Stany Zjednoczone, jak Związek Sowiecki – na którym amerykańska „demonstracja” siły zrobiła faktycznie wielkie wrażenie – próbowały coraz bardziej ulepszać broń jądrową.

Grzyb atomowy nad Nagasaki

Sowieci własną bombę atomową stworzyli już w 1949 roku. Z czasem ich broń miała stawać się coraz bardziej „poręczna”. Również Amerykanie pracowali nad zminiaturyzowaniem ogromnej, ważącej kilka ton bomby. W ten sposób obie strony prowadziły ze sobą wyścig zbrojeń nie tylko w zakresie stworzenia jak największej i najbardziej śmiercionośnej broni, ale także chcąc stworzyć bombę jak najbardziej „kompaktową” i możliwą do przeniesienia przez jednego człowieka. I tak właśnie bomba atomowa trafiła w końcu do plecaka.

Droga do stworzenia małego ładunku jądrowego była jednak nie taka łatwa. W przypadku klasycznych ładunków wystarczyłoby użyć odpowiednio mniejszej ilości materiału wybuchowego, jednak zasada ta nie działa w przypadku bomby atomowej, która, aby wybuchła, potrzebuje pewnej, minimalnej ilości materiału rozszczepialnego.

Pierwsi niewielką bombę atomową stworzyli Amerykanie. Była to bomba W54 ważąca 23 kilogramy i mająca 40 centymetry średnicy. Była ona wystrzeliwana z niedużego naziemnego działka i miała zasięg 2 kilometrów. Siła wybuchu wynosiła ¼ kilotony, czyli 60 razy mniej, niż bomba Little Boy znas Hiroszimy.

Podobne bomby konstruowane były także w Związku Sowieckim. Wiadomo o nich jednak bardzo niewiele. W latach 90. rosyjski polityk i były wojskowy, Aleksandr Lebied, publicznie przyznał, że KGB dysponowało bombami walizkowymi w liczbie 100 sztuk. Fakt posiadania przez Sowietów, a po rozpadzie ZSRS przez Rosję, walizkowych bomb jądrowych, potwierdzono w 2004 roku. Jak podawali wówczas Rosjanie, wszystkie te bomby miały zostać poddane utylizacji.

Czytaj też:
Kto zrzucił bombę atomową na Hiroszimę?
Czytaj też:
Wyścig zbrojeń – od pancerników do rakiet balistycznych
Czytaj też:
QUIZ: Zimna wojna. Co wiesz o amerykańsko-sowieckiej rywalizacji?

Źródło: Historia DoRzeczy / tech.wp.pl, kwantowo.pl