Zawody dinozaury

Dodano: 
Telefonistka w centrali telefonicznej, lata 30., Polska
Telefonistka w centrali telefonicznej, lata 30., Polska Źródło: Wikimedia Commons
Tymoteusz Pawłowski || Profesje wymierają w różnym tempie, z różnych powodów i na różne sposoby. Rozwój techniki sprawia, że zawody – wydawałoby się – niezbędne nagle potrafią stracić rację bytu

Możemy przypuszczać, że w prehistorii – czyli w okresie przed wynalezieniem pisma – liczba profesji była niewielka. Szczególnie że „profesja” czy też „zawód” z definicji stanowią źródło dochodów, a więc wszystko to, co robimy wokół naszych domów – sprzątamy, gotujemy, uprawiamy soczewicę, hodujemy kozy, polujemy na mamuty – nie jest zawodem dopóty, dopóki nie przyniesie nam zarobku. Stopniowo liczba profesji rosła: najpierw powoli, a później coraz gwałtowniej. Zdarzało się jednak, że zawody wymierały wraz z modą czy rozwojem technicznym. Taki był np. los producentów garum, popularnego w starożytnym Rzymie sosu ze sfermentowanych ryb, czy też płatnerzy wytwarzających zbroje.

Liczba zawodów skokowo wzrosła w czasie późnej rewolucji przemysłowej, czyli w XIX w. Pojawiło się wówczas mnóstwo nowych wynalazków, a wraz z nimi osoby potrafiące te wynalazki wytwarzać i obsługiwać. Chociażby telefony produkowali robotnicy, w centralach pracowały telefonistki ręcznie łączące abonentów, a korzystali z nich biznesmeni w celu ubijania interesów.

Artykuł został opublikowany w najnowszym wydaniu miesięcznika Historia Do Rzeczy.