Biali w RPA. Gatunek zagrożony

Biali w RPA. Gatunek zagrożony

Dodano: 
Kapsztad, RPA
Kapsztad, RPA Źródło: Pixabay
RPA znamy głównie z prospektów turystycznych reklamujących m.in. Kapsztad, południowoafrykańskie winnice i bogaty w afrykańską faunę Park Narodowy Krugera. Wyłania się z nich obraz kraju jak z bajki. Ale właśnie tam, według danych podanych przez AfriForum, tylko w 2021 roku doszło do 415 ataków na białych farmerów.

Niezwykła książka ukazująca groźną prawdę, że wielkie, odgórne eksperymenty społeczne kończą się dla narodów tragicznie. Że wielka PR-owa narracja o sprawiedliwości społecznej za swoją fasadą skrywa tylko nienawiść, która nie ulega zmianie pomimo diametralnej poprawy warunków życiowych. Autor książki, Wojciech Rogala, często bywa

w RPA. Jego trzeźwe spojrzenie, łatwość nawiązywania kontaktów z Afrykanerami i cierpliwe wysłuchiwanie ich relacji to niepowtarzalne atuty „Gatunku zagrożonego”.

Niniejszy tekst to fragment książki Wojciecha Rogali „Gatunek zagrożony. Biali Afrykanie w RPA”, wyd. Zona Zero

„Tu nie ma żadnej policji”

– Wiesz, jak oprawia się zwierzęta w rzeźni? Mojego znajomego potraktowali jak świnię. Powiesili go głową w dół, za nogi. Potem go rozcięli i wypatroszyli. Wisiał tak kilkanaście godzin, do momentu odnalezienia przez rodzinę. Na podłodze były ślady krwi, widać, że pastwili się nad nim godzinami. Zmasakrowanego ciągnęli po podłodze, aż znaleźli dobre miejsce, żeby dokończyć zabawę – powiesić i wypatroszyć. Mojego znajomego, jak świnię za nogi. Rozumiesz?

Okładka książki Wojciecha Rogali „Gatunek zagrożony. Biali Afrykanie w RPA”, wyd. Zona Zero

– Policja interweniowała, schwytali tych morderców?

– Policja? Tu nie ma żadnej policji.

Pierwszego marca 2023 roku The South African – jeden z najważniejszych południowoafrykańskich portali internetowych – opublikował poniższą relację:

Mężczyzna z Centurion został BRUTALNIE pobity na śmierć w małym gospodarstwie.

Starszy mężczyzna z Centurionu został brutalnie pobity na śmierć, a jego żona zadźgana nożem w ich domu na małym gospodarstwie w Mnandi. Zakrwawione ciało 69-letniego Johana Mullera leżało twarzą w dół w pobliżu drzwi kuchennych. Jego 65-letnia żona Kitty Muller została znaleziona w sypialni ze związanymi rękami. Została pchnięta nożem i doznała poważnych uszkodzeń płuc i innych narządów. Ian Cameron z Action Society 2 powiedział, że morderstwo i napaść na parę z Centurion w małym gospodarstwie w Mnandi miało miejsce w poniedziałek wieczorem, 27 lutego 2023 roku. Cameron, rzecznik rodziny, mówi, że Johan został uderzony w głowę ostrym przedmiotem. Był również wielokrotnie bity tępym przedmiotem w twarz i głowę. Ian Cameron twierdzi, że Johan zginął kilka metrów od miejsca, w którym jego córka Arina Muller została zamordowana w 2012 roku w tym samym domu. Miała 29 lat. Arina została dwukrotnie postrzelona. Na kilka godzin przed jej zabójstwem podejrzani próbowali obezwładnić jej rodziców i zastrzelili jednego z ich psów”.

Takie informacje to codzienność w Republice Południowej Afryki. Według danych podanych przez Afri Forum4 w 2021 roku doszło do 415 ataków na rolników, 55 osób zostało zamordowanych, w 2022 roku liczba ataków wynosiła 333 i aż 50 zamordowanych osób. Skala przerażająca, szczególnie gdy weźmie się pod uwagę fakt, że tę liczbę ataków i brutalnych morderstw odnosimy do narodu liczącego około 3,7 mln osób – do Afrykanerów, białych mieszkańców Południowej Afryki, którzy zamieszkują ten skrawek afrykańskiego kontynentu od 370 lat.

Moja rodzina mieszka we Wrocławiu i jego okolicach od 1945 roku – niespełna 80 lat. Mieszkańcy Wrocławia i Dolnego Śląska, w tym i ja, są głęboko przekonani, że to nasza, polska ziemia. Siedzimy wygodnie w naszych fotelach lub leżymy na sofach, pijemy herbatę, oglądamy telewizję, wokół nas biegają dzieci. Narzekamy na rząd lub opozycję, ale czujemy się bezpiecznie. Nie mamy pod łóżkiem naładowanej broni, nie otaczamy domów wysokimi płotami z drutami kolczastymi pod napięciem, nie zwołujemy straży sąsiedzkiej do patrolowania okolicy, nie boimy się o swoich bliskich i o siebie samych. Jesteśmy bezpieczni. Teraz wyobraźmy sobie, że przenosimy się do Południowej Afryki. Tam wszystko wygląda inaczej. Tam małe dzieci uczą się obsługi broni, każda kobieta wie, jak załadować pistolet i jak z niego korzystać. Każdy mężczyzna ma kilka rodzajów broni palnej do obrony siebie i swojej rodziny. Nikt nie zna dnia ani godziny, kiedy może zostać napadnięty, pobity, okradziony, zmaltretowany czy zabity. Od 1994 roku, od czasu gdy upadł apartheid, a do władzy doszli przedstawiciele Narodowego Kongresu Afrykańskiego (ANC) – w większości reprezentanci czarnych narodów zamieszkujących Afrykę Południową, kilka tysięcy białych obywateli RPA zostało zamordowanych przeważnie w bestialski sposób. Kilka tysięcy.

Około miliona białych przeważnie anglojęzycznych uciekło z kraju w obawie przed utratą bezpieczeństwa, stabilizacji gospodarczej i politycznej. To realia życia białej mniejszości w Republice Południowej Afryki. Natychmiast nasuwa się pytanie – jeżeli to prawda, to dlaczego nikt o tym nie mówi, dlaczego nie jest to temat medialny? Dlaczego śmierć jednego Afroamerykanina w USA zatrzymuje świat, burzy pomniki, usuwa bohaterów narodowych, zmienia spisy lektur, kolory flag. A śmierć tysięcy białych mieszkańców Afryki, ucieczka jednej piątej białej społeczności jest zamiatana pod dywan? Dlaczego toleruje się rządy w Arabii Saudyjskiej, o której trudno mówić, że respektuje prawa człowieka, której rządzący wysyłają do kraju trzeciego swoich siepaczy, aby ci zamordowali niewygodnego dziennikarza? Dlaczego akceptujemy dyktatorskie rządy w wielu państwach subsaharyjskiej Afryki i Ameryki Łacińskiej? Dlaczego, aby nie szukać mało znaczących z punktu widzenia globalnego państw, większość rządów nadal współpracuje z Rosją, z Chinami łamiącymi nagminnie zapisy Karty Praw Podstawowych Unii Europejskiej oraz Międzynarodowych paktów praw człowieka ONZ z 1966 roku.

Odpowiedź jest prosta – polityka i ekonomia. Akceptujemy i wspieramy tych, z którymi nam „po drodze”. Wytykamy palcem i nakładamy sankcje na tych, którzy z jakichś względów nam nie pasują. Jeden z wielkich amerykańskich prezydentów, Franklin Delano Roosevelt, dowiadując się o planowanym spotkaniu z ówczesnym prezydentem Nikaragui – zbrodniarzem i dyktatorem Anastasio Somozą Garcí powiedział:

Somoza może jest sk...synem, ale to nasz sk...syn.

To była i chyba nadal jest doktryna polityczna nie tylko USA, ale także wielu innych państw na świecie.

Niniejszy tekst to fragment książki Wojciecha Rogali „Gatunek zagrożony. Biali Afrykanie w RPA”, wyd. Zona Zero

Czytaj też:
Vlakplaas – farma śmierci
Czytaj też:
"Szlak łez" przez pustynię. Pierwsze niemieckie ludobójstwo
Czytaj też:
Odyseja Wielkiego Treku

Źródło: DoRzeczy.pl / wyd. Zona Zero