Już na przełomie XIX i XX wieku Niemcy, mierząc krawiecką miarą czaszki Afrykanów, udowadniali ich cywilizacyjną niższość wobec rasy niemieckich panów.
Niemiecka kolonia
W roku 1883 niemiecki kupiec, Adolf Lüderitz założył faktorię handlową w południowej części Afryki Południowo-zachodniej, tuż nad Oceanem Atlantyckim, w miejscu, gdzie liczył na odnalezienie złóż minerałów. Kanclerz Otto von Bismarck nie był początkowo zwolennikiem tworzenia kolonii, jednak już rok po przybyciu Lüderitza do Namibii, dostrzegł korzyści w zajęciu tego obszaru. Podczas Konferencji Berlińskiej (1884-1885) zdecydowano o podziale wpływów na obszarze Afryki i „usankcjonowaniu” dotychczasowych, nieformalnych granic pomiędzy koloniami.
Część mieszkańców Namibii chciała początkowo współpracować z Niemcami licząc na ich militarną pomoc w starciach z innymi grupami plemiennymi. Nie wszyscy jednak godzili się umowy z niemieckimi kolonistami. Najbardziej oporne były niektóre klany Nama, zwłaszcza Witbooiowie. Ludność Herero, po wielu miesiącach buntu, podpisała traktat z Niemcami w październiku 1885 roku (sygnatariuszem umowy, po stronie Niemiec, był Heinrich Göring, ojciec Hermanna, przyszłego dowódcy Luftwaffe).
Od 1886 roku Niemcy działali już w Afryce Południowo-Zachodniej za pełną zgodą Anglii i Portugalii, z którymi porozumieli się w sprawie przebiegu granic (Portugalia zajmowała wówczas Angolę, zaś Anglicy Kolonię Przylądkową). Nieco wcześniej zaś utworzono w Berlinie Niemieckie Towarzystwo Kolonialne dla Afryki Południowo-Zachodniej (Deutsche Kolonialgesellschaft für Südwestafrika), które otrzymało niezwykle szerokie uprawnienia.
W tym czasie w samej Namibii trwał wewnętrzny konflikt. Od lat spór toczyły ze sobą dwie największe grupy plemienne: Hererowie i Nama. Wodzowie obydwu grup liczyli na to, że Niemcy to im udzielą wojskowej pomocy. Niemcy jednak nie zamierzali, przynajmniej na razie, nikogo wspierać, „rozgrywając” jednocześnie obydwa plemiona między sobą w myśl starej zasady „dziel i rządź”. Zarówno Samuel Maharero, dowódca Hererów, jak Hendrik Witbooi, poważany wódz Witbooiów należących do Nama, zdali sobie w końcu sprawę, że lepsze będzie dla nich podpisanie pokoju. Spory międzyplemienne przysparzały korzyści tylko Niemcom. Rządzący wówczas w Namibii niemiecki kapitan Curt von François nie chciał jednak uspokojenia nastrojów. Rankiem 12 kwietnia 1893 roku z jego rozkazu niemieccy żołnierze otoczyli siedzibę Witbooiów i zaczęło strzelać do śpiących w domach ludzi. Zginęło wówczas 80 osób. Było wielu rannych, a liczne osoby uprowadzono jako niewolników. W tamtej chwili Witbooiowie, słynący jako świetni jeźdźcy, rozpoczęli wojnę partyzancką przeciwko Niemcom, skutecznie uprzykrzając im życie.
François został odwołany do Berlina w 1894 roku. Jego następcą został Theodor Leutwein. Jego zadaniem było uspokojenie sytuacji w kolonii i zjednanie Nama. Udało mu się tego dokonać. W odróżnieniu od swojego poprzednika, Leutwein dostrzegał specyfikę Namibii. Nie zamierzał dławić wystąpień Afrykanów brutalnymi atakami, uznając, że korzystniej będzie się z nimi porozumieć.
Choć niemiecka administracja pojawiła się w Namibii ponad dziesięć lat wcześniej, dopiero w 1894 roku Niemcy faktycznie utworzyli kolonię. Leutwein wciąż dysponował niewielką siłą zbrojną (około 300 żołnierzy), ale władza Niemców obejmowała tereny od Kaokolandu na północnym–zachodzie aż do granicy z Kolonią Przylądkową. Poza ich kontrolą znajdowały się jeszcze plemiona Owambo mieszkające na północy.
Budowa kolonii trwała następne lata. Do Afryki Południowo-Zachodniej przybywali kolejni Niemcy. Namibia była niczym „perła w koronie” niemieckiego cesarza. Korzystny klimat, bogate złoża, niewielka liczba rdzennej ludności – to wszystko dawało szansę na stworzenie prawdziwych, nowych Niemiec w samym sercu Czarnego Lądu. U progu XX wieku Niemcy byli więcej niż pewni, że właśnie tego dokonają.
Rdzenni mieszkańcy Namibii, choć było ich niewielu, mimo wszystko stanowili jednak pewien „problem”. W 1903 roku Niemcy zdecydowali o utworzeniu (na wzór amerykańskich) dwóch pierwszych rezerwatów dla Afrykanów. Pierwsi na tereny zamknięte trafić mieli Hererowie i Witbooiowie.
Mówiąc o rezerwatach pamiętać trzeba, czym dla mieszkańców Afryki było zamknięcie na jakimś ograniczonym terenie. Dla ludzi tych sensem egzystencji było posiadanie ziemi. Afrykanie utożsamiali się z terytorium, na którym żyli, uważali, że są tyle warci, jak daleko mogą poprowadzić swoje stada bydła i koni. Hererowie i Nama żyli głównie z hodowli, prowadzili handel z Brytyjczykami z Kolonii Przylądkowej, prowadzili swoje liczące często setki sztuk stada na południe. Zamknięcie ich w ograniczonym terytorialnie rezerwacie oznaczało koniec ich dotychczasowego życia oraz odebranie poczucia własnej wartości. W rezerwatach wydzierano Afrykanom dobytek i zamieniano w niewolników, kierując ich do pracy przy budowie niemieckiej infrastruktury.
Ludobójcy w eleganckich mundurach
Wojna z Afrykanami rozpoczęła się od niepozornych wydarzeń w jednej z wiosek Nama, które doprowadziły do śmierci kilku niemieckich żołnierzy. W grudniu 1903 roku Leutwein wyruszył na południe, aby stłumić bunt. Afrykanów pokonano, lecz wystąpienia przeciwko Niemcom objęły już cały region.
Niezależnie od wypadków w na południu, zamieszki wybuchły w centrum kraju, w miejscowości Okahandja (siedzibie wodza Hererów). 12 stycznia 1904 roku do Niemców dotarła pogłoska, że wokół miasta zbierają się konni wojownicy, co zostało uznane jako zapowiedź ataku. Niemcy postanowili uderzyć wyprzedzająco. W odpowiedzi Hererowie zaatakowali pobliskie niemieckie farmy. Jak się później okazało, uzbrojeni Hererowie byli częścią poselstwa do wielkiego wodza Samuela. Przedwczesna reakcja Niemców zapaliła jednak cały Hereroland. Hererowie mścili się za doznane poniżenia, gwałty i morderstwa, lecz, zgodnie z rozkazem wodza, atakowali jedynie mężczyzn, oszczędzając niemieckie kobiety i dzieci.
Hererowie odnosili kolejne zwycięstwa. Do Samuela Maharero dołączali mężczyźni także z innych klanów. Jego armia, w maju 1904 roku, liczyła już około 6 tysięcy zbrojnych. Jej mankamentem było jednak to, że za uzbrojonymi mężczyznami ciągnęły kobiety, dzieci i starcy, którzy prowadzili dziesiątki tysięcy sztuk bydła. To znacząco ograniczało mobilność i zdolności bojowe wojowników.
Cesarz Wilhelm II domagał się szybkiego rozstrzygnięcia. Za przygotowanie operacji odpowiedzialny był generał Alfred von Schlieffen, który wysłał do Namibii największą armię kolonialną, jaką kiedykolwiek miały Niemcy. Leutwein nie pochwalał tych działań; liczył, że konflikt uda się zażegnać dyplomatycznie, lecz cesarz kategorycznie zabronił negocjacji. Nowym dowódcą wojskowym w Namibii został generał Lothar von Trotha.
W połowie kwietnia 1904 roku Hererowie odnieśli spore zwycięstwo pod Oviumbo zmuszając Niemców do wycofania. Samuel Maharero był pewny, że Niemcy, tak jak działo się to wcześniej, cofną wojska po czym wyślą mediatorów. Von Trotha nie zamierzał jednak prowadzić z „dzikusami” żadnych rozmów. Trzymając Afrykanów w kleszczach przez kilka miesięcy, uderzył na nich ponownie w sierpniu 1904 roku. Hererowie znajdowali się wtedy na granicy pustyni Kalahari. Nie mając dokąd uciec, otoczeni przez Niemców, zostali zmuszeni do wejścia na pustynię. Jedyną szansą na przeżycie było odnalezienie starego szlaku handlowego do Beczuany. W innym razie wszystkim – około 60 tysiącom ludzi – groziła śmierć z pragnienia i wyczerpania.
Von Trotha doskonale zdawał sobie sprawę z tego, co robi. W połowie sierpnia kazał obstawić wszystkie drogi oraz ujęcia wody na granicy pustyni Kalahari oraz strzelać do każdego, kto zbliży się do tych miejsc. 2 października wydał odezwę, w której ogłosił, że wszyscy Hererowie mają nakaz, pod groźbą śmierci, opuszczenia terytorium kolonii.
Już w sierpniu 1904 roku, kiedy Niemcy zaciskali pętlę wokół Hererów, wieści o tych wydarzeniach dotarły na południe, gdzie mieszkała ludność Nama. Jeszcze w sierpniu przeciwko kolonizatorom wystąpiły pierwsze klany Nama. Wkrótce dołączyli do nich Witbooiowie. Nama mogli prowadzić bardziej skuteczne działania niż Hererowie. Kobiety i dzieci przebywały głównie w obozach dla uchodźców w Kolonii Przylądkowej. Do walki z Niemcami ruszyli sami mężczyźni. Nama ponownie wykorzystywali metody wojny partyzanckiej. Wojska niemieckie po raz kolejny miały wiele problemów, aby pokonać zaprawionych w boju Afrykanów.
W kwietniu 1905 roku dowództwo na południu objął von Trotha. Do ciężkich walk doszło w okolicy Gibeon, gdzie w wyniku odniesionych ran zmarł Hendrik Witbooi. Jego śmierć zachwiała morale wielu Nama. Isaak, syn Hendrika, zgodził się na zawieszenie broni. Początkowo łagodne warunki pokoju zostały wkrótce unieważnione przez nowego gubernatora, Friedricha von Lindequista. Nie zważając na porażkę Witbooiów, inne klany wciąż walczyły, lecz ich siły były coraz mniej liczne. W grudniu 1906 roku podpisano pokój w Ukamas/Heirachabis z Bondelswartami. Ostatnimi walczącymi był Jakob Morenga (zwany największym partyzantem w całej historii Afryki Południowej), pokonany dopiero we wrześniu 1907 roku oraz Simon Kopper, wódz Fransmannów, który uderzał na Niemców, mając kryjówkę w Beczuanie.
Niemieckie obozy koncentracyjne w Namibii
Większość pokonanych Afrykanów, już od stycznia 1905 roku, była kierowana do obozów koncentracyjnych. Tam mieli pracować przy budowie infrastruktury kolonii. Pod koniec 1905 roku w obozach znajdowało się około 11 tysięcy osób. Trafiali tam zarówno mężczyźni, jak kobiety i dzieci. Warunki w niemieckich obozach były tragiczne. W ciągu pierwszych 4 miesięcy umierało około 40 procent więźniów. Prawie wszyscy ginęli w ciągu 10 miesięcy. Za najgorszy ze wszystkich uznano obóz utworzony w Lüderitz na Wyspie Rekina (Shark Island); przetrzymywano w nim głównie Nama. Niemieckie obozy koncentracyjne istniały w Namibii przez kolejne trzy lata.
Walki Niemców z Hererami i Nama określa się jako pierwsze w historii zaplanowane ludobójstwo. Przed rokiem 1904 całkowitą populację Hererów szacuje się na 60-100 tysięcy. Na początku 1908 roku w Namibii pozostało ich zaledwie 16 tysięcy, a około 3-10 tysięcy znajdowało się w Beczuanie (zginęło więc 60-80 procent). Ludność Nama u progu XX wieku liczyła około 20 tysięcy osób. W 1908 roku pozostało 13 tysięcy (zginęło 35 procent).
Po zakończeniu wojny, Niemcy mogli już bez przeszkód budować kolonię. Kwestię Afrykanów uregulowano prawnie jeszcze w 1907 roku w tak zwanych „nakazach dla tubylców”. Każdy czarnoskóry mieszkaniec Afryki Południowo-Zachodniej otrzymał tabliczkę z numerem, która była zarazem dowodem tożsamości. Tego samego roku zakazano Afrykanom podróżowania, posiadania bydła i koni oraz oficjalnie odebrano im całą ziemię. Wszystkich przeniesiono do rezerwatów. Pozbawieni ziemi Afrykanie szukali zatrudnienia na niemieckich farmach i w kopalniach. W latach 1908-1909 udało się obsadzić administrację niemiecką w części północnych królestw Owambolandu, które były osłabione po wielomiesięcznych suszach i związanej z nią wysokiej śmiertelności.
Regulacje dotyczące Afrykanów dotknęły również niektórych niemieckich osadników. Zakazano mieszanych małżeństw, a później unieważniono wszystkie dotychczas zawarte. Krew tubylcza została uznana za skażoną rasowo. Zagadnienia te były w Rzeszy początkiem (pseudo)badań nad wyższością rasy aryjskiej.
Kres niemieckiej kolonii w Namibii położyła Wielka Wojna. 18 września 1914 roku brytyjskie okręty wpłynęły do zatoki Lüderitz, a wkrótce od południa wkroczyły oddziały południowoafrykańskie. Kampania nie trwała długo. Niemcy cały czas wycofywali się w głąb kraju. Na początku maja 1915 roku południowoafrykańskie wojska zdobyły Windhuk. Kilka miesięcy później, 21 października Afryka Południowo-Zachodnia stała się protektoratem ZPA.
Czytaj też:
Niemcy mordują jeńców. Jedyne takie miejsce kaźni AfroamerykanówCzytaj też:
Architekt ludobójstwa czy bohater? Henry Stanley - między mitem i prawdąCzytaj też:
Morderca Mobutu