Prezydent rezydent Jaruzelski. Przepchnięty jednym głosem
  • Grzegorz GrzymowiczAutor:Grzegorz Grzymowicz

Prezydent rezydent Jaruzelski. Przepchnięty jednym głosem

Dodano: 
Warszawa 19.07.1989. Posiedzenie Zgromadzenia Narodowego w gmachu Sejmu. Wybór generała Wojciecha Jaruzelskiego na prezydenta Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej
Warszawa 19.07.1989. Posiedzenie Zgromadzenia Narodowego w gmachu Sejmu. Wybór generała Wojciecha Jaruzelskiego na prezydenta Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej Źródło: PAP / Ireneusz Sobieszczuk
Pierwszym prezydentem III Rzeczypospolitej był generał Wojciech Jaruzelski. Swój udział w jego wyborze miał prezydent USA oraz przedstawiciele "Solidarności".

Wyboru dokonało jeszcze w okresie Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej Zgromadzenie Narodowe, czyli Sejm i Senat PRL. Prezydentura zwieńczyła bogatą karierę posłusznego Moskwie żołnierza Ludowego Wojska Polskiego i polityka PZPR.

Wojciech Jaruzelski – polityczna droga do prezydentury

Od 1947 roku Jaruzelski był członkiem Polskiej Partii Robotniczej (PPR), przemianowanej rok później w Polską Zjednoczoną Partię Robotniczą, gdzie znalazł się w ścisłym kierownictwie jako członek Biura Politycznego Komitetu Centralnego PZPR. W 1981 r., gdy agenturalne i propagandowe metody Stanisława Kani nie rozwiązały problemu rosnącej w siłę "Solidarności", jednocześnie Pierwszy Sekretarz nie chciał zdecydować się na zastosowanie wariantu siłowego, Moskwa usunęła go ze stanowiska i na najważniejszego lokalnego komunistę wstawiła Jaruzelskiego – będącego jednocześnie premierem i ministrem obrony narodowej – po to, aby przeprowadził stan wojenny. Politycznym rezultatem była skuteczna pacyfikacja "Solidarności" i drugą "Solidarność" bezpieka – z różnie ocenianym przez historyków skutkiem – starała się współtworzyć odgórnie według klucza agenturalnego.

Narracje o zagrożeniu wejściem sowietów do Polski badacze odrzucają na podstawie dostępnych dziś dokumentów. To polscy komuniści oczekiwali wsparcia militarnego ze strony towarzyszy radzieckich, ale ci konsekwentnie odmawiali. Jaruzelski miał zwrócić się do generała Kulikowa o pomoc w razie, gdyby miejscowe wojsko miało kłopoty. 10 grudnia 1981 r. w związku z prośbą Jaruzelskiego odbyło się posiedzenie najwyższych władz radzieckich, z którego znany jest protokół. Oto kilka cytatów: Andropow: "Nie możemy ryzykować. Nie mamy zamiaru wprowadzać wojsk do Polski. Jest to stanowisko słuszne i musimy trzymać się go do końca". Susłow: "Sądzę, że wszyscy podzielamy pogląd, że o żadnym wprowadzeniu wojsk nie może być mowy". Gromyko: "Wprowadzać wojsk do Polski nie można w żadnym razie".

Generał Jaruzelski do końca lipca 1989 pozostawał I sekretarzem KC PZPR, ponadto pełniąc szereg kolejnych funkcji, m.in.: Przewodniczącego Rady Państwa. W latach osiemdziesiątych, w związku z reorientacją polityki ZSRR wobec demoludów, stopniowy rozkład systemu komunistycznego rozpoczął się również w Polsce Ludowej. Ponieważ potrzebne były zdecydowane, sprytne i skuteczne działania, kontrolę nad PZPR przejęła wojskowa bezpieka i rozpoczęła przygotowania do kontrolowanej transformacji ustrojowej oraz do uwłaszczenia nomenklatury. Jednocześnie trwająca od stanu wojennego dekada rządów mundurowych z gen. Jaruzelskim na czele, podobnie jak cały okres socjalizmu realnego, odbiła się fatalnie na kondycji gospodarczej państwa. Od połowy lat osiemdziesiątych nastąpiła jednak liberalizacja w sferze społecznej, a w 1988 nawet chwilowa normalizacja stosunków gospodarczych w efekcie słynnej ustawy Wilczka.

"Lewica laicka" przy Okrągłym Stole

Wreszcie w okresie od 6 lutego do 5 kwietnia 1989 r. odbyły się obrady Okrągłego Stołu, poprzedzone ustaleniami zawartymi w ośrodku MSW w Magdalence, pomiędzy ekipą Jaruzelskiego i Kiszczaka a wybranymi reprezentantami "NSZZ Solidarność". Trzon tej grupy stanowili działacze tzw. lewicy laickiej, współtworzący opozycję demokratyczną. W istocie można jednak bez szczególnej przesady powiedzieć, że do negocjacji nie zasiedli przedstawiciele z dwóch zupełnie przeciwległych stron "historycznego porozumienia".

O lewicy laickiej tak pisze w książce "Antypolonizm" Stanisław Michalkiewicz; "[...] wskazałbym przede wszystkim na przeprowadzoną w ramach systemowego przygotowania do transformacji ustrojowej selekcję kadrową w strukturach podziemnych, w następstwie której z tzw. «strony społecznej», która z razwiedką po kierownictwem generała Czesława Kiszczaka namawiała się do podziału władzy nad mniej wartościowym narodem tubylczym, została wyeliminowana tzw. «ekstrema». Ekstrema, to był jeden z dwóch nurtów opozycji demokratycznej, nawiązujący do tradycji II RP i Armii Krajowej. Drugim nurtem była tzw. «lewica laicka», czyli dawni stalinowcy w pierwszym, albo drugim pokoleniu, którzy «ekstremę» pragnęli wyeliminować z trzech powodów. Po pierwsze dlatego, że pomiędzy «ekstremą», a «lewicą laicką» istniało nieusuwalne napięcie, spowodowane pamięcią o tym, spowodowane pamięcią o tym, jak «lewica laicka» «ekstremę» w latach 40. i 50. XX wieku mordowała i prześladowała na wszelkie sposoby. Tedy dla podreperowania sobie reputacji płomiennych bojowników o wolność, «lewica laicka», w porozumieniu z razwiedką, która udzieliła tutaj dyskretnej pomocy, «ekstremę» wymanewrowała. Druga przyczyna polegała na tym, że według. «lewicy laickiej», w której byli i są przecież Żydzi, w mrocznych zakamarkach duszy narodu polskiego drzemią straszliwe demony ksenofobii i antysemityzmu. Dlatego do spółki z komunistami, którzy się tam momentami antysemicko bisurmanili, ale do mniej wartościowego narodu tubylczego mają też stosunek przedmiotowy, trzeba było «ekstremę» wyeliminować z życia politycznego. I wreszcie powód trzeci – razwiedką wprawdzie traktowała «lewicę laicką» jak synów marnotrawnych, którzy pobłądzili, ale serca przecież cały czas mają prawidłowo, po lewej stronie [...] Zarówno razwiedką, jak i «lewica laicka» to totalniacy – ci ostatni wprawdzie drapują się w wolnościowe kostiumy, ale co z tego, skoro spod nich wyglądają ubeckie cholewy".

Poparcie z USA

W czasie obrad Okrągłego Stołu postanowiono o utworzeniu urzędu prezydenta, którego wybierze Zgromadzenie Narodowe, czyli wspólnie Sejm i Senat. Wybór głowy państwa miał poprzedzać sformowanie nowego rządu. PZPR naciskał na wybranie Jaruzelskiego. Wierchuszka partii, w tym sam generał, była świadoma, że przedsięwzięcie może się nie powieść. Szantażowano więc opozycję destabilizacją kraju, buntem w wojsku i zastopowaniem procesów demokratyzacyjnych. W ramach zastosowanej presji psychologicznej władze oddziaływały także na polski Kościół. Ostatecznie kierownictwo "Solidarności" – w Sejmie PRL zrzeszone w Obywatelskim Klubie Parlamentarnym (OKP) – odpuściło pomysł wysunięcia własnego kandydata, koncentrując na uszczupleniu kompetencji prezydenta. Oznaczało to, że Jaruzelski będzie jedynym kandydatem.

Mimo to wobec nasilających się protestów społecznych i w satelickich wobec PZPR ZSL-u i SD, 30 czerwca 1989 roku generał niespodziewanie oznajmił, że i nie będzie ubiegał się o prezydenturę i rekomendował Kiszczaka. W reakcji towarzysze z KC zwrócili się do niego z prośbą o ponowne rozważenie decyzji. Swoje wpływy wykorzystał też Adam Michnik, m.in. publikując 3 lipca słynny artykuł "Wasz prezydent, nasz premier". Naczelny "Gazety Wyborczej" usiłował nawet podyskutować o sprawie w KC KPZR w Moskwie, gdzie przyjął go zastępca kierownika Wydziału Zagranicznego. Prof. Bogdan Musiał, który widział z tej rozmowy notatkę powiedział, że była to próba raczej groteskowa.

Jaruzelski miał cichą przychylność części ważnych członków OKP, jednak o ponownej decyzji o kandydowaniu przesądziły inne czynniki. Jak pisze w "Historii politycznej Polski 1989-2021" prof. Antoni Dudek, "wydaje się, że w największym stopniu na zmianę stanowiska Jaruzelskiego wpłynęło poparcie udzielone mu przez Gorbaczowa podczas narady Układu Warszawskiego i prawie równocześnie przez prezydenta USA George’a H. Busha, który w dniach 10-11 lipca przebywał w Warszawie". Amerykanie kalkulowali, że w ich geopolitycznym interesie leży stabilne i pokojowe przeprowadzenie Polski przez okres transformacji ustrojowej. Waszyngtonowi zależało na dobrych relacjach z prowadzącym w Sowietach Pieriestrojkę Gorbaczowem, a jego pozycji na Kremlu mogłyby zaszkodzić potencjalne ruchy wojska w Polsce, jeżeli wybory nie pójdą po myśli miejscowej bezpieki.

Pomoc parlamentarzystów "Solidarności"

I tak 18 lipca Wojciech Jaruzelski wyraził chęć kandydowania, a następnego dnia został wybrany prezydentem PRL. Członkowie Zgromadzenia Narodowego głosowali poprzez wrzucanie głosów do urny. Prawo głosu miał każdy poseł i senator. Jaruzelski był jedynym kandydatem. Generał został przepchnięty zaledwie jednym głosem. Ważnych głosów oddano 537, co oznaczało, że bezwzględna większość wynosiła 269. "Za" głosowało 270 posłów i senatorów, "przeciw" opowiedziało się 233, głosów wstrzymujących się było 34. Ponadto 7 osób oddało głosy nieważne, a 16 – w tym 11 z OKP – nie wzięło udziału w głosowaniu.

Jak się okazało, Jaruzelski przeszedł dzięki faktycznemu poparciu części opozycji. Przeciwko głosowało 11 członków stronnictw rządowych (6 z ZSL, 4 z SD i 1 z PZPR). Dodatkowo 3 z ZSL i 1 z PZPR nie uczestniczyli w wyborze. Z kolei grupa 7 senatorów opozycyjnych wstrzymała się od głosu, co obniżyło niezbędne minimum głosów i umożliwiło wybranie Jaruzelskiego. Politycy ci to: Andrzej Wielowieyski, Wiktor Kulerski, Andrzej Miłkowski, Aleksander Paszyński, Andrzej Stelmachowski, Stanisław Stomma i Witold Trzeciakowski. Senator Stanisław Bernatowicz – także z OKP – zagłosował "za" Jaruzelskim.

Od 31 grudnia 1989 roku, w związku ze zmianą nazwy państwa w Konstytucji PRL na Rzeczpospolita Polska, Jaruzelski był pierwszym Prezydentem III RP. We wrześniu 1990 roku przesłał do marszałka Sejmu projekt ustawy proponującej skrócenie jego kadencji. (Pierwotnie miała trwać 6 lat). Premier Mazowiecki nie skorzystał od razu z tej opcji, ale ostatecznie znowelizowano Konstytucję, decydując o przeprowadzeniu powszechnych wyborów prezydenckich i przyjęto uchwałę Sejmu skracającą kadencję Jaruzelskiego. 22 grudnia 1990 r., wraz z zaprzysiężeniem Lecha Wałęsy, który wygrał wybory, kadencja Jaruzelskiego wygasła i jego kariera polityczna dobiega końca. Przeforsowanie jego kandydatury na stanowisko prezydenta, było jednym z wielu elementów gwarantujących formacji postkomunistycznej zachowanie wpływów i przywilejów uzyskanych w epoce socjalizmu peerelowskiego.

Czytaj też:
"Musimy dowieść, że Polski jesteśmy warci" - co Jaruzelski mówił 13 grudnia 1981?
Czytaj też:
Neokolonizacja polskiej gospodarki i dominacja unijnej oligarchii