Piotr Włoczyk: W 2010 r. głośno było w polskich mediach o niezwykłej historii z czasów wojny, która po wielu latach w zupełnie niespodziewany sposób połączyła pana z prezydentem Bronisławem Komorowskim. Wciąż się ze sobą przyjaźnicie?
Zeev Baran: Jak najbardziej. Pod koniec października prezydent Komorowski był nawet honorowym gościem na spotkaniu z okazji premiery mojej najnowszej książki. Pan prezydent przypomniał przy tej okazji o roli, jaką odegrał mój ojciec, żołnierz Armii Krajowej Eliasz Baran ps. Edyp, w próbie wydostania z więzienia stryja prezydenta, 16-letniego Bronisława Komorowskiego ps. Korsarz. Prezydent dostał imię właśnie na pamiątkę po swoim stryju. Opowieść prezydenta oparta była na pamiętniku jego ojca, czyli brata „Korsarza”. Bronisław Komorowski został aresztowany w Wilnie za posiadanie broni, a następnie skazano go na śmierć. Jego rodzina próbowała go wyciągnąć z więzienia na Łukiszkach. Mój ojciec miał jakieś kontakty na Łukiszkach i starał się pomóc rodzinie państwa Komorowskich. Niestety, nie udało się uratować tego chłopca. Bronisław Komorowski został rozstrzelany w styczniu 1944 r. na Ponarach. Niemcy czekali z egzekucją do jego 17. urodzin, by zabić go zgodnie z przepisami.
Kiedy dowiedział się pan o tym wszystkim?
W 2008 r. Tak naprawdę stał za tym... prezydent Szymon Peres. Właśnie w 2008 r. prezydent Komorowski, gdy był jeszcze marszałkiem Sejmu, spotkał się z ówczesnym prezydentem Izraela. Opowiedział mu przy tej okazji, jak to rodzina Komorowskich wspominała rolę, jaką odegrał w próbie ratowania jego stryja Eliasz Baran, Żyd z Wilna. Prezydent Komorowski myślał, że cała rodzina Baranów zginęła w czasie wojny. Słysząc to, prezydent Peres niespodziewanie odpowiedział, że on sam zna syna Eliasza Barana, który przeżył wojnę, jest architektem i pełni misję... konsula honorowego RP w Jerozolimie. Prędko spotkaliśmy się z prezydentem Komorowskim. Od tego czasu zawiązała się między nami przyjaźń. W Wielkanoc 2009 r. pojechaliśmy razem na Ponary.
W tej samej ziemi spoczywa również ciało pańskiego ojca.
Tak. Na pomniku ku pamięci zamordowanych tam ludzi wyryte jest także nazwisko mojego ojca zabitego tam w listopadzie 1943 r. Bronisław Komorowski i mój ojciec razem walczyli w AK o wolność swoich narodów. Chociaż tak naprawdę to był przecież jeden naród – Żydzi i Polacy zrośli się ze sobą przez 800 lat wspólnego zamieszkiwania tych ziem.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.