Maria Antonina - królowa tragiczna. Czy zasłużyła na swój los?

Maria Antonina - królowa tragiczna. Czy zasłużyła na swój los?

Dodano: 
Maria Antonina ze swoimi dziećmi: na kolanach trzyma Ludwika Karola, Maria Teresa Charlotta przytula się do matki, Ludwik Józef wskazuje pustą kołyskę (pierwotnie znajdowała się w niej Zofia Helena Beatrycze, ale dziewczynka zmarła zanim obraz ukończono)
Maria Antonina ze swoimi dziećmi: na kolanach trzyma Ludwika Karola, Maria Teresa Charlotta przytula się do matki, Ludwik Józef wskazuje pustą kołyskę (pierwotnie znajdowała się w niej Zofia Helena Beatrycze, ale dziewczynka zmarła zanim obraz ukończono) Źródło:Wikimedia Commons / Mal. Élisabeth Vigée-Lebrun
Maria Antonina, jak mało która władczyni, spotkała się z tak ogromną nienawiścią ze strony poddanych. „Czarna legenda”, którą tworzyły skandale opisywane w prasie i perwersyjne plotki w końcu doprowadziły do tragicznego finału.

Maria Antonina. Czy naprawdę była aż tak kontrowersyjna? Czy wizerunek buntowniczej, skrajnie nieodpowiedzialnej i żyjącej niemoralnie luksusowym życiem rozpustnej królowej jest prawdziwy? Jaką władczynią była Maria Antonina?

Kaprysy losu

Analizując życie Marii Antoniny w oczy rzuca się jedno – młoda dziewczyna znalazła się we Francji „w złym miejscu i w złym czasie”.

Początkowo nikt nie przypuszczał, że ostania z córek cesarzowej Austrii Marii Teresy będzie miała szczególne znaczenie w sieci dynastycznych mariaży, które snuła jej matka. Dopiero niespodziewana śmierć starszych sióstr wywołała „efekt domina”. W wyniku tego młoda Antonia, w wieku zaledwie 13 lat została wybrana na delfinę Francji. Dopiero wówczas zaczęto nadrabiać braki w jej wykształceniu, a nie było to łatwe, gdyż – jak oceniał to jej francuski nauczyciel – Antonia była urodzoną trzpiotką: „Jest bardziej inteligentna, niż się powszechnie uważa, ale ponieważ jest raczej leniwa i wyjątkowo niepoważna, trudno ją czegokolwiek nauczyć”.

W nowej ojczyźnie

Maria Antonina przybyła do Francji mając 14 lat. Następcę tronu Ludwika, swojego przyszłego męża pozna dopiero po przyjeździe do królewskiego pałacu. 16 maja 1770 roku, w wersalskiej kaplicy, odbył się oficjalny ślub młodej pary. Już podczas podpisywania aktu ślubu przydarzyło się coś, co wielu uznało za zły omen – pióro panny młodej wylało się, tworząc nieestetyczny kleks. Na zachowanym do dzisiaj dokumencie widoczny jest mało zgrabny, napisany ręką nastolatki podpis przyszłej królowej (z nowym, przetłumaczonym na język francuski imieniem: Marie Antoinette Josepha Jeanne).

Maria Antonina

Przystosowanie się młodej dziewczyny do sztywnego, rozbudowanego do granic absurdu ceremoniału dworskiego stanowiło nie lada wyzwanie. Zupełną aberracją (czemu zresztą dawała głośno wyraz) była np. ceremonia, gdy przez kilkanaście minut była zmuszona stać nago, drżąc z zimna, ponieważ wejście kolejnej, wyższej w hierarchii dworskiej, księżniczki do pokoju oznaczało, że to właśnie ona ma przywilej ubrania delfiny w bieliznę.

Trudną sytuację potęgowała dodatkowo oziębłość Ludwika wobec małżonki. Swoją drogą, dopiero szczera rozmowa Ludwika z bratem Marii Antoniny (cesarzem Józefem II), która odbyła się kilka lat po ślubie, a podczas której szwagier udzielił Ludwikowi konkretnych wskazówek w kwestii „konsumpcji małżeństwa” przyniosła upragniony efekt. Ostatecznie pierwsze dziecko francusko – austriackiej pary urodziło się w 8 lat po ślubie.

Kiedy oficjalnie, po czterech latach pobytu w Wersalu, w 1774 roku Maria Antonina została królową Francji, nie zamierzała dłużej podporządkowywać się etykiecie czy dworskiej modzie. Stworzyła własne zasady, które traktowała jak swego rodzaju zbroję. Królowa wprowadziła także własną modę, na którą zresztą wydawała fortunę. Sprowadzała do Wersalu najlepszych krawców, fryzjerów, szewców. To dzięki niej spopularyzowane zostało le pouf, czyli uczesanie, tworzące wielką konstrukcję nad głową, którą ozdabiano piórami, owocami, sztucznymi kwiatami czy klejnotami. Im większe zasoby finansowe, tym wyższy był le pouf.

Posągi Ludwika XVI i Marii Antoniny w Saint-Denis

Królowa słynęła oczywiście z najbardziej ekstrawaganckich fryzur, które sięgały często ponad metr nad głowę i miały w sobie najdziwniejsze dekoracje. Wydawała na stroje wielkie pieniądze (w 1776 roku kupiła kolczyki z sześcioma masywnymi diamentami za astronomiczną kwotę 460 tysięcy funtów, na które Ludwik XVI wziął czteroletni kredyt).

Tymczasem sytuacja w kraju stawała się coraz gorsza. I choć nigdy nie wypowiedziała przypisanych jej słów: „Nie mają chleba, niech jedzą ciastka” (Jean Jacques Rousseau zacytował je po raz pierwszy w 1737 roku, pisząc o innej księżniczce, kiedy Maria Antonina miała zaledwie 9 lat), to lud nadał jej przydomek „Madame Deficyt”, oskarżając ją o prowadzenie Francji ku przepaści.

Niechęć do królowej spotęgowała jej kolejna decyzja dotycząca zakupu wiejskiej posiadłości Le Petit Trianon, należącej wcześniej do znienawidzonej księżnej du Barry (kochanki Ludwika XV). Decyzja królowej – która z małymi dziećmi chciała zażyć choć chwili spokoju z dala od Wersalu – wywołała szereg pomówień. Coraz częściej ukazywały się prześmiewcze, a nawet pornograficzne pamflety na jej temat. W 1791 roku Francję zalały plakaty, na których została ukazana jako kaczka obwieszona naszyjnikami. Pod spodem widniał napis: „Bez trudu połykam klejnoty, ale konstytucji nie przełknę”.

Ku katastrofie

Królowa obrała strategię, która później okazała się brzemienna w skutkach – po prostu ignorowała wszelkie oznaki rosnącej niechęci. To postępowanie ganił nawet jej brat, który w jednym z listów pisał m.in., że choć jest piękną kobietą, to pusto ma w głowie i „nie potrafi znaleźć nic pożytecznego, lecz marnotrawi czas na błahostki, które, chociaż całkiem niewinne, są niebezpieczne, ponieważ rozpraszają jej umysł”.

W otoczeniu królowej nie znalazł się nikt, kto, mówiąc kolokwialnie, „przemówiłby jej do rozsądku”. I choć, de facto, największym obciążeniem dla państwowej kasy była obsługa kredytów, jakie Ludwik XVI zaciągnął na walkę z Anglikami w czasie wojny o niepodległość USA oraz utrzymanie armii poza granicami w czasie długoletnich wojen, to właśnie królowa stała się synonimem wszystkiego, co złe, a jej niezdecydowanie i brak reakcji na krytykę doprowadziły ją w końcu przed Trybunał Stanu.

Obraz przedstawiający zgilotynowanie Marii Antoniny. Autor nieznany

Rewolucyjny trybunał stanowił tak naprawdę parodię wymiaru sprawiedliwości. Królową oskarżano o spisek przeciwko Francji, zdradę stanu, zarzut zabójstwa, a nawet… kazirodztwo z własnym synem! Upokorzeniom nie było końca. Królową nazywano „austriacką dziwką”. Ona jednak do końca zachowywała klasę pomimo, że starano się odrzeć ją z wszelkiej godności. Wystarczy wspomnieć, że w czasie przebierania brudnej bielizny (królowa w tym czasie cierpiała na krwotoki wywołane najprawdopodobniej przez raka macicy) przez cały czas obserwowana była przez strażnika, który nie zgodził się, aby upokorzoną władczynię zasłoniła służąca, pomimo uprzejmej prośby: „W imię przyzwoitości, pozwól mi, monsieur, zmienić bieliznę na osobności”.

Podczas drogi na szafot Maria Antonina ze spokojem przyjmowała wszelkie obelgi rzucane przez rozszalały tłum. Do historii przeszły również jej ostatnie słowa. Kiedy wchodziła w milczeniu na szafot przypadkowo potrąciła kata. Miała wówczas powiedziećL „Pardon, monsieur. Nie chciałam tego uczynić”.

Kilka chwil później jej głowa odpadła, a kat uniósł ją w stronę wrzeszczącej z podniecenia publiczności. W styczniu 1815 roku, po restauracji Burbonów, jej szczątki ekshumowano z masowego grobu na terenie cmentarza św. Magdaleny. Dzień później wykopano kości Ludwika XVI. Szczątki pary królewskiej przeniesiono do królewskiej krypty w bazylice Saint Denis.

Czytaj też:
Wandea. Powstanie i ludobójstwo. Nierozliczona zbrodnia rewolucyjnej Francji
Czytaj też:
Dla wrogów wolności nie ma wolności! Wielki Terror Robespierre'a
Czytaj też:
Edmund Burke. Przeciwko rewolucji oraz grzechom złudnego postępu
Czytaj też:
QUIZ: Napoleon Bonaparte. Czy znasz biografię cesarza Francuzów?

Źródło: DoRzeczy.pl