Epidemia cholery w Poznaniu wybuchła 18 czerwca. Za jej koniec uznano natomiast 22 października 1866 roku. Choroba dotarła do Wielkopolski ze Szczecina. Pierwszym chorym był człowiek, który pracował w gospodzie rybackiej na Starym Rynku, gdzie wcześniej przebywali chorzy na cholerę ze Szczecina. Pracujący w gospodzie człowiek mieszkał w dzielnicy Chwaliszewo, wówczas dość ubogiej części miasta. Tam też „zaniósł” swoją chorobę, skąd rozprzestrzeniła się na cały Poznań. Na cholerę w Poznaniu w roku 1866 zmarły 1344 osoby.
Epidemie w mieście
Zarówno Poznań, jak inne miasta Polski od zawsze, co jakiś czas, borykały się z wybuchami epidemii. Pierwsza „udokumentowana informacja o nieokreślonej epidemii w Poznaniu dotyczy roku 1174. Druga wzmianka odnosi się do lat 1205-1207. Od tego czasu nawracające epidemie różnych chorób (dżumy, cholery, czarnej ospy, i innych, często nieokreślonych) pojawiały się w stolicy Wielkopolski co kilka – kilkanaście lat. Ówcześnie w miastach niezbyt przejmowano się higieną i utrzymaniem ulic w czystości. Duża koncentracja ludności na małej powierzchni sprawiała, że mieszkańcy byli bardzo podatni na zachorowania. Na wiele chorób nie znano wtedy żadnych lekarstw. Epidemie pociągały za sobą wiele ofiar i nierzadko powodowały przejściowy spadek zaludnienia miasta. Do najbardziej katastrofalnych zaliczyć można jednoczesną epidemię trzech odmian dżumy z lat 1347-1349, która w Europie Zachodniej doprowadziła do wyludnienia wielu obszarów.
W 1514 roku w Poznaniu w trakcie epidemii zmarło 10 tysięcy osób, czyli około połowy mieszkańców. W roku 1542 natomiast zmarło 5 tysięcy osób. Podobnie było pół wieku później, w 1599 roku. te straty ludnościowe stanowiły wówczas nawet jedną trzecią ludności miasta.
Epidemia cholery, w wyniku której zmarło najwięcej osób, nawiedziła miasto w latach 1708-1709. Zachorowały wówczas kilkanaście tysięcy ludzi, zaś zmarło 9 tysięcy, co stanowiło wtedy nawet 1/3 obywateli. Kolejny raz choroba ta pojawiła się w Poznaniu w roku 1831. Zmarło wówczas 521 osób, co stanowiło około 2 procent populacji. W 1831 roku cholerę „przyprowadzili” do Poznania Rosjanie, którzy walczyli przeciwko powstańcom listopadowym. W wyniku choroby zmarli m.in. burmistrz Poznania, Ludwik Tatzler i bohater walk z Napoleonem, feldmarszałek August von Gneisenau.
Lekarz, którzy zajmowali się chorymi mieli obowiązek nosić czarne płaszcze z kapturami wykonane z połyskującego materiału. Cały Poznań został otoczony kordonem sanitarnym w promieniu 22 kilometrów, a każdy, kto wyjeżdżał z Poznania miał obowiązek odbyć kwarantannę liczącą 10 dni.
Domy, w których mieszkali chorujący na cholerę otaczano linami. Jedzenie było podawane w koszach przez okna, a straż miejska pilnowała, aby nikt z nich nie wychodził, ani nie próbował wejść do „zarażonych” domów. Przez pół roku miasto przypominało miasto duchów.
Ludzie obawiali się o swoje życie i zdrowie, tym bardziej, że każdego dni ulicami chodziły kondukty żałobne i słychać było bicie dzwonów w czasie pogrzebów. Chwytano się różnych sposobów, aby nie zachorować. Jedni lekarze zalecali picie szampana, inni odradzali w ogóle picie alkoholu. Niektórzy mówili, że warto palić tytoń, gdyż ten ma „zabijać” chorobę. Chorzy mieli jednak przede wszystkim dbać o dietę i wietrzyć swoje domostwa. Zalecano również ciepłe kąpiele. Istniały także drastyczne metody. Był to np. przykładanie pasów nasączonych gorącą smołą lub też wypalanie zaatakowanych miejsc rozpalonym żelazem.
Rok 1866 to kolejna epidemia, kiedy ofiar śmiertelnych było jeszcze więcej. Ostatnie przypadki cholery pojawiły się w Poznaniu w 1873 roku. Za każdym razem choroba dotykała głównie uboższych mieszkańców miasta oraz żołnierzy.
Czytaj też:
Czarna śmierć i inne plagi. Najgorsze zarazy w dziejachCzytaj też:
Cudowne "koktajle" i narkotyki. Nieznane oblicze złotej ery HollywoodCzytaj też:
Visby – ślady masakry sprzed stuleci