Dla niektórych awanturnik, według innych bystry obserwator i ktoś, kogo dziś nazwalibyśmy antropologiem. Krzysztof Arciszewski prowadził z pewnością barwne, wyróżniające go życie i prawdopodobnie jako pierwszy Polak trafił do dzisiejszej Brazylii, a także jako pierwszy (zapewne) Polak miał okazję nurkować. Co więcej o nim wiemy?
Młodość
Krzysztof Arciszewski urodził się w 1592 roku w Rogalinie w Wielkopolsce, w rodzinie ariańskiej. Był synem Eliasza Arciszewskiego herbu Prawdzic i Heleny z domu Zakrzewskiej. Ojciec Krzysztofa Arciszewskiego był pastorem w pobliskim kościele w Śmiglu.
Arciszewski ukończył szkołę prowadzoną przez Braci Polskich w Śmiglu, a później wyjechał do Frankfurtu nad Odrą kontynuować edukację. Od 1619 roku służył na dworze Krzysztofa Radziwiłła i wziął udział w jego wyprawie na Inflanty w latach 1621-1622. Na dwór Radziwiłła dostał się z powodu złej sytuacji materialnej rodziny. Ojciec Krzysztofa, pochłonięty sprawami kościoła, stopniowo oddawał sprawy zarządzania majątkiem w ręce sprytnego i – jak się okazało nieuczciwego – prawnika, Jaruzela Brzeźnickiego. Ten, wykorzystując dobroduszność Eliasza Arciszewskiego stopniowo przejmował cały majątek rodziny. Młody Krzysztof Arciszewski, po powrocie z Inflant, zastał rodzinne dobra w ruinie. Domyślił się, kto jest za to odpowiedzialny. Wraz z młodszym bratem Eliaszem, zarzucając Brzeźnickiemu oszustwa i bezprawne posługiwanie się tytułem szlacheckim (co ten faktycznie czynił) wytoczył mu sprawę sądową. Ta jednak pozostała bez rozstrzygnięcia. Dla Arciszewskiego było to zbyt wiele, postanowił więc wziąć sprawy w swoje ręce. W kwietniu 1623 roku Krzysztof Arciszewski i jego brat zabili Brzeźnickiego. Ojcowizny jednak nie odzyskali.
Banicja
Po samodzielnym wymierzeniu sprawiedliwości obaj bracia mieli spore kłopoty – trafili przed sąd, który 6 czerwca 1624 roku skazał ich na banicję. Krzysztof Arciszewski i jego brat musieli wyjechać z kraju. Arciszewskiemu próbował pomóc książę Radziwiłł, lecz nawet jego protekcja nie zdała się na wiele. Radziwiłł postanowił jednak wykorzystać zdolności Arciszewskiego w inny sposób – wysłał go do Niderlandów.
Tam Arciszewski ukończył kilka kursów wojskowych, w tym z historii oraz z zakresu inżynierii wojskowej i artylerii, za które zapłacił Radziwiłł. Wtedy też Arciszewski przeszedł na kalwinizm. Niderlandy były wówczas dobrym miejscem dla kochającego wojnę żołnierza najemnego. Trwała wojna trzydziestoletnia, więc Arciszewski zaciągnął się do wojska. Walczył po obydwu stronach konfliktu.
W 1625 roku, u wybrzeży Morza Północnego, miał okazję nauczyć się nurkowania. Swoje doświadczenia opisywał w liście do Krzysztofa Radziwiłła, który wciąż sprawował nad nim opiekę. Niedługo później Arciszewski na kilka miesięcy wrócił do Polski, lecz nie był tu mile widziany ze względu na swoje koneksje z domem Radziwiłłów. Król Zygmunt III Waza rozkazał mu ponowne opuszczenie kraju. Krzysztof Arciszewski wyjechał wówczas, jako specjalny wysłannik Radziwiłła, do Francji na królewski dwór. W 1629 roku walczył w szeregach armii francuskiej i zdobywał, wraz z wojskami kardynała Richelieu, twierdzę La Rochelle.
Życie pełne przygód
Jeszcze w tym samym roku Krzysztof Arciszewski wyjechał z Francji i zaciągnął się do oddziałów formowanych przez Kompanię Zachodnioindyjską w Niderlandach. W tamtym czasie głównym rywalem Holendrów była Hiszpania i Portugalia. Wszystkim chodziło o zdobycie przewagi na Oceanie Atlantyckim i lepszy dostęp do amerykańskich wybrzeży i ich bogactw.
Arciszewski, jak wynika z jego listów, nie był chyba początkowo zachwycony swoją decyzją, zwłaszcza kiedy okazało się, że lada dzień ma wyruszyć do Brazylii. Jego podejście zmieniło się na miejscu. Indianie zainteresowali go, z dużym zaciekawieniem obserwował nową kulturę, rozmawiał z miejscowymi i chciał poznać ich zwyczaje. Swoje spostrzeżenia skrzętnie notował.
W lutym 1630 roku Krzysztof Arciszewski wylądował w Pernambuco u wybrzeży Brazylii. Ta najdalej na północ wysunięta część Brazylii należała wówczas do Portugalczyków, lecz Holendrzy odbili ją. Wkrótce, pod dowództwem Arciszewskiego, Holendrzy zdobyli wysepkę Itamaracá. Po tym sukcesie awansował do stopnia majora. Trzy lata później Arciszewski wrócił do Nideralndów, gdzie za zasługi otrzymał ponowny awans, tym razem do stopnia pułkownika, po czym zlecono mu powrót do Brazylii.
W Pernambuco Arciszewski pojawił się w 1634 roku, gdzie został wicegubernatorem holenderskiej kolonii (gubernatorem był Maurycy de Nassau-Siegen). Ludzie Arciszewskiego, pod jego komendą, ufortyfikowali fort nazwany Fortem Oranje na cześć rodziny Oranje-Nassau, zdobyli twierdzę Arrayal i Porto Calvo. W szeregach oddziałów Arciszewskiego walczyli także Indianie, co nie było wcześniej spotykane. Arciszewski bowiem doceniał ich zdolności i znajomość terenu, a poza tym chciał lepiej poznać rdzennych mieszkańców.
Nie wszystkim takie tolerancyjne podejście do Indian się podobało. Pomiędzy Arciszewskim a gubernatorem de Nassau-Siegen coraz częściej dochodziło do kłótni; obaj mieli różne wizje podbojów i zarządzania kolonią. Arciszewskiemu nie podobała się m.in. polityka bezwzględnego łupienia podbitych terenów. Nassau nie miał takich dylematów. Konflikt sprawił, że w 1637 roku Arciszewski powrócił do Niderlandów.
Holenderskie władze chciały co prawda, aby Arciszewski ponownie wyjechał do Brazylii, lecz gubernator de Nassau był temu całkowicie przeciwny. Pomimo, że otrzymał on rozkaz przyjęcia Arciszewskiego, to ambicja Polaka nie pozwoliła mu wrócić tam, gdzie nie jest mile widziany. Jego zdania nie zmienił nawet kolejny awans (został mianowany generałem). Arciszewski sam poprosił o dymisję ze stanowiska wicegubernatora.
Notatki, które spisał podczas pobytów w Brazylii wysyłał na bieżąco do Niderlandów, obawiając się, że na miejscu mogą ulec zniszczeniu. Odbiorcą listów był zaprzyjaźniony z Arciszewskim naukowiec, Gerard Vossius, który wszystkie notatki publikował. Arciszewski stał się znany w środowisku naukowym XVII-wiecznych Niderlandów, lecz niestety tylko na dość krótki czas. Jego pisma doceniono jednak po czasie, w wieku XIX.
W roku 1646 Krzysztof Arciszewski powrócił do Polski, gdzie królem był już syn Zygmunta III, Władysław IV Waza. Monarcha zaproponował Arciszewskimu objęcie dowództwa artylerii koronnej, które ten przyjął. W kolejnych latach brał udział w walkach z Kozakami i Tatarami. W czasie powstania Chmielnickiego dowodził obroną Lwowa. W armii koronnej wprowadził sporo nowinek z zakresu wojsk artyleryjskich oraz budowy fortyfikacji. W 1650 roku zrezygnował ze wszystkich funkcji. Było to ponoć spowodowane konfliktem z kanclerzem wielkim koronnym, Jerzym Ossolińskim.
Krzysztof Arciszewski zmarł w 7 kwietnia 1656 roku. Został pochowany w kościele braci czeskich w Lesznie. Niedługo później, kościół został spalony przez wojska szwedzkie.
Arciszewski zostawił po sobie bogatą spuściznę. Był autorem wielu listów, notatek i wspomnień z Brazylii, głównie z zakresu etnografii, a także poematów, a nawet traktatu medycznego. Niestety wiele pism, jak choćby notatki poczynione w Ameryce Południowej, zaginęło.
Czytaj też:
Bitwa pod Kircholmem. Geniusz Chodkiewicza chwalony w całej EuropieCzytaj też:
Jan Zamoyski. Kto równał się jego potędze, a kto szczerze go nienawidził?Czytaj też:
Konfederacja warszawska, czyli dlaczego Polska była "państwem bez stosów"