Jerzy Waszyngton wielkim bohaterem był. Ojciec założyciel Stanów Zjednoczonych Ameryki. Pogromca Brytyjczyków w trakcie amerykańskiej rewolucji. Zwycięski generał, pierwszy prezydent USA. Wielki reformator. Amerykanie codziennie patrzą na jego wizerunek umieszczony na jednodolarówce. W Stanach Zjednoczonych znajdują się setki pomników, ulic, placów, szkół i miejscowości noszących jego imię.
Dla amerykańskich Murzynów ojciec założyciel jest jednak postacią co najmniej dwuznaczną. Jak większość plantatorów z Południa Waszyngton był bowiem właścicielem niewolników. Fakt ten wzbudza w Ameryce kontrowersje i namiętne polemiki. Jedna strona sporu dowodzi, że „takie były czasy”. Druga, że Waszyngtona trzeba odbrązowić i zrzucić z cokołów.
Z problemem tym zetknąłem się podczas niedawnej podróży do Ameryki, gdzie odwiedziłem Mount Vernon. To posiadłość ziemska Jerzego Waszyngtona położona w hrabstwie Fairfax w stanie Wirginia. Została ona zamieniona w muzeum i jest obecnie udostępniana turystom z całego świata. Choć oczywiście wśród zwiedzających dominują amerykańskie wycieczki szkolne.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.