Pochodząca ze znakomitej francuskiej rodziny królowa wdowa była naturalnym wyborem dla Jana Kazimierza po śmierci jego brata Władysława IV. Zwłaszcza że nie trzeba było spłacać ogromnej pożyczki, którą król dostał od królowej na wojnę z Turcją, ani wypłacać uposażenia dla nowej władczyni. Maria Gonzaga miała królewskie ambicje, spory majątek i zamierzała to wszystko wykorzystać, żeby zmienić Rzeczpospolitą. Jak scharakteryzował królową Wiktor Czermak, bodaj największy znawca jej życia: „Maria Gonzaga – wiedziano to powszechnie – nie była malowaną królową. Uderza w tej kobiecie żywy, przedsiębiorczy umysł, niezwykła energia i giętkość ducha; wszystkie jej przedsięwzięcia i czynności cechuje pewna, niezwykła w niewieście, męskość i krewkość”. Miało się to okazać decydujące w czasie potopu szwedzkiego.
Uciec, żeby wrócić
W tym czasie Kraków stanowił szczególny punkt na mapie Rzeczypospolitej. Nie tylko jako całkiem niedawna stolica i królewska nekropolia, lecz także bogate miasto, otoczone fortyfikacjami zdolnymi wytrzymać tygodnie oblężenia. To właśnie tu Jan Kazimierz zamierzał się schronić i stąd chciał dowodzić obroną państwa przed Szwedami.
14 sierpnia 1655 r. do miasta przybyła królowa z orszakiem i skarbcem królewskim. Od początku swojego pobytu nalegała na mieszczan, żeby przygotowywali obronę. Nie było to łatwe, bo patrycjat w większości opuścił miasto, a biedota nie była w stanie opłacić takiej operacji. Wobec tego królowa na obronę miasta oddała swoje klejnoty. Nakłoniła też biskupa krakowskiego Piotra Gembickiego do wystawienia własnym sumptem 800 żołnierzy piechoty. Wydano broń cechom i kazano im trzymać straże. Mury były naprawiane; pojawiły się też szańce.
Do tak przygotowanego miasta miesiąc później przybył Jan Kazimierz, jednak po bezowocnych negocjacjach z odmawiającymi walki nieopłaconymi żołnierzami postanowił udać się na Śląsk. Krakowa polecił bronić Stefanowi Czarnieckiemu – oddanie bez walki dawnej stolicy mogło być poczytane jako odstąpienie Karolowi Gustawowi polskiej korony.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
