Mocna strona Stronga

Mocna strona Stronga

Dodano: 
Marcin Dorociński jako Ryszard Kukliński w filmie "Jack Strong"
Marcin Dorociński jako Ryszard Kukliński w filmie "Jack Strong" Źródło: Materiały producenta
Sensacyjne kulisy współpracy „pierwszego polskiego oficera w NATO” z CIA same prosiły się o dobrą ekranizację.

Filmowi szpiedzy działają przeważnie w pojedynkę lub w bardzo małej, hermetycznej grupce. Wynika to z logiki kina – widz ma przecież ograniczone możliwości zapamiętania bohaterów, ich sposobu bycia, mówienia czy wyglądu. Skrajnym wytworem takiego zmyślonego świata tajnych służb jest cykl przygód Bonda. Ale i w dużo poważniejszym „Monachium”, historii zemsty izraelskiego wywiadu na arabskich terrorystach, arcytrudne zadania realizuje mała ekipa szpiegów, podczas gdy w rzeczywistości były one efektem pracy wielkiej rzeszy funkcjonariuszy, często nieznających się nawzajem, odpowiedzialnych za mały wycinek całego zadania. Nie inaczej jest w „Jacku Strongu”.

Kukliński spotyka się z dwoma funkcjonariuszami CIA w Amsterdamie – jeden z nich to niejaki Jones, a drugi Smith – szef komórki CIA z Bonn. W Warszawie prowadzi Kuklińskiego para agentów – są to prawdziwi, historyczni David Forden (Patrick Wilson) i Sue Burgraff (Dagmara Domińczyk). Para ta strzeże Kuklińskiego od pierwszego spotkania na cmentarzu do szczęśliwej ucieczki z PRL. Wyjazd rodziny Kuklińskiego zabezpiecza natomiast samotny czarnoskóry agent Williams. Oto cała pięcioosobowa ekipa mająca bezpośredni kontakt z Jackiem Strongiem w czasach, gdy działał on na ternie PRL.

Grupa funkcjonariuszy CIA mających bezpośrednią styczność z Kuklińskim, choć nie zawsze znali jego prawdziwe personalia, była w rzeczywistości większa. Pierwowzorem Jonesa był najprawdopodobniej funkcjonariusz CIA działający pod pseudonimem Walter Lang, pracujący w ambasadzie USA w Bonn, odpowiedzialny za sprawy sowieckie. W czasie spotkań z Kuklińskim w portach północnej Europy towarzyszył mu inny pracownik CIA działający pod pseudonimem Henry Morton vel Wally, Estończyk z pochodzenia, dobrze znający rosyjski. W filmie go nie widzimy. Szef komórki CIA w Bonn, filmowy Smith, a w rzeczywistości John Dimmer, nie jeździł na spotkania z Kuklińskim, choć oczywiście nadzorował wszystko zza biurka.

Artykuł został opublikowany w najnowszym wydaniu miesięcznika Historia Do Rzeczy.

Autor: Jakub Ostromęcki