Przez wiele lat sądzono, że Józefa Franczaka wydał esbekom Wacław Beć, sąsiad, u którego „Lalek” się ukrywał. Człowiek ten podejrzewany był przez rodzinę Franczaka oraz okolicznych mieszkańców. Te podejrzenia złamały Beciowi życie. Tymczasem denuncjator Franczaka, a także innych pomagających mu ludzi, żył niedaleko całkiem swobodnie i aż do 1989 roku donosił komunistycznym służbom.
Druga wojna światowa i początki PRL
Józef Franczak urodził się 17 marca 1918 roku w Kozicach Górnych na Lubelszczyźnie w ubogiej rodzinie chłopskiej. Miał czworo rodzeństwa. W wieku 17 lat postanowił wstąpić jako ochotnik do Wojska Polskiego. Ukończył szkołę podoficerów w Grudziądzu i został przydzielony do Plutonu Żandarmerii w Równem.
Walczył w wojnie obronnej we wrześniu 1939 roku. Po 17 września, kiedy Sowieci napadli na Polskę, Józef Franczak dostał się do niewoli, lecz zdołał dość szybko uciec. Wtedy przeszedł do konspiracji. Ukrywał się aż do śmierci.
Franczak „Lalek” działał w Związku Walki Zbrojnej w obwodzie lubelskim. W 1944 roku został wcielony do Ludowego Wojska Polskiego. Jako żołnierz LWP był świadkiem morderstw, jakie komuniści dokonywali na członkach polskiego podziemia. Wtedy postanowił zdezerterować obawiając się o swoje życie. Ukrywał się w Łodzi oraz Sopocie, ale niedługo później wrócił na Lubelszczyznę.
Józef Franczak nie zamierzał bezczynnie przyglądać się, jak nowe komunistyczne władze, które instalują się w Polsce, niszczą jego Ojczyznę i innych Polaków. Stał się kimś, o kim po latach mówiono „Żołnierz Wyklęty”. Brał udział w akcjach wymierzonych przeciwko funkcjonariuszom Urzędu Bezpieczeństwa i wykonywał wyroki śmierci na konfidentach.
Józef Franczak przyjął pseudonim „Lalek”. Bywał tak nazywany przez kolegów ze względu na swoją doskonałą, nienaganną prezencję. W 1947 roku był członkiem organizacji Wolność i Niezawisłość, i stanął na czele patrolu w oddziale dowodzonym przez kapitana Zdzisława Brońskiego. Rok później jego patrol wpadł w zasadzkę UB. Tylko Franczak zdołał ujść z życiem. Niedługo później, w czasie strzelaniny z milicją, został ranny.
21 maja 1949 roku w obławie zorganizowanej przez służby, zginął jego towarzysz broni Zdzisław Broński ps. „Uskok”. Józef Franczak tracił coraz więcej przyjaciół. Wkrótce potem został sam, a jego działania mogły mieć tylko ograniczony charakter. „Lalek” ukrywał się na różnych wsiach, u wielu ludzi. Komuniści szacowali, że Franczakowi pomaga około 200 osób, choć za taką pomoc groziły surowe kary.
„Nie wiemy dokładnie, jak wyglądało wieloletnie życie „Lalka” w ukryciu. Nie pozostawił po sobie żadnych zapisków czy – jak jego dowódca „Uskok” – pamiętnika. Z kart pamiętnika pisanego przez Brońskiego przebija absolutna pewność beznadziejnej sytuacji epigonów Podziemia – przekonanie, że w końcu wszyscy zostaną zabici przez komunistów. Z drugiej strony odnajdujemy tam bezwzględny antykomunizm i antysowieckość. Ta konsekwentna postawa ideowa niejako przesłania świadomość nieuchronnej śmierci. Najważniejszym motywem życia „Uskoka” jest walka o Polskę wolną i niepodległą. Walka, która później u „Lalka” przemienia się w trwanie. Kapitulacja oznaczałaby zgodę, akceptację rzeczywistości, byłaby więc zaprzeczeniem dotychczasowej ofiary własnej i kolegów. To zapewne było dla „Lalka” najważniejsze”. – pisze Jarosław Szczęśniak w artykule pt. „Józef Franczak 'Lalek, 'Laluś', 'Guściowa'”.
Wymykał się wiele lat
Przekonań Franczaka i jego opinii o komunistach nie zmienił nawet rok 1956 i tzw. odwilż, czyli okres, kiedy do władzy doszedł Władysław Gomułka po kilkuletnim okresie stalinizmu i rządów Bolesława Bieruta. Franczak chciał w pełni wolnej Polski, niezależnej i suwerennej, i zamierzał o nią walczyć z bronią w ręku. Takich jak on było w Polsce zaledwie kilkunastu. Chwilami myślał jednak o powrocie do normalnego życia. Powodem jest rozterek był przede wszystkim związek z Danutą Mazur z Wygnanowic. 11 stycznia 1958 roku urodził się ich syn Marek. Oboje chcieli się pobrać, lecz Franczak bał się o bezpieczeństwo rodziny i swoje, i ostatecznie nie zdecydował się ujawnić. Żaden znany im ksiądz nie chciał im zarazem udzielić ślubu, bojąc się prowokacji.
We wrześniu 1961 roku komuniści rozesłali za Józefem Franczakiem list gończy. Został on opublikowany w gazetach wraz ze zdjęciem. Opisywano go jako „bandytę stanowiącego postrach dla mieszkańców podlubelskich wsi”. Za jego schwytanie wyznaczono wysoką nagrodę pieniężną.
W liście gończym pisano:
„Wzrost ok. 175 cm, ciemny blond, włosy szpakowate, lekko łysy. Czesze się do góry, oczy niebieskie, czoło wysokie, nos średni, lekko pochylony do przodu, twarz owalna, koścista, śniada. Uszy duże odstające, usta duże wypukłe. Posiada 5 zębów sztucznych, trzy srebrne w szczęce górnej, a dwa złote w szczęce dolnej. Głowa grubsza, typowo męska. Jest dobrze zbudowany, barczysty, pierś wysunięta do przodu, chód ciężki, stopy nóg są duże, lekko kuleje na prawą nogę po postrzale. Na prawym ręku pomiędzy palcami: kciukiem a wskazującym, posiada bliznę z postrzelenia. W wypadku osobistego kontaktu zachować ostrożność, ponieważ poszukiwany osobnik nosi broń krótką, dwa pistolety i trzy granaty”.
Na trop Józefa Franczaka służby wpadły dopiero w 1963 roku. Stało się to dzięki nawiązaniu współpracy ze Stanisławem Mazurem ps. „Michał”, który był kuzynem narzeczonej „Lalka”, Danuty Mazur. Stanisław Mazur przekazał bezpiece, że ma kontakt z Franczakiem i ten darzy go zaufaniem. Za wydanie Franczaka Mazur miał otrzymać 5 tysięcy złotych.
„Na początku 1963 roku funkcjonariuszom Wydziału III SB KW MO w Lublinie udało się wyselekcjonować człowieka, który mógł przyczynić się do ujęcia lub likwidacji „Lalusia”. Był to Stanisław Mazur – bratanek ojca Danuty Mazur, mieszkający wtedy w Lublinie. Na podstawie „materiałów kompromitujących” oficerom SB udało się go zwerbować jako tajnego współpracownika; nadano mu ps. „Michał”. Przez kolejne miesiące dojeżdżał do Wygnanowic, spotykał się ze swoimi krewnymi, a jednocześnie współpracownikami „Lalusia”. Jako bliski krewny darzony był przez nich zaufaniem. W sierpniu 1963 roku udało mu się spotkać z „Lalusiem”. Przez następne trzy miesiące SB przy pomocy TW „Michała” coraz bardziej osaczała „Lalusia”. 20 października 1963 roku agent wyposażony w aparaturę podsłuchową spotkał się z Józefem Franczakiem. W okolicy oczekiwała grupa likwidacyjna złożona z dziesięciu oficerów operacyjnych SB i 60 funkcjonariuszy ZOMO. Akcja zakończyła się fiaskiem z powodu awarii środków łączności posiadanych przez agenta, trudnych warunków terenowych oraz wyznaczenia spotkania na wieczór. Następnego dnia rano TW „Michał” przekazał swojemu oficerowi prowadzącemu, że poprzedniego dnia udało mu się ustalić markę i numer rejestracyjny motocykla, którym „Laluś” został przywieziony na spotkanie”. – czytamy na portalu www. podziemiezbrojne.ipn.gov.pl
Jak się okazało „Lalek” ukrywał się w gospodarstwie Wacława Becia z Majdanu Kozic Górnych. Jeszcze do niedawna to właśnie Beć był uważany za człowieka, który wydał Franczaka. Jego niewinność udowodniono dopiero w roku 2005.
Obława
21 października 1963 roku dom Wacława Becia został otoczony przez SB i ZOMO, łącznie 37 funkcjonariuszy. W raporcie napisano, że „Lalek” oddał w stronę służb kilka strzałów, więc „w tej sytuacji grupa likwidacyjna ZOMO przystąpiła do likwidacji. Franczak mimo wzywania go, podjął obronę i wykorzystując słabe punkty obstawy pod osłoną zabudowań wycofał się około 300 m od meliny, gdzie podczas wymiany strzałów został śmiertelnie ranny i po kilku minutach zmarł”.
Józef Franczak „Lalek”, ostatni Żołnierz Wyklęty, zmarł 21 października 1963 roku w wyniku postrzału serca.
Ciało Franczaka, pozbawione głowy, pogrzebano na cmentarzu w Lublinie, gdzie chowano żołnierzy podziemia niepodległościowego skazywanych przez sądy wojskowe na kary śmierci. W 1983 roku siostra Józefa Franczaka otrzymała zgodę na ekshumację i przeniesienie ciała swego brata do rodzinnego grobu w Piaskach. Czaszkę Józefa Franczaka odnaleziono dopiero w roku 2014. Znajdowała się ona w zbiorach Uniwersytetu Medycznego w Lublinie.
„Sądziliśmy, że pozbawienie głowy Józefa Franczaka, to był taki akt małodusznej zemsty ze strony funkcjonariuszy SB, za to, że tak długo się ukrywał. Tymczasem ówczesny prokurator powiatowy w Lublinie wydał taką decyzję, ponieważ chciał ustalić, kto udzielał pomocy stomatologicznej Franczakowi. Cel uświęcał środki” – mówił w marcu 2018 roku, podczas uroczystości w 100. rocznicę urodzin Franczaka, Artur Piekarz z Oddziałowego Biuro Poszukiwań i Identyfikacji IPN w Lublinie.
W 2008 roku w uznaniu zasług Józefa Franczaka w walce o wolną i niepodległą Polskę, prezydent Lech Kaczyński odznaczył go pośmiertnie Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski. Odznaczenie odebrał syn Józefa, Marek, który dopiero w 1992 roku mógł przyjąć nazwisko ojca.
Czytaj też:
"Zachowałam się, jak trzeba". Dlaczego zamordowano "Inkę"?Czytaj też:
Józef "Ogień" Kuraś. Niemcy zabrali mu wszystko, komuniści go tropili