Polskie księżne w aureolach. To niesamowite, co po śmierci działo się z ich ciałami
  • Tomasz StańczykAutor:Tomasz Stańczyk

Polskie księżne w aureolach. To niesamowite, co po śmierci działo się z ich ciałami

Dodano: 
Ślub Henryka I Brodatego z Jadwigą z Andechs, obraz z XIV wieku
Ślub Henryka I Brodatego z Jadwigą z Andechs, obraz z XIV wieku Źródło: Wikimedia Commons
Jedne były dziewicami, drugie matkami. Wszystkie praktykowały ascezę, a za ich wstawiennictwem działy się liczne cuda. XIII wiek był stuleciem świątobliwych polskich księżnych.

Po urodzeniu się Kingi, córki króla węgierskiego Beli IV, wiadomo było od razu, że wyrośnie z niej świątobliwa osoba, może nawet święta. Podczas chrztu, a musiało to nastąpić zwyczajowo wkrótce po urodzeniu, ku osłupieniu rodziców powiedziała: „Ave Regina Coelorum” - witaj Królowo Nieba. Tak twierdził słynny kaznodzieja, ks. Piotr Skarga w „Żywotach świętych”. Dodawał, że „zaraz dano jej pierwej ciało Pańskie w kielichu, niżeli piersi skosztowała”. Tak więc pierwszym pokarmem – z pewnością jednak jednorazowo – stało się wino. Późniejsi biografowie przesuwają na nieco późniejszy czas to wydarzenie. Miały to być pierwsze słowa wypowiedziane przez malutką Kingę, co i tak byłoby niezwykłe.

Nawet jeśli to tylko hagiograficzna legenda, to życie Kingi i tak było w dużym stopniu zdeterminowane tradycją rodzinną, a potem wychowaniem, już w Polsce. Wywodziła się z dynastii Arpadów, która mogła się pochwalić św. Stefanem i jego synem, św. Emerykiem oraz św. Władysławem, synem córki Mieszka II. Dużą rolę w skojarzeniu małżeństwa Kingi z Bolesławem, synem Leszka Białego, odegrała siostra Bolesława – Salomea, przebywająca z mężem na Węgrzech. Celem mariażu było wzmocnienie antytatarskiego sojuszu Piastów z Arpadami.

Św. Kinga

Salomea nie tylko była pobożna, jak jej matka Grzymisława, która zmarła w opinii świętości, ale w małżeństwie pozostawała dziewicą i taki też wzór przekazała świadomie lub mimo woli Kindze (Kunegundzie), dla której – po jej przybyciu do Polski – była przewodniczką duchową. Z kolei na dworze Kingi wychowywała się w atmosferze pobożności jej siostra Jolanta (Jolenta). Ona jednak nie podążyła śladem Salomei i Kingi – urodziła mężowi trzy córki.

Cena dziewictwa

Kościół katolicki bardzo ceni dziewictwo, jako „wymowny znak pierwszeństwa więzi z Chrystusem”. W średniowieczu była to wartość ceniona znacznie bardziej niż współcześnie. Ale nie każda córka władców, która chciała pozostać dziewicą, mogła dopiąć swego i zostać zakonnicą, a to było jedyne uzasadnienie dla zachowania czystości. Większość z nich musiała pogodzić się z wolą rodziców i wyjść bez najmniejszego entuzjazmu za mąż. Były ofiarami polityki, bo właśnie z jej powodu aranżowano małżeństwa między dynastiami. Nie wszystkie jednak - jak Salomea i Kinga - pogodziły się z perspektywą utraty dziewictwa. Inna to już sprawa, że kobiety pragnące je zachować, zapewne niewiele traciły. W średniowieczu nawet kochający mąż raczej nie starał się o seksualne zadowolenie żony. Miała być matką, a nie kochanką. Dziewictwo oznaczało jednak konieczność stłumienia instynktu macierzyńskiego - a to stanowiło prawdziwe poświęcenie - co można było do pewnego stopnia zrekompensować. Dla bezdzietnej z własnego wyboru Kingi, jej siostra i wychowanica stała się przybraną córką, gdyż jak stwierdza jedna z biografii żony księcia Bolesława,: „właściwa kobiecie potrzeba macierzyństwa znalazła ujście w Jolencie”.

Polityka zdecydowała również o zaaranżowaniu małżeństwa Salomei i Kolomana, brata Beli IV. Ich ojcowie chcieli podbić Ruś Czerwoną i stworzyć dla młodej pary królestwo halickie. Dzieci wychowywały się wspólnie. Salomea miała więc czas przed ślubem, by - jak twierdzili jej biografowie - przekonać przyszłego męża, do życia w małżeństwie jak brat z siostrą. Sama jednak, już jako żona pewnego razu sprowokowała Kolomana, co omal nie doprowadziło do złamana obopólnego ślubu czystości. Salomea, która, jak pisał ks. Skarga, ubierała się zwykle „podło”, wystroiła się i zrobiła makijaż. Zrobiło to piorunujące wrażenie na Kolomanie. Ślub czystości wisiał na włosku. Skarga chwalił księcia, że „wielkie a mężne zwycięstwo nad sobą uczynił”, opanowując żądze. Gdy jednak Salomea, po tym incydencie, powróciła do mało ponętnych szat, a zaczęła się ubierać jak wdowa, mąż uznał to jednak za przesadę.

Bł. Salomea (mal. Maksymilian Piotrowski - 1837)

Skarga zamknął opowieść o próbie uwiedzenia męża „obrokiem duchowym” dla czytelnika, czyli pouczeniem, że strojenie się kobiet i makijaż mogą prowadzić do grzechu. Jednak zaznaczał, że gdy takie zachowanie nie ma na celu wywołana pokusy i zgorszenia, nie jest to grzech śmiertelny. Kaznodzieja pouczał, że kobiety powinny ubierać się „wstydliwie, trzeźwie, miernie”, a nie wytwornie.

Księżna Grzymisława, matka Bolesława, mówiła mu, by wybrał sobie taką żonę, która będzie podobna do jego świątobliwej siostry Salomei i dała synowi wskazówkę, że wybranką powinna zostać ta kobieta, która na jego widok uśmiechnie się. Przeznaczenie padło na Kingę. „Spodobało się Panu – opowiadał Skarga – że mu się podobna siostrze zdała i najprzód go ujrzawszy, wstydliwie i wesoło uśmiechnęła się, tak, że się wielce w niej rozmiłował”. Dwunastoletni Bolesław musiał jednak poczekać, bo dziewczynka miała pięć lat.

Gdy po weselu znaleźli się w sypialni, Bolesław dwornie zapytał, czego by sobie życzyła. Kinga odrzekła, że chciałaby przez rok pozostać dziewicą. Książę musiał być zaskoczony, ale zgodził się, pod warunkiem, że sprawa nie wyjdzie na jaw. Uprosiła go jeszcze o drugi rok czystości, ale gdy chciała przedłużyć ten stan na trzeci rok, wyprowadziła męża z równowagi.

Nie wiadomo, jak ta historia potoczyłaby się dalej, gdyby nie modlitwy Kingi. Ukazał się jej Jan Chrzciciel i zapowiedział, że po wyjściu z kościoła spotka męża, który wesoło ją przywita i zgodzi się na dalsze, a jak się miało okazać– bezterminowe poniechanie współżycia seksualnego. Ale, jak stwierdzają kronikarze, księciu nie było wcale wesoło. Co więcej, miał zareagować wściekłością na prośbę Kingi i zagroził, że będzie sypiał z innymi kobietami. Uległ w końcu żonie – doczekał się przydomku Wstydliwy - ale nie wiadomo, czy rzeczywiście dotrzymał ślubu czystości. Chyba jednak miał żal do Kingi za narzuconą im obojgu czystość, gdyż w dokumentach nazywał ją tylko „najdostojniejszą żoną”, podczas mąż jej siostry Jolanty, i ojciec trzech córek, książę Bolesław Pobożny, określał żonę z uczuciem jako „kochaną”, a nawet „najukochańszą”.

Jadwiga z Andechs, żona Henryka Brodatego nie odmówiła współżycia seksualnego z mężem, jednak po urodzeniu ósemki dzieci, zapewniwszy mężowi dziedzica, skłoniła go do ślubów czystości. Zgodnie zresztą z nauką Kościoła, że seks powinien służyć wyłącznie prokreacji, a Jadwiga spełniła swoje zadanie. Mimo, że miała wiele dzieci, seks pary książęcej było ograniczony. Dni postu było bowiem w średniowieczu o wiele więcej, niż dzisiaj, a post dotyczył także nie tylko jedzenia, lecz często także powstrzymania się od seksu i tak też z pewnością czyniła pobożna księżna.

Ślub Henryka I Brodatego z Jadwigą z Andechs, obraz z XIV wieku

O tym, jakie reakcje wzbudziła jej nieukrywana decyzja, wiele mówi fakt, że ograniczyła kontakty z mężem do absolutnego minimum i przeprowadziła się do ufundowanego przez niego klasztoru cystersek w Trzebnicy. Musiała spostrzec, że otoczenie nie wierzy w szczerość jej deklaracji o życiu w czystości, skoro podjęła tak zdecydowane kroki. Z mężem rozmawiała wyłącznie przy świadkach, nigdy w cztery oczy, by nie dać powodu do plotek i wątpliwości.

Plotki nie ominęły księżnej Kingi, gdy żyła po śmierci męża w klasztorze klarysek w Starym Sączu. Niewdzięczni franciszkanie – sprowadziła ich do Sącza – zarzucili jej, że łączyły ją nieodpowiednie relacje ze spowiednikiem Boguchwałem. Znacząco mówiono o długich spowiedziach księżnej, a nie odbywały się one w konfesjonale.

Spowiednik został odsunięty od księżnej, a jego następca zapytał ją wprost o „grzech” z Boguchwałem, cokolwiek by nim było. Odpowiedź Kingi była dość zaskakująca: „Ja się z tego nie wymawiam, ale ten, co tajemnice serc widzi, wie i świadom jest wszystkiego”. Kinga zapewne więc miała poczucie, że przekroczyła pewne granice – nie wiadomo jakie - ale dumnie dała do zrozumienia, że tylko Bóg może ją osądzić a ludzie nie mają nic do tego. Insynuacje musiały być dość daleko posunięte, skoro zakonnik, przyjąwszy do wiadomości pewne uchybienia moralne ze strony księżnej, z oburzeniem powiedział swoim braciom franciszkanom, że zgrzeszyli przeciw Bogu i świętej „osławiając” Kingę.

Jolanta, żona księcia Bolesława Pobożnego – książę uzyskał taki przydomek ponoć właśnie dzięki jej religijnemu wpływowi - nie poszła drogą Jadwigi po urodzeniu dzieci i nie narzuciła sobie i mężowi ślubu czystości. Po jego śmierci stała się mniszką klaryską. Prawdopodobnie przebywała w klasztorze Starym Sączu z siostrą Kingą, a po jej śmierci przeniosła się do klasztoru w Gnieźnie, fundowanym przez męża.

Bronisława, córka Stanisława Prandoty, według tradycji, do której sceptycznie podchodzą historycy, z rodu Odrowążów (co wiązałoby ją rodzinnie ze św. Jackiem Odrowążem i bł. Czesławem) i Anny, wnuczki sławnego Jaksy z Miechowa, nie wyszła za mąż. Biografowie podają dwie rozbieżne wersje sprawy jej powołania do życia zakonnego. Jedni twierdzili, że od początku była bardzo pobożna, a gdy rodzice dowiedzieli się o jej zamiarze wstąpienia do klasztoru, postanowili sprawdzić, czy ma naprawdę mocne postanowienie. Wozili ją ze sobą przez jakiś czas do krewnych i znajomych, gdzie odbywały się wesołe zabawy i „krotochwile” rówieśników Bronisławy. Ona jednak była nieczuła na tego rodzaju atrakcje. Jednak inna wersja głosi coś przeciwnego: nieobce jej były „dość bogate zabawy i rozkosze” jak pisał ks. Jacek Pruszcz, lecz w pewnym momencie zdecydowała się porzucić takie życie i oddać się na służbę Chrystusowi, wstępując do klasztoru norbertanek w Zwierzyńcu (dziś dzielnica Krakowa) ufundowanego, według tradycji, przez jej pradziadka Jaksę.

Obraz Widzenie bł. Bronisławy (1849, mal. Wojciech Eljasz-Radzikowski) pochodzący z bocznego ołtarza kościoła św. Augustyna i św. Jana Chrzciciela w Krakowie

Oblicza ascezy

Współczesne biografie świętych i błogosławionych nie eksponują nadmiernie praktyk ascetycznych, trudno zrozumiałych w dzisiejszym świecie, a już szczególnie tych, które dzisiaj mogą szokować. Kiedyś jednak były raczej przedmiotem podziwu.