Polsko-litewskie zwycięstwo na polach Grunwaldu było wspaniałym rezultatem przymierza dwóch państw. Zakon krzyżacki myślał jednak o rewanżu, co kazało Jagielle i Witoldowi zacieśnić współpracę. Taka była geneza unii w Horodle, zawartej w 1413 r., ze względu na – jak wówczas zapisano – „nieprzyjacielskie napady i zasadzki Krzyżaków i ich popleczników, którzy usiłują zniszczyć wspomniane ziemie litewskie i królestwo polskie”.
Jednak znaczenie unii horodelskiej nie wyczerpywało się na potwierdzeniu antykrzyżackiego sojuszu Litwy i Polski. Sprecyzowano wówczas stosunki między tymi państwami. Choć teoretycznie unia w Krewie mówiła o włączeniu Litwy do Polski, choć znów Jagiełło zadeklarował, że ziemie Litwy wciela do niej i przyłącza, to nic przecież takiego nie nastąpiło. W Horodle stało się właściwie coś odwrotnego. Jak pisał Oskar Halecki, historyk unii polsko-litewskich, w Horodle utrzymano odrębność państwową Litwy, lecz także zasadę jej przynależności do Królestwa Polskiego. Co więcej, jak wywodził Halecki, władza wielkoksiążęca – którą dzierżył dożywotnio Witold – stawała się instytucją, która mogła trwać po jego śmierci. Przy czym jednak zgodzono się, że bojarzy i szlachta Litwy nie wybiorą sobie na wielkiego księcia nikogo innego jak tego, którego wskażą polski król i jego rada. Tak więc wykluczony został wybór władcy Litwy samodzielnie przez Litwinów.
Z drugiej jednak strony wybór polskiego króla miał się odbyć za radą i zgodą Litwinów. W Horodle przyjęto prawie 50 litewskich bojarów do polskich rodzin herbowych, co było wskazówką, że – jak pisał Jan Długosz – unia polsko-litewska nie była wówczas unią państw, lecz narodów, a litewska szlachta miała cieszyć się takimi przywilejami i swobodami jak polska.