„Wokół nas krążyły wilki w ludzkiej skórze, nieustannie zacieśniając krąg. Mali, włochaci, z długimi mocarnymi ramionami. Włosy długie opadające kudłami na cofnięte, podobnie jak u małp, czoła. Niewielkie czarne oczy błyszczały jak u węży. Byli prawie nieodziani, dzierżyli za to małe, okrągłe tarcze. Do ataku używali włóczni i szabel o zakrzywionych ostrzach. Najwyższy z nich nie miał nawet pięciu stóp, lecz niezwykle szerokie ramiona zdradzały niepospolitą siłę. Byli szybcy jak koty”.
Czytaj też:
Bitwa nad rzeką Tollense - tajemnicze starcie w starożytnej Europie Środkowej
Tak Piktów, czyli antycznych mieszkańców dzisiejszej Szkocji, portretował Robert E. Howard – amerykański autor z okresu międzywojnia, współtwórca gatunku literackiego sword and sorcery, a szerzej – twórca postaci Conana Barbarzyńcy. Howardyjscy Piktowie mieli być starą śródziemnomorską rasą, która ulegając silniejszym i bardziej przedsiębiorczym przeciwnikom, skarlała i zdziczała, kryjąc się ostatecznie na krańcu świata wśród nagich wzgórz Szkocji. Marsz Piktów ku popkulturze podjęty został ponownie w ostatnich latach za sprawą takich filmów jak „Król Artur” (2004) i „Centurion” (2010). Zżyci z naturą, z równouprawnieniem płci, zwinni jak zawodnicy capoeiry i zgrani niczym komuny antyglobalistów gromili odzianych w stal Rzymian i Sasów. Co jednak na temat Piktów mają do powiedzenia znawcy?
Horda z wrzosowisk
Są badacze wskazujący na celtycki rodowód Piktów, wielu jednak twierdzi, że to pradawny lud przedindoeuropejski, podobnie jak Baskowie czy Etruskowie. Pozostały po nich do dziś tajemnicze inskrypcje z niewymawialnymi słowami takimi jak: „be smeqqnqnanammovvez” czy „irataaddoarens” oraz niepowtarzalne wzornictwo łączące półokręgi i łamane linie przypominające błyskawice. Byli najstraszniejszymi z wrogów Rzymian podczas ich obecności w Brytanii. Gildas Mędrzec, brytyjski mnich z VI w., nazwał najeźdźców wymownie: „ohydna horda, jak czarny rój robactwa, który wypełza z głębokich szczelin w skale, gdy słońce stoi wysoko i jest ciepło”. We wczesnym średniowieczu potrafili gromić zarówno Celtów z Irlandii oraz Brytanii, jak i germańskich Anglów. Wikingom rady już nie dali.
Czytaj też:
Powstanie Brytów przeciw Rzymianom. Furia Boudiki
Wbrew temu, co wymyślił Howard, Piktowie w czasach historycznych wcale nie byli czarnowłosi, choć tacy właśnie osobnicy przemierzali nasz kontynent przed przybyciem Indoeuropejczyków. „Mieszkańcy Kaledonii mają rudawe włosy oraz rosłe i gibkie sylwetki” – pisali rzymscy historycy. Chociaż nie utrwalono tego w kamieniu, Piktowie rzeczywiście mogli tatuować swoje ciała, a przed bitwą dodatkowo malowali je na niebiesko wyciągiem z urzetu. Stąd nazwa ludu (pictus po łacinie znaczy malowany). Zwyczaj ten praktykowany był też wcześniej u Brytów, jednakowoż w wyniku postępującej romanizacji zanikł jako skrajny przejaw barbarzyństwa. Chętnie wkładali też na gołe torsy srebrne łańcuchy i biżuterię. Mrowie takich półnagich, pędzących wojowników mogło przerazić niejednego legionowego weterana.
Kasjusz Dion skwitował: „Mieszkali w chatach, chodzili nadzy i bosi. Mieli demokratyczny system rządów i bardzo lubili rozboje. Ruszają do boju w wozach i mają małe i zwinne konie. Są tam też żołnierze piesi, szybcy w biegu i pewni w obronie. Używają tarcz i krótkich włóczni, do których trzonów przytwierdzone są jabłka z brązu, które wstrząśnięte brzęczą i straszą wrogów. Znosili głód, chłód i wszelkiego rodzaju niewygody. W razie niebezpieczeństwa wycofywali się na bagna, gdzie przez wiele dni przebywali zanurzeni w wodzie z głowami ponad powierzchnią, a w lesie potrafili przeżyć, żywiąc się korą i korzonkami”.
Poza tym Piktowie niewiele różnili się od innych mieszkańców Wysp Brytyjskich. Z racji klimatu chętnie parali się pasterstwem i mając pod ręką aż nadmiar skór i futer, raczej nie chodzili boso, jak złośliwie wytykał im rzymski historyk. U Piktów nie było dróg ani miast (pierwsze pojawiły dopiero w XII w.), ale na wybrzeżu znajdowało się kilka większych warownych grodów, takich jak Dùn Chailleann (Dunkeld), Sgain (Scone), Am Broch (Burghead) czy Baile Fharfair (Forfar). Przez cały okres rzymski Piktowie pozostawali poganami, przejmując z czasem celtycki panteon, a od VI w. wieku krzyż. Porzucenie starych bogów odbyło się w miarę bezkrwawo, w przeciwieństwie do tego, co działo się u wikingów czy Bałtów.
Kobiety Piktów podobnie jak u Celtów poczynały sobie w relacjach damsko-męskich śmielej, niż to było przyjęte u Rzymian. Kasjusz Dion opisał fragment pogawędki, jaką ucięły sobie Julia Augusta, żona cesarza Septymiusza Sewera, z żoną Argentocoxusa, wodza jednego z piktyjskich plemion. Rzymianka łajała Piktyjkę za zbytnią, jej zdaniem, swobodę seksualną. Riposta była chłodna niczym szkockie lato: „Spełniamy nakazy natury w sposób dużo lepszy, niż czynicie to wy, kobiety rzymskie. Gdyż my prowadzamy się otwarcie z najlepszymi z mężczyzn, podczas gdy wy dajecie się deprawować po kryjomu najbardziej nikczemnym”. Wodzami Piktów zostawali mężczyźni, jednak dziedziczenie odbywało się zawsze po kądzieli. W myśl tej zasady zapisywano też nazwiska.