Prawdziwa twarz gen. Sikorskiego

Prawdziwa twarz gen. Sikorskiego

Dodano: 
Władysław Sikorski na jednym z ostatnich zdjęć, Gibraltar, 4 lipca 1943 r.
Władysław Sikorski na jednym z ostatnich zdjęć, Gibraltar, 4 lipca 1943 r. Źródło: Wikimedia Commons
Najwyższa pora, aby spojrzeć na postać Sikorskiego w sposób trzeźwy i obiektywny. Ani liczne zasługi Sikorskiego, ani dramatyczne okoliczności śmierci w katastrofie lotniczej w Gibraltarze nie usprawiedliwiają bowiem przemilczania jego przywar i licznych błędów politycznych.

Poniższy tekst jest przedmową Piotra Zychowicza do książki „Generał i diuk” (wyd. Fronda)

Istnieją dwie historie Polski. Historia pomnikowa i historia prawdziwa. Czym się od siebie różnią? Niemal wszystkim!

Historia pomnikowa to historia uładzona, wypreparowana z wszelkich smaczków i kontrowersji. Zgodnie z nią wszyscy nasi przywódcy zawsze byli nieomylni. Wszystkie ich decyzje były jedynie słuszne. Wszyscy nasi żołnierze byli nieskazitelnymi bohaterami.

Najbardziej charakterystycznymi cechami Polaków są solidarność i łączenie sił w obliczu niebezpieczeństwa. Jesteśmy narodem wybranym, który nigdy nie błądził. Dlaczego więc od ponad trzech stuleci ponosimy niemal same klęski? Dlaczego przegrywamy kolejne wojny? Dlaczego nasze terytorium i wpływy na arenie międzynarodowej się kurczą?

Okładka książki

Jak to dlaczego!? – odpowiadają zwolennicy historii pomnikowej. – To wszystko wina obcych! Tych paskudnych Niemców, Rosjan, Austriaków, Ukraińców, Litwinów, Francuzów, Brytyjczyków i innych. To oni od zawsze rzucają nam kłody pod nogi i knują przeciwko nam. Atakują nas, mordują i zdradzają. My zaś nie mamy sobie nic do zarzucenia. Było pięknie, jest pięknie i będzie jeszcze piękniej!

Jest to oczywiście bajka dla małych (i dużych) dzieci. A w jej opowiadaniu gustują szczególnie politycy, którzy zawsze mówią to, co chcą usłyszeć wyborcy. Ale również publicyści i historycy, którzy zrezygnowali z roli obiektywnych badaczy, a przyjęli rolę biało-czerwonych bardów. Ich pieśni są rzeczywiście cudowne, ale z prawdziwą historią mają mało wspólnego.

Po zmyciu grubej warstwy szminek i pudrów, które brązownicy dziejów nakładają na naszą przeszłość, wyłania się diametralnie inny obraz. Polacy nie są wcale narodem wybranym. Są narodem dokładnie takim samym, jak wszystkie inne. Mieliśmy przywódców, którzy podejmowali decyzje mądre, ale mieliśmy również takich, którzy popełniali katastrofalne błędy.

Część naszych generałów dowodziła znakomicie, ale część bardzo kiepsko. Część żołnierzy biła się bohatersko, ale byli i tacy, którzy dopuszczali się czynów niedających się usprawiedliwić. W naszych dziejach były momenty zjednoczenia i wspólnej walki z niebezpieczeństwem. Ale były również – niestety bardzo liczne – momenty, gdy Rzeczpospolitą rozsadzały od wewnątrz zajadłe waśnie i spory. Wymieniać by tak można długo.

Całe szczęście jest wielu publicystów, historyków i popularyzatorów historii, którzy nie ulegają pokusie upiększania ojczystych dziejów. Mają odwagę cywilną, aby pisać, jak było, a nie jak powinno być. Do grona tego należy bez wątpienia Radosław Golec. To, co pisze w swoich znakomitych książkach, to nie bajki. To prawda.

W połączeniu z dużym talentem narracyjnym, erudycją i gawędziarskim stylem sprawia to, że od książek Golca trudno się oderwać. Jego Taniec z Hitlerem uważam za jedną z najciekawszych książek ostatnich lat. A Generał i diuk wydaje mi się jeszcze bardziej interesująca.

Książka ta ukazuje bowiem prawdziwe oblicze jednej z najważniejszych, a jednocześnie najbardziej tragicznych polskich postaci II wojny światowej. Postaci, która jak żadna inna obrosła rozmaitymi legendami, plotkami i teoriami spiskowymi. Mowa oczywiście o naczelnym wodzu i premierze Władysławie Sikorskim.

Jak o generale piszą uprawiacze historii pomnikowej – wiemy wszyscy. Niezłomny mąż stanu, bezkompromisowy patriota, który stał twardo na straży interesów narodowych Rzeczypospolitej. Tak twardo, że wredni wrogowie Polski postanowili go zamordować. Tu – w zależności od wersji – jako sprawców rzekomego zamachu podstawia się Brytyjczyków lub Sowietów.

Gen. Władysław Sikorski w ośrodku szkoleniowym cichociemnych w Audley End dekoruje ppor. Michała Fijałkę ("Kawę") Orderem Virtuti Militari

Dostojny, prawy premier Sikorski miał być ojcem całego narodu. Ukochanym przez żołnierzy i obywateli wybitnym przywódcą, z którym najwięksi ówczesnego świata – Winston Churchill, Franklin Delano Roosevelt i Józef Stalin – rozmawiali jak równy z równym.

Dlatego właśnie premierowi należą się pomniki, miejsce na Wawelu i wdzięczna pamięć przyszłych pokoleń Polaków.

Tyle historia pomnikowa. A historia prawdziwa? Ją znajdą Państwo w tej książce. Władysław Sikorski był człowiekiem jak każdy z nas. A co za tym idzie, miał swoje zalety, ale również swoje wady.

Nikt nie może odmówić Sikorskiemu patriotyzmu i czaru osobistego. Zawarty przez niego w 1941 roku pakt ze Stalinem – co by nie sądzić o politycznej treści układu – spowodował zwolnienie z łagrów, więzień i kołchozów dziesiątek tysięcy naszych rodaków. Historia bez wątpienia zapisze to generałowi na plus.