Bitwa pod Hodowem - husarskie Termopile

Bitwa pod Hodowem - husarskie Termopile

Dodano: 

Jak przebiegała walka?

Polacy zabarykadowali się w Hodowie. Z chałup powyciągali drzwi, beczki i wszystko, co mogło stać się przeszkodą dla Tatarów. Na szczęście dysponowali także czymś więcej. Chłopi mieli przygotowane na wypadek tatarskiego najazdu tzw. kobylice. Były to przeszkody antykawaleryjskie.

Chłopi pomagali je ustawiać? Wspierali husarzy i pancernych?

Mówi się dość często o udziale ludności Hodowa w walce, ale żadne znane mi źródła tego nie potwierdzają. Mieszkańcy wsi najpewniej schronili się przed Tatarami w zamku w Pomorzanach. W miastach i zamkach chronili się bowiem wszyscy mieszkańcy terenów objętych najazdem, gdyż na szczęście wiedziano o nim już kilka dni wcześniej.

Tatarzy szturmowali konno barykady?

Nie. Potykano się pieszo. Z opisów bitwy wynika, że była to walka polegająca wyłącznie na ostrzeliwaniu się. W walkach z Tatarami starano się, by broń palną mieli nie tylko pocztowi, ale także towarzysze husarscy, którzy zwykle walczyli kopiami. Polscy kawalerzyści byli wyposażeni w pistolety i karabiny.

A Tatarzy?

Wyjątkowo tylko dysponowali bronią palną. Wyposażona w nią była gwardia chana, janczarzy. Jednak pod Hodowem ich nie było. Atakujący posługiwali się łukami. Ich zaletą była znacznie większa szybkostrzelność w porównaniu z bronią palną.

Jednak chyba broń palna była skuteczniejsza? Polacy dysponowali więc przewagą.

Ważniejszy od fizycznej skuteczności broni palnej w eliminowaniu siły żywej przeciwnika – a była ona wówczas niewielka – był czynnik psychologiczny. Tatarzy po prostu bali się broni palnej, którą posiadali w minimalnej liczbie. Mieli też nieostrzelane (czyli nieprzywykłe do huku broni palnej) konie. Jednak efektywność broni palnej w tamtych czasach była umiarkowana. Amerykanie w Wietnamie musieli wystrzelić kilkadziesiąt tysięcy pocisków, by zabić jednego przeciwnika. Efektowność, a nie efektywność broni palnej była czynnikiem w dużej mierze decydującym o skutecznym polskim oporze pod Hodowem.

Dlaczego Tatarzy zdecydowali się na odstąpienie od szturmowania Hodowa, choć mogli wprowadzać do walki coraz to nowych żołnierzy (a mieli ich bardzo wielu), podczas gdy Polacy nie mieli żadnych rezerw. Gdyby bitwa potrwała kilka godzin dłużej albo przeciągnęłaby się na następny dzień, Polacy w końcu zostaliby wybici.

Tatarom wcale nie chodziło o zabicie przeciwnika. Ich wyprawy miały na celu wzięcie jasyru i zdobycie łupów. Traktowali wojnę jako sposób na wzbogacenie się. Liczyli więc na pojmanie żywych husarzy i pancernych po to, by zażądać za nich sowitego okupu. Dlatego też w trakcie bitwy wysłali Lipków – polskich Tatarów, którzy przeszli na stronę Turków – z propozycją, by Polacy skapitulowali. Liczono, że są już wyczerpani. Lipkowie powrócili z odpowiedzią odmowną. Co więcej, dodali, że znają polskich żołnierzy ze starć pod Kamieńcem Podolskim i wystawili im świetną opinię. Dowódcy tatarscy zrozumieli, że skoro Polacy mówią, że będą się bić do końca, to tak się stanie. Jeśli wszyscy zginą, to żadnych pieniędzy z tego nie będzie. Tatarzy zdawali sobie ponadto sprawę, że mogą zostać zaatakowani przez armię koronną. Działała ona w rozproszeniu, licząc na to, że również taką zwykle stosowaną taktykę przyjmą Tatarzy. Kiedy jednak się okazało, że działają całością sił, Polacy także zaczęli koncentrować swoje oddziały. A Tatarom nie chodziło przecież o toczenie wielkich bojów, lecz o łupienie. Z tych właśnie dwóch powodów przerwali walkę pod Hodowem.

Artykuł został opublikowany w 1/2015 wydaniu miesięcznika Historia Do Rzeczy.