Człowiek z Piltdown – archeologiczna „podróba” wszechczasów

Człowiek z Piltdown – archeologiczna „podróba” wszechczasów

Dodano: 
Naukowcy nad czaszką „człowieka z Piltdown”. Trzeci od prawej stoi Charles Dawson, czwarty od prawej Arthur Smith Woodward
Naukowcy nad czaszką „człowieka z Piltdown”. Trzeci od prawej stoi Charles Dawson, czwarty od prawej Arthur Smith Woodward Źródło: Wikimedia Commons
Człowiek z Piltdown uchodzi za jedno z największych archeologicznych oszustw wszechczasów (a było ich całkiem sporo!). Fałszywość mistyfikacji została ostatecznie udowodniona dopiero po kilku dekadach, w 1953 roku.

Człowiek z Piltdown to paleoantropologiczne oszustwo, które było przedstawiane jako szczątki nieznanego wcześniej gatunku praczłowieka. Choć wiele osób nie do końca dowierzało temu odkryciu, przez wiele lat nikt nie znalazł dostatecznych dowodów na kłamstwo rzekomego znalazcy kości, Charlesa Dawsona.

Mistyfikacja idealna

W grudniu 1912 roku archeolog Charles Dawson ogłosił, że cztery lata wcześniej pracownicy żwirowni w Piltdown przekazali mu fragment czaszki. Czaszka miała ślady rozbijania, co – jak tłumaczył Dawson – wynikało z tego, że robotnicy usiłowali ją rozłupać myśląc, że to skamieniały kokos. W kolejnych tygodniach, kiedy Dawson pojawiał się na miejscu, gdzie znaleziono czaszkę, miał odkryć kolejne kości oraz fragmenty prymitywnych narzędzi.

Dawson przekonywał, że konstrukcja znalezionej czaszki wskazuje, że jest ona pod wieloma względami podobna do czaszki współczesnego człowieka, z wyjątkiem potylicy, rozmiaru mózgu (który stanowił około dwóch trzecich mózgu homo sapiens sapiens) oraz zębów trzonowych. Z tego względu, jak głosił Dawson, człowiek z Piltdown miał być „brakującym ogniwem ewolucji” pomiędzy małpą a człowiekiem.

W tamtych czasach takie argumenty miały sens. Uważano bowiem, że „połączenie” ludzkiej czaszki i szczęki szympansa może wskazywać na nowy gatunek praczłowieka. W Anglii u progu XX wieku popularnym poglądem było twierdzenie, że ewolucja człowieka rozpoczęła się od mózgu, a dopiero później „wytworzyła się” szczęka i zęby podobne do tego, jakie ludzie mają obecnie.

Niemal od początku człowiek z Piltdown był jednak kwestionowany przez wielu badaczy. Jednocześnie wielu innych entuzjastycznie podeszło do sensacyjnego odkrycia. Niektórzy wyjechali wraz z Dawsonem do Anglii, gdzie na miejscu, w Piltdown przekopywali hałdy żwiru w poszukiwaniu dalszych szczątków.

Spory pomiędzy (głównie) angielskimi i francuskimi naukowcami trwały latami. Nieustannie pojawiały się głosy, że człowiek z Piltdown jest oszustwem, ale wówczas natychmiast znajdował się ktoś, kto udowadniał, że jest to jak najbardziej autentyczne znalezisko.

Muzeum Historii Naturalnej, Londyn

W 1915 roku Charles Dawson przekazał Arthurowi Woodwardowi (kierownikowi działu geologicznego w Muzeum Historii Naturalnej w Londynie) fragmenty czaszki drugiego „człowieka z Piltdown”. Dawson nie chciał jednak ujawnić, gdzie je odnalazł. Woodward od początku wspierał Dawsona swoim autorytetem, wierząc w autentyczność znalezisk. Brytyjski świat naukowy był zdumiony i zaciekawiony takim znaleziskiem. Powoli zaczynano akceptować, że „człowiek z Piltdown” naprawdę kiedyś istniał.

23 lipca 1938 roku w Barkham Manor w Piltdown odsłonięto pomnik w miejscu, gdzie Charles Dawson odkrył człowieka z Piltdown. Napis na tablicy pamiątkowej brzmiał:
„Tutaj, w starym żwirze rzecznym, pan Charles Dawson znalazł skamieniałą czaszkę Człowieka z Piltdown, 1912-1913.
Odkrycie zostało opisane przez pana Charlesa Dawsona i Sir Arthura Smitha Woodwarda w Quarterly Journal of the Geological Society, 1913-15”.

Odkrywanie prawdy

W dziesięcioleciach poprzedzających ujawnienie człowieka Piltdown jako fałszerstwo, naukowcy coraz częściej wskazywali, że jest to „enigmatyczna aberracja”, niezgodna ze ścieżką ewolucji hominidów, na co wskazywały skamieniałości znalezione w innych miejscach.

Już w 1913 roku David Waterston i Marcellin Boule napisali niezależnie od siebie, że okaz przedstawiony przez Dawsona składa się w rzeczywistości z ludzkiej czaszki i małpiej szczęki. Dziesięć lat później Franz Weidenreich wywnioskował, że szczątki te to ludzka czaszka i szczęka orangutana z opiłowanymi zębami.

W listopadzie 1953 roku magazyn „Time” opublikował dowody, zebrane przez Kennetha Page'a Oakleya, Wilfrida Edwarda Le Gros Clarka i Josepha Weinera, dowodzące, że człowiek z Piltdown jest fałszerstwem. Badacze wskazali, że skamielina Dawsona była „wytworzona” sztucznie z trzech różnych gatunków: ludzkiej czaszki z okresu średniowiecza, 500-letniej szczęki orangutana i skamieniałych zębów szympansa. Naukowcy zauważyli jednocześnie, ze całość została sztucznie postarzona poprzez moczenie w roztworze żelaza i kwasu chromowego. Badanie mikroskopowe ujawniło zaś ślady piłowania na zębach, co pozwoliło stwierdzić, że ktoś zmodyfikował ich kształt.

Człowiek z Piltdown okazał się fałszerstwem niemal doskonałym. Charles Dawson przedstawił skamielinę także w odpowiednim momencie, trafiając na podatny grunt. W owym czasie wielu Europejczyków chciało wierzyć, że początków człowieka należy szukać w Europie. Samym Anglikom niezwykle miła wydawała się koncepcja, która wywodziła pierwszego człowieka myślącego z Wysp Brytyjskich.

Tożsamość fałszerza człowieka z Piltdown pozostaje nieznana. Podejrzewa się, że mistyfikację mógł zaplanować i wykonać Charles Dawson, Arthur Keith, Pierre Teilhard de Chardin, a nawet.. Arthur Conan Doyle (twórca postaci Sherlocka Holmesa). Najbardziej podejrzany pozostaje jednak Dawson, który miał na swoim koncie także inne, udowodnione fałszerstwa archeologiczne, choć fałszerstwa człowieka Piltdown nigdy mu nie udowodniono.

Czytaj też:
Göbekli Tepe. Tajemnica, która wywraca wiedzę na temat dziejów człowieka
Czytaj też:
Pierwszy przypadek dżumy w dziejach. Niezwykłe odkrycie na terenie Łotwy
Czytaj też:
Przedmiot kultu czy pożądania? Paleolityczne Wenus