Niemieckie rządy w Protektoracie Rzeszy dla Czech i Moraw z polskiej perspektywy oceniane są jako liberalne w porównaniu z tymi, których doświadczyli Polacy na terenach wcielonych do III Rzeszy czy Generalnego Gubernatorstwa. Funkcjonowanie czeskiego kolaboranckiego ośrodka władzy prezydenta Emila Háchy, popieranego początkowo przez dużą część społeczeństwa, oraz defensywna taktyka czeskiego podziemia, które do 1945 r. – poza zamachem na Reinharda Heydricha zorganizowanym zresztą przez spadochroniarzy z SOE na rozkaz prezydenta Edwarda Beneša – unikało akcji zbrojnych wymierzonych w niemieckie struktury okupacyjne, nie skłaniały Niemców do stosowania w Protektoracie polityki opartej na masowym terrorze.
Odstępstwa od tej zasadniczej linii postępowania w postaci fali egzekucji, która nadeszła wraz z pojawieniem się p.o. Reichsprotektora na Hradczanach SS-Obergruppenführera Reinharda Heydricha (zginęło ok. 500 osób, głównie członków podziemia), oraz bezwzględny odwet zaaplikowany po udanym na niego zamachu (prawie 5 tys. ofiar) wywołały u Czechów nastroje wrogości wobec niemieckich okupantów.
Dopiero jednak upadek III Rzeszy spowodował, że w czeskim społeczeństwie, ukrywającym się do tej pory pod maską pokory i uległości, zaczęły znajdować ujście nagromadzone przez lata pokłady nienawiści. Dlatego w dawnym Protektoracie doszło do erupcji niezwykle brutalnej przemocy, skierowanej przeciw jeńcom, a przede wszystkim niemieckim cywilom. Na nich właśnie skupiła się niczym nieograniczona orgia zemsty.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.