Aktualności takim planom – jak się wydawało wielu polskim arystokratom – przydawał coraz wyraźniejszy konflikt rosyjsko-austriacki. W razie wojny Austria – jak spekulowano – mogłaby zająć polskie ziemie. Po połączeniu Galicji z Kongresówką, a może nawet z Kresami wyzwolonymi spod władzy Rosji, można byłoby połączyć te ziemie w jedno państwo pod władzą Karola Stefana jako lennika cesarza Franciszka Józefa.
Wiedeń nie odrzucał takich planów, ale też nie mógł się na nie zdecydować. Dyplomaci austriaccy wiedzieli, że w ewentualnej wojnie z imperium carów Polacy mogą odegrać kluczową rolę. Nikt więc nie rozwiewał takich marzeń.
Wielka gra
W sierpniu 1914 r. Karol Stefan uczestniczył w pożegnaniu rekrutów ze swoich włości w Żywcu odjeżdżających na front. Orkiestra zagrała „Mazurka Dąbrowskiego”, a uczestnicy tej uroczystości się zaklinali, że w oczach arcyksięcia widzieli łzy wzruszenia na dźwięk polskiego hymnu.
Zaczęła się rywalizacja obu wojujących stron o polskiego rekruta. Odezwa wielkiego księcia Mikołaja Mikołajewicza z 14 sierpnia 1914 r. kreśliła wizję połączenia ziem polskich pod berłem Romanowów ze „swobodą w swej wierze, języku i samorządzie”. Państwa centralne musiały w tej sytuacji odpowiedzieć jakąś równie atrakcyjną opowieścią.
Najłatwiej było cesarzom Niemiec i Austro-Węgier składać efektowne obietnice w niezobowiązujących rozmowach z polskimi arystokratami. Już 31 sierpnia 1914 r. jeden z polskich arystokratów, Bogdan Hutten-Czapski, aktywny w rozmaitych tajnych misjach dyplomacji niemieckiej, usłyszał od Wilhelma II obietnicę, że jeżeli Rzesza wygra wojnę, to Niemcy odbudują państwo polskie. Najlepszy okres na przeprowadzenie takiej inicjatywy – pierwszy rok wojny – Niemcy i Austria spędziły na walce z rosyjskimi ofensywami na Mazurach i w Galicji.
Czytaj też:
Jagiellonowie i Habsburgowie przed ołtarzem
Dopiero w 1915 r. mocarstwa centralne odwojowały dawną Kongresówkę i Galicję, ale wtedy w Berlinie i Wiedniu do głosu doszli przeciwnicy wskrzeszania Polski. Niechętni takim planom byli Węgrzy, zazdrośnie dbający o swoją dualistyczną pozycję w cesarstwie. Niemieccy Austriacy ostrzegali, że włączenie Polski do cesarstwa zachwieje i tak już słabą dominacją żywiołu germańskiego w państwie Habsburgów.
Politycy w Berlinie zaczęli się dla odmiany zastanawiać nad tym, czy oddanie Austrii Polski nie wzmocni zbytnio „ukochanego sojusznika”. Niechętni nam politycy niemieccy zaczęli ostrzegać, że wskrzeszona Polska może zacząć upominać się o los rodaków w Wielkopolsce, na Pomorzu i na Śląsku.
Inna frakcja w dyplomacji niemieckiej zaczęła akceptować wizję Karola Stefana jako króla (a raczej królika) kadłubowej Polski, ale pod warunkiem zgody na pełną kontrolę Niemiec, a nie Austrii.
Paraliż idei „habsburskiej Polski” był też efektem słabnącej roli Wiednia w sojuszu państw centralnych. To kajzer ratował armie Franciszka Józefa od wojennych porażek, a nie na odwrót. A pomysł z Karolem Stefanem jako królem Polski był czysto austriacki.
Obydwaj rzekomi „lojalni sojusznicy” zaczęli prowadzić własną politykę. Tak było w listopadzie 1916 r., kiedy to po ogłoszeniu aktu 5 listopada, zapowiadającego wskrzeszenie Królestwa Polskiego, Niemcy próbowali wykreować własnego kandydata na tron Polski – księcia Leopolda Wittelsbacha, starając się wyreżyserować komedię z ogłoszeniem go królem Polski w wyniku „spontanicznej” aklamacji wojsk polskich walczących pod komendą Niemców.
Syn Wilhelm-Wasyl
Jednak intrygi i instrumentalne traktowanie ze strony Wiednia dotknęło też Karola Stefana w kręgu własnej rodziny. Oto Wilhelm, syn arcyksięcia, uczony od dziecka polskiej mowy i typowany po cichu na następcę tronu po ewentualnej koronacji Karola Stefana na władcę Polski, na przekór ojcu zachwycił się galicyjską ukraińskością. Wykorzystał to cesarz Franciszek Józef, który postanowił użyć młodego księcia do zdobycia poparcia Ukraińców dla tronu. Ta rozgrywka zaczęła się już wcześniej, w chwili wybuchu I wojny światowej. Ukraińcom z Galicji pozwolono stworzyć legion Strzelców Siczowych, który w walkach z Rosjanami zdobywał doświadczenie bojowe. W marcu 1915 r. Wilhelm Habsburg skończył akademię wojskową i przejął dowództwo oddziału złożonego w większości z Ukraińców. Widział w nich „naród jutra”, co łączyło się z jego rosnącą antypatią do Polaków. W liście z 1916 r. do swojego ukraińskiego przyjaciela Kazimiera Huszkowskiego pisał: „Polska! O tak, Polacy byli kiedyś narodem o wysokiej kulturze – muszę to przyznać – ale teraz wchodzą w jesień swojego bytu. O ile jednak Polska wchodzi w fazę dekadencji, o tyle przyszłość należy do nowych ludnych populacji!”.
Wilhelm kazał nazywać się ukraińskim imieniem Wasyl i zaczął demonstracyjnie nosić pod mundurem ludową koszulę zdobioną ukraińskim haftem. Ulubionym zajęciem Wilhelma było zaś odprawianie z kwitkiem polskich ziemian przychodzących ze skargami na jego ukraińskich podwładnych. Syn Karola Stefana głośno marzył o ukraińskiej koronie, a Wiedeń nie wyprowadził go zbyt energicznie z tych rojeń.