„Waszym przeznaczeniem jest zginąć”. Akcja Batalionu Czata 49 miała odwrócić uwagę Niemców

„Waszym przeznaczeniem jest zginąć”. Akcja Batalionu Czata 49 miała odwrócić uwagę Niemców

Dodano: 
Żołnierze batalionu Czata 49
Żołnierze batalionu Czata 49 Źródło: NAC
Batalion Czata 49 miał przeprowadzić akcję na tyłach wroga, aby odwrócić jego uwagę od Starego Miasta. Misja mogła okazać się samobójcza, lecz nikt się nie wycofał.

Batalion Czata 49 został utworzony w lipcu 1944 roku. Jego dowódcą został cichociemny, mjr Tadeusz Runge ps. „Witold”. Początkowo miał walczyć na Mokotowie, lecz z racji trudności w wykonaniu zadania, poproszono o przydział do działającego na Woli zgrupowania „Radosław” dowodzonego przez ppłk Jana Stanisława Mazurkiewicza. Batalion „Witolda” był jednym z najlepiej wyszkolonych i uzbrojonych jednostek walczących w Powstaniu.

„»Czata 49« była jednostką kadrową i elitarną, posiadała bardzo dobrze zorganizowane służby logistyczne, w postaci kompanii gospodarczej, kolumny samochodowej, rusznikarni, łączności oraz sanitariatu. Walczyło w jej szeregach, co warto podkreślić wielu, żołnierzy przeszkolonych w strukturach konspiracyjnych Polskiego Państwa Podziemnego np.: Kedyw KG AK, Centrala Zaopatrzenia Terenu, Wachlarz, 27 Wołyńska DP AK, 30 Poleska DP AK itd., wspierało ich również sześciu cichociemnych. Żołnierze »Czaty 49« pochodzili bardzo różnych środowisk, by wspomnieć choćby o służących w niej trzech hrabiach. Byli też tacy jak np.: syn generała WP pchor. Jerzy Mond »Alina«, brata późniejszego przewodniczącego PAX pchor. Zdzisław Piasecki »Stawiński«, pisarz-eseista kpr. Włodzimierz Pietrzak »Balk« oraz syn pisarza ppor. Paweł Kaden-Bandrowski »Tadeusz«”. - pisze Bartosz Nowożycki w książce „Czata 49. Relacje i wspomnienia żołnierzy batalionu AK”.

Początek Powstania

Przez pierwsze dni sierpnia Czata 49 włączyła się w walki na Woli, jednak sytuacja w tej dzielnicy stawała się coraz trudniejsza, a „Radosław” był coraz bardziej otoczony. Zaczęto zastanawiać się nad przedostaniem całego ugrupowania do Puszczy Kampinoskiej. Pomysł wydostania do Kampinosu popierał „Witold”, który 9 sierpnia zarządził przygotowania do wymarszu. Dowództwo nie wydało jednak takiego rozkazu.

Kolejnego dnia dowódca Czaty 49 przesłał pismo, w którym sugerował przedostanie swoich ludzi do Starego Miasta, co odwróciłoby uwagę Niemców od głównych sił zgrupowania „Radosław”. Przekazał, że przeprowadził rozeznanie w kanałach i jego zdaniem stuosobowy oddział dojdzie do Starówki w ciągu 4 godzin. W ten sposób Czata dostanie się na tyły wroga.

Powstanie Warszawskie. Generał „Bór” (drugi z lewej) i pułkownik „Radosław” (następny) na odprawie w okolicach fabryki Kammlera przy ul. Dzielnej na Woli

Zanim oddział wszedł do kanałów i ruszył w stronę Starówki, wdał się jeszcze w ciężkie walki z Niemcami.

Na Starym Mieście Czata 49 wytrzymał do końca sierpnia. Wojska niemieckie coraz bardziej otaczały Śródmieście, a polskie siły słabły. Wydostanie się z dzielnicy było konieczne. Poza jednostkami, które pozostawały pod bronią, znajdowało się tam wielu rannych oraz cywile. Aby wydostać wszystkich ze Starówki, należało odwrócić uwagę Niemców, zająć ich, aby reszta mogła przejść.

Nikt się nie wycofał

30 sierpnia dowódca „Radosława”, „Witold” oraz jego oficer, Zbigniew Ścibor-Rylski ps. „Motyl” zostali wezwani do dowództwa obrony Starówki. Poinformowano ich, że Czata 49 został wyznaczony do wyjątkowej misji – mieli przejść kanałami do Placu Bankowego, tam dokonać desantu i uderzyć na Niemców. Do zadania wyznaczono 100-125 ludzi.

„Witold” nie wierzył w informacje, jakie przekazano mu na temat sytuacji na trasie, którą przebyć mieli jego ludzie. Jego postawa nie spodobała się dowództwu, co doprowadziło do ostrej wymiany zdań. Wtedy „Motyl” oznajmił, że to on obejmie dowodzenie.

Zdawano sobie sprawę, że misja jest skrajnie trudna, a być może nawet samobójcza. Po kilku godzinach od narady dowódca „Radosława” mówił swoim ludziom: „Sytuacja jest bardzo ciężka. Waszym przeznaczeniem jest zginąć, aby Starówka mogła przejść. Macie robić jak najwięcej hałasu i odciążać jak najdłużej siły nieprzyjaciela, w tym celu m.in. podpalić budynek szpitala Maltańskiego. Potem możecie połączyć się z nacierającymi oddziałami lub przebijać się samemu do Śródmieścia”.

Żołnierze dostali wybór – mogli się wycofać z akcji, lecz nikt nie zrezygnował z udziału.

Tego samego dnia, 30 sierpnia batalion Czata 49 ruszył przez kanały w stronę Placu Bankowego. Do przebycia były około 2-3 kilometry. Część zgrupowania pomyliła drogę, więc do celu nie dotarli wszyscy. Na miejscu okazało się, że spośród trzech włazów, tylko jeden można otworzyć. Ponadto Plac Bankowy – który, wedle ustaleń, miał być pusty, okazał się zajęty przez Niemców.

Dość długo zastanawiano się, co zrobić, czy warto w ogóle podejmować tak szaleńcze ryzyko. Ostatecznie zgodzono się, że zadanie trzeba wykonać. Z kanału wychodzono powoli. Wszyscy od razu kładli się na ziemi, aby trudniej ich było dostrzec. Nie na długo jednak – w pewnej chwili, gdy na powierzchni znajdowało się jeszcze bardzo mało żołnierzy – Polaków dostrzegł jeden z Niemców. Zaczęła się bitwa. Wielu polskim żołnierzom nie udało się jeszcze wydostać z kanału, a przez ostry ostrzał i wybuchające granaty nie było to możliwe.

Dwóch z Czaty zginęło podczas ostrzału. Jeden schronił się w pobliskim kościele, nie mogąc wrócić do towarzyszy. Reszta Polaków wracała pośpiesznie do kanału, gdyż akcja nie miała żadnych szans na powodzenie.

Oddział pośpiesznie skierował się do Śródmieścia. Starego Miasta nie udało się ocalić i ewakuację rozpoczęto już kolejnego dnia.

Czytaj też:
"Doktor Konstancja" w służbie powstańcom warszawskim. Niezwykła lekarka i szpital na Czerniakowie
Czytaj też:
Powstanie Warszawskie. 20 faktów, które trzeba poznać
Czytaj też:
Heinz Reinefarth. Kat Woli, morderca dzieci, kobiet. Rzeź Woli - zbrodnia bez kary
Czytaj też:
QUIZ: Powstanie Warszawskie. Czego jeszcze nie wiesz o tym zrywie?