Heinz Reinefarth. Kat Woli, morderca dzieci, kobiet. Rzeź Woli - zbrodnia bez kary

Heinz Reinefarth. Kat Woli, morderca dzieci, kobiet. Rzeź Woli - zbrodnia bez kary

Dodano: 
SS-Gruppenführer Heinz Reinefarth (pierwszy od lewej) w czapce „kubance” oraz żołnierze 3 Pułku Kozaków płk. Jakuba Bondarenki – okolice ul. Wolskiej w Warszawie
SS-Gruppenführer Heinz Reinefarth (pierwszy od lewej) w czapce „kubance” oraz żołnierze 3 Pułku Kozaków płk. Jakuba Bondarenki – okolice ul. Wolskiej w Warszawie Źródło:Wikimedia Commons
Heinz Reinefarth to jedna z bardziej odrażających postaci, jakie zna polska historia. Reinefarth był odpowiedzialny za rzeź Woli – wymordowanie niewinnych Polaków mieszkających na warszawskiej Woli. Był to odwet za wybuch Powstania Warszawskiego.

Heinz Reinefarth nigdy nie poniósł najmniejszej kary za swoje zbrodnie. Był szanowanym niemieckim obywatelem, burmistrzem jednego z niemieckich miasteczek.

Kariera Reinefartha

Heinrich Reinefarth (Heinz Reinefarth)urodził się 26 grudnia 1903 roku w Gnieźnie. Jego ojciec był sędzią, a z racji zawodu rodzina czasami przeprowadzała się. Heinz Reinefarth studiował prawo na Uniwersytecie w Jenie, później pracował jako adwokat. Już w 1932 roku wstąpił do NSDAP oraz został członkiem SS.

Reinefarth brał udział w inwazji na Polskę, po tym, kiedy Niemcy przekroczyli jej granicę 1 września 1939 roku. Później brał udział w walkach we Francji, a w 1941 roku przeniesiono go na front wschodni. Na polu bitwy był wyróżniającym się żołnierzem. Otrzymał m.in. Krzyż Żelazny II klasy i Krzyż Rycerski.

Heinz Reinefarth (w środku) wraz z Arthurem Greiserem wita milionowego Niemca przesiedlonego do Kraju Warty ze wschodniej Europy w ramach niemieckiej akcji przesiedleńczej Heim ins Reich – marzec 1944

W 1942 roku Reinefath trafił do Czech do sztabu Głównego Inspektora SS w Protektoracie Czech i Moraw., a stamtąd do Głównego Urzędu Policji Porządkowej SS. Później przeniesiony został do sztabu wyższego dowódcy SS i Policji w Kraju Warty, czyli na terytorium Polski okupowane przez Niemców.

Powstanie Warszawskie

Po wybuchu Powstania Warszawskiego Heinz Reinefarth został odpowiedzialny za sformowanie zgrupowania bojowego, które miało stłumić polski zryw. Jego ludzie zostali włączeni do wojsk dowodzonych przez generała Ericha von dem Bacha-Zelewskiego odpowiedzialnego za całościowe działania na terenie Warszawy.

5 sierpnia 1944 roku Reinefarth wszedł na warszawską Wolę. Podległe mu oddziały w ciągu kolejnych dni zamordowały nawet 50-60 tysięcy cywilów. W końcu, kiedy Niemcom skończyła się nawet amunicja do dalszego zabijania niewinnych Polaków, Reinefarth przeniesiony został na Stare Miasto, Czerniaków i Powiśle, gdzie brał udział w dalszych walkach z powstańcami. Wojska dowodzone przez Reinefartha „zajmowały się” tam m.in. likwidowaniem szpitali powstańczych oraz rozstrzeliwaniem jeńców. Szacuje się, że Niemcy pod jego rozkazami zabili w ciągu kilku tygodni około 100 tysięcy ludzi. Za swoje „bohaterstwo” Heinz Reinefarth został potraktowany przez swoich niemieckich dowódców z największymi honorami.

Ofiary masakry na Woli

Po wybiciu tysięcy Polaków w czasie Powstania, a ostatecznie po stłumieniu zrywu przez Niemców, Reinefarth trafił na front walk z Armią Czerwoną. Bronił m.in. twierdzy Kostrzyn, a później, z racji nacierających sowieckich wojsk, wycofywał się w stronę Berlina. Z racji niewykonania rozkazu (miał bronić twierdzy do ostatniego żołnierza) został skazany na karę śmierci przez trybunał wojskowy. Rozkazu jednak nigdy nie wykonano.

Po wojnie

Po zakończeniu II wojny światowej Heinz Reinefarth miały zostać poddany ekstradycji i wysłany do Polski, gdzie miał stanąć przed sądem. Alianci uznali go jednak za ważnego świadka w czasie przyszłych procesów norymberskich i odmówiły jego wydania. Niedługo później był na krótki czas aresztowany pod zarzutem popełnienia zbrodni wojennych, lecz sąd uznał ostatecznie, że brak na dowodów.

W roku 1951 Heinz Reinefarth został wybrany burmistrzem miasta Westerland. Zbrodniarz okazał się świetnym administratorem czyniąc z leżącego na wyspie Sylt miasteczka prawdziwy kurort. Choć mieszkańcy znali prawdę o jego przeszłości (a przynajmniej część prawdy), to nie czyniono mu z tego zarzutów. W 1958 roku został członkiem landtagu w Szlezwiku-Holsztynie, a kilka lat później powrócił do pracy jako prawnik.Choć władze PRL kilka razy upominały się o ekstradycję Reinefartha, to Niemcy za każdym razem odmawiali

Heinz Reinefarth zmarł w 1979 roku w spokoju w swojej posiadłości na wyspie Sylt. Nigdy nie poniósł żadnych konsekwencji za to, co robił w czasie II wojny światowej.

Rzeź Woli

O wybuchu Powstania Warszawskiego poinformował Hitlera Reichsführer SS Heinrich Himmler, 1 sierpnia 1944 roku wieczorem:

„Powiedziałem: Mein Führer, moment jest niesympatyczny. Z punktu widzenia historycznego jest jednak błogosławieństwem, że ci Polacy to robią. W ciągu 5-6 tygodni pokonamy ich. Ale wtedy Warszawa – stolica, głowa, inteligencja tego niegdyś szesnasto-, siedemnastomilionowego narodu Polaków – będzie starta. Tego narodu, którzy od siedmiuset lat blokuje nam Wschód i od pierwszej bitwy pod Tannenbergiem ciągle nam staje na drodze. Wtedy polski problem dla naszych dzieci i dla wszystkich, którzy po nas przyjdą, a nawet już dla nas – nie będzie dłużej żadnym wielkim problemem historycznym”.

Mord na bezbronnych Polakach był celową, uzgodnioną wcześniej akcją, a rozkaz przyszedł z samej góry – wydał go Hitler, prawdopodobnie jedynie ustnie. Zachowały się jednak notatki Himmlera, który powtarzał wolę Fürera:

„Każdego mieszkańca należy zabić, nie wolno brać żadnych jeńców. Warszawa ma być zrównana z ziemią i w ten sposób ma być stworzony zastraszający przykład dla całej Europy”.

Cywilna ludność dzielnicy pędzona ul. Wolską

Himmler powtarzał później swoim dowódcom: „Zabijać kogo [pan] zechce, według swego upodobania”. Z Powstaniem rozprawić miało się SS, a wszystkim miał zająć się osobiście Himmler. Szefem operacji spacyfikowania Warszawy i zrównania jej z ziemią został SS-Obergruppenführer Erich von dem Bach-Zelewski, któremu podlegały jednostki SS, policji i Wehrmachtu.

Ludność cywilna mordowana była przez Niemców niemal od pierwszych godzin Powstania, jednak z każdym dniem represje nasilały się. Apogeum osiągnęły bardzo szybko – 5 sierpnia w tzw. „czarną sobotę”, kiedy zginęło nawet 30 tysięcy osób.

4 sierpnia do Warszawy dotarły świeże oddziały, które miały stłumić Powstanie, m.in. batalion pułku SS „Dirlewanger”, bataliony SS i Wehrmachtu, które przysłano z Poznania oraz 608. pułk piechoty płk. Schmidta i batalion słuchaczy szkoły oficerskiej w Poznaniu. Dodatkowo przysłano kilka kompanii niemieckiej policji zebranych w różnych miastach Kraju Warty. Dowodził nimi Heinz Reinefarth.

Maciej Żuczkowski z Biura Badań Historycznych IPN pisze:

„Początkowo ludność cywilna mordowana była w mieszkaniach, piwnicach, na podwórzach kamienic i na ulicach. Wielokrotnie dochodziło do sytuacji podpalania przez Niemców bloków, i rozstrzeliwania uciekającej ludności przy pomocy karabinów maszynowych. W ten sposób mieli zginąć m.in. mieszkańcy tzw. domów Hankiewicza przy ulicy Wolskiej 105/109 (ok. 2 tys. ofiar). Po południu jednostki podległe gen. Reinefarthowi zmieniły taktykę. Ludność cywilną z pobliskich domów spędzono do kilku wyselekcjonowanych miejsc i tam dopiero została ona zamordowana. W „czarną sobotę” 5 sierpnia największe masowe egzekucje miały miejsce: w pobliżu hal warsztatów kolejowych przy ul. Moczydło (według różnych szacunków zamordowano tam od około 4,5 do nawet 12 tys. osób), na cmentarzu prawosławnym (kilkaset osób), w parku Sowińskiego (około 1,5 tys. osób), w Fabryce Obić i Papierów Kolorowych Józefa Franaszka (pomiędzy 4 a 6 tys. ofiar), oraz w fabryce „Ursus’ (pomiędzy 6 a 7,5 tys. ofiar)”.

Bezimienni

Liczba mordowanych osób zmniejszyła się, kiedy do Warszawy przybył von dem Bach-Zelewski, który zabronił zabijania kobiet i dzieci ze względów militarnych, jednak nie wszyscy stosowali się do rozkazu, a egzekucje cywilów wciąż trwały

Sam von dem Bach-Zelewski pisał o swojej decyzji w dzienniku: „Uratowałem życie tysiącom kobiet i dzieci, choć to byli Polacy”. Nie zrobił tego jednak w przypływie nagłego miłosierdzia – był to czysty pragmatyzm, bowiem, czym więcej niewinnych osób ginęło, tym opór ludności polskiej się wzmagał. Poza tym niemieccy żołnierze, którzy rzucili się w wir mordowania kobiet i dzieci, nie zajmowali się pacyfikowaniem Powstania i walką z uzbrojonymi oddziałami Powstańców.

Pomimo rozkazu von dem Bacha, aby mordować jedynie mężczyzn oraz walczących przeciwko Niemcom, to od 6 sierpnia na Woli miały miejsce kolejne masowe zbrodnie, w których ginęły także dzieci i kobiety. Głównym miejscem mordów był skład maszyn rolniczych fabryki Kirchmajera i Marczewskiego na ul. Wolskiej 79/81, gdzie zamordowano około 2 tys. osób. Również w kolejnych dniach trwającego Powstania, chociaż już na mniejszą skalę, dochodziło do zbrodni popełnianych na ludności cywilnej Woli, ale również i innych dzielnic Warszawy.

Ludzi, którzy uniknęli śmierci wypędzano z domów i wyrzucano z miasta. Wiele osób trafiło wówczas do obozu przejściowego Dulag 121 w Pruszkowie (Durchgangslager 121 Pruszków).

Ustalenie dokładnej liczby wszystkich zamordowanych osób nie jest możliwe. Niemcy zacierali ślady, mordowali całe wielopokoleniowe rodziny lub wszystkich mieszkańców danej kamienicy – nie został zatem nikt, kto mógłby później przekazać, ilu członków rodziny czy ilu sąsiadów stracił. Choć tysiące osób udało się zidentyfikować – odkrywając masowe groby lub dzięki ustnym świadectwom nielicznych ocalonych, to kolejne tysiące ofiar niemieckiego okupanta wciąż pozostają bezimienne.

Czytaj też:
Powstanie Warszawskie. 20 faktów, które trzeba poznać
Czytaj też:
Prąd dla walczącego miasta
Czytaj też:
Budziszyn 1945. Drugi Katyń?