Błogosławiona rodzina. Ulmowie - symbol niewyobrażalnego oddania

Błogosławiona rodzina. Ulmowie - symbol niewyobrażalnego oddania

Dodano: 
Rodzina Ulmów
Rodzina Ulmów Źródło: Wikimedia Commons
Wiktoria i Józef Ulma oraz siedmioro ich dzieci zginęli z rąk niemieckich oprawców z powodu ukrywania kilku żydowskich rodzin. 10 września 2023 roku cała rodzina zostanie wyniesiona na ołtarze.

Rodzina Ulmów została zamordowana przez Niemców 22 marca 1944 roku. Ich jedyną „zbrodnią” była pomoc bliźnim: najsłabszym i najbardziej prześladowanym.

Szczęśliwa rodzina

Ulmowie pobrali się w 1935 roku, oboje pochodzili z tej samej wsi. Wiktoria (ur. 1912) i Józef (ur. 1900) prowadzili niewielkie gospodarstwo, mieli sześcioro dzieci: Stasię, Basię, Władzia, Frania, Antosia i Marysię. Małżonkowie, a zwłaszcza Józef byli aktywnymi społecznikami. Angażowali się w inicjatywy lokalne oraz organizowane przez Kościół. Józef współpracował z Katolickim Stowarzyszeniem Młodzieży i Związku Młodzieży Wiejskiej RP „Wici”. Wcześniej ukończył Państwową Szkołę Rolniczą w Pilźnie. Był pasjonatem ogrodnictwa i sadownictwa. Stworzył w Markowej własną szkółkę drzew owocowych, hodował pszczoły i jedwabniki. Fascynował się również fotografią (samodzielnie zbudował aparat). Dzięki jego pasji zachowało się wiele rodzinnych zdjęć.

Rodzina wiodła spokojne, skromne życie zarabiając poprzez pracę na roli. Choć im samym nie było łatwo, kiedy wybuchła II wojna światowa, a sytuacja Żydów na terenie okupowanej Polski była coraz gorsza, zdecydowali się pomóc zagrożonym bliźnim.

Pod koniec 1942 roku Ulmowie ukryli na terenie swojego gospodarstwa ośmiu Żydów. Był to Saul Goldman z czterema synami oraz Gołda Grünfeld i Lea Didner z małą córeczką. Ponadto Józef Ulma pomógł jeszcze kilku innym Żydom wybudować schronienie w pobliskim jarze. Ukrywały się tam cztery kobiety, którym Wiktoria Ulma dostarczała żywność. Niestety, 13 grudnia 1942 roku w czasie obławy, kobiety te zostały znalezione i zamordowane przez Niemców. W swoim gospodarstwie Ulmowie ukrywali Żydów do wiosny 1944 roku. Wspierał ich w tym przyjaciel rodziny Antoni Szpytma.

Niemcy doskonale zdawali sobie sprawę, że w okolicy są Polacy, który pomagają Żydom. Na trop Ulmów wpadli na początku 1944 roku dzięki pomocy „granatowego” policjanta i denuncjatora, Włodzimierza Lesia.

Powodem donosu były prawdopodobnie osobiste „porachunki” pomiędzy Lesiem a jednym z ukrywanych Żydów, Saulem Goldmanem. Zanim bowiem Goldman znalazł schronienie u Ulmów, ukrywał się dzięki pomocy Lesia, który wymusił na nim oddanie wszystkich kosztowności. Kiedy Goldman zaczął domagać się zwrotu pieniędzy, Leś postanowił pozbyć się jego, a tym samym całego „kłopotu”. Donosząc na Goldmana, Leś skazał jednak na śmierć nie tylko jego, ale też pozostałych Żydów, a także całą rodzinę Ulmów.

Zbrodnia w Markowej

W nocy z 23 na 24 marca pięciu niemieckich żandarmów wyruszyło z Łańcuta. Grupą dowodził porucznik Eilert Dieken. Towarzyszyło im czterech „granatowych” policjantów, w tym Włodzimierz Leś. Przed świtem wszyscy dotarli do Markowej. Od razu skierowali się do gospodarstwa Ulmów.

Niemcy wdarli się do domu Józefa i Wiktorii. We śnie zastrzelili braci Goldmanów i Gołdę Grünfeld. Pozostałych Żydów oraz całą rodzinę Ulmów – rodziców i szóstkę ich małych dzieci – wyprowadzono przed dom. W pierwszej kolejności zabito Żydów. Następnie, na oczach dzieci, Niemcy zastrzelili Józefa i Wiktorię Ulmów. Przez chwilę zastanawiano się, co zrobić z dziećmi, lecz po krótkiej naradzie Niemcy zdecydowali, że je również należy zamordować, „aby nie było kłopotu”.

Rodzina Ulmów została zamordowana za pomaganie Żydom

Najstarsze z dzieci Ulmów miało 8 lat. Najmłodsze półtora roku. Zginęło również nienarodzone jeszcze dziecko Ulmów – Wiktora była bowiem w zaawansowanej ciąży.

Do przyglądania się egzekucji Niemcy zmusili kilku Polaków. Mieli być oni świadkami „kary”, jaka spotyka tych, którzy pomagają Żydom nie stosując się do niemieckiego prawa. Jeden z Niemców podczas mordowania dzieci krzyczał w ich stronę: „Patrzcie jak giną polskie świnie, które przechowują Żydów”.

Po zabiciu Ulmów i mieszkających u nich Żydów, Niemcy przystąpili do grabienia gospodarstwa, a później urządzili tam alkoholową libację.

Do pogrzebania zmarłych wezwano sołtysa Markowej Teofila Kielara. Niemcy rozkazali mu zakopać wszystkich we wspólnym grobie. Kilka dni później, pomimo zakazu Niemców, okoliczni mieszkańcy, odkopali zbiorową mogiłę i pogrzebali zabitych w czterech osobnych grobach. W 1945 roku, po zakończeniu wojny, dokonano ekshumacji i przeniesiono szczątki ofiar z Markowej na pobliski cmentarz parafialny. Ciała zabitych Żydów ekshumowano w 1947 roku. Zostali oni pochowani na Cmentarzu Ofiar Hitleryzmu w Jagielle-Niechciałkach.

Denuncjator rodziny Ulmów Włodzimierz Leś był obserwowany przez polskie podziemie. Został skazany na śmierć i zastrzelony 10 września 1944 roku.

II wojnę światową przeżyło w Markowej przynajmniej 21 Żydów, których z narażeniem życia ukrywali także inni Polacy.

13 września 1995 roku małżeństwo Ulmów zostało pośmiertnie odznaczone medalem „Sprawiedliwy wśród Narodów Świata”. Prezydent Lech Kaczyński, 25 stycznia 2010 roku, nadał im pośmiertnie Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski.

W marcu 2016 roku w Markowej otwarto Muzeum Polaków Ratujących Żydów podczas II wojny światowej im. Rodziny Ulmów.

Czytaj też:
Sonderfahndungsbuch Polen. Lista Polaków do zlikwidowania
Czytaj też:
Ludobójstwo Einsatzgruppen
Czytaj też:
Jak naprawdę Polacy ratowali Żydów? Historie prawdziwe